Bezmyślni turyści dostaną po kieszeni. Nowe przepisy na rajskiej wyspie
Władze Madery wprowadziły przepisy, które obciążą turystów kosztami akcji ratowniczych, jeśli sami sprowokują niebezpieczne sytuacje. Chodzi o sytuacje, gdy wypoczywający na należącej do Portugalii wyspie zignorują zakazy. A koszt takiego - powiedzmy - ryzykownego zachowania będzie słony.
Na Maderze, popularnym archipelagu Portugalii, wprowadzono nowe przepisy dotyczące turystów. Osoby, które zignorują zakazy lub zejdą z wyznaczonych szlaków, narażając się na niebezpieczeństwo, będą musiały pokryć koszty akcji ratowniczej.
Decyzja ta została zatwierdzona przez władze autonomicznego regionu. Nowe przepisy, które obowiązują od wtorku, przewidują, że turyści będą musieli zapłacić za organizację akcji ratowniczej, w tym za wynajęcie śmigłowca oraz pracę pilotów i ratowników.
Koszt godzinnej akcji z użyciem śmigłowca i dwóch pilotów przekracza 1200 euro. Władze Madery uzasadniają te zmiany koniecznością wprowadzenia oszczędności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Będziemy żyli 120 lat? "Małymi kroczkami musimy dożyć przełomu"
Wyjątki od nowych regulacji
Przepisy nie dotyczą osób rezydujących na archipelagu. W ciągu ostatniego roku na Maderze przeprowadzono kilkanaście akcji ratowniczych, w których użyto śmigłowca.
Jednym z takich przypadków była akcja ratunkowa z 3 stycznia, kiedy to para Polaków utknęła przy klifie w pobliżu Ponta do Pargo. Z powodu przypływu musieli spędzić noc w jaskini, a ratunek przyszedł dopiero następnego dnia dzięki ekipie ratowniczej z sąsiedniej wyspy Porto Santo.
Nowe przepisy mają na celu zniechęcenie turystów do podejmowania - delikatnie mówiąc - ryzykownych działań i zwiększenie bezpieczeństwa na wyspie. Władze Madery liczą, że dzięki temu liczba niebezpiecznych incydentów ulegnie zmniejszeniu.