Burdy we Wrocławiu przed finałem Ligi Konferencji. Miasto: zyski znacznie większe od strat
Chelsea FC wygrała 4:1 z Realem Betis w finale Ligi Konferencji UEFA we Wrocławiu. Przed meczem dochodziło jednak do burd z udziałem chuliganów obu zespołów, którzy starli się w Rynku ze sobą oraz z policją. Miasto tłumaczy, że szacowane zyski z organizacji wydarzenia znacznie przekroczą poniesione straty.
Odpalane race, bójki, latające krzesła, stoły oraz armatki wodne - takie sceny z wrocławskiego rynku obiegły świat, gdy doszło do zamieszek między kibolami londyńskiej Chelsea oraz hiszpańskiego Betisu. Żeby rozdzielić zwaśnione strony, do akcji musiała wkroczyć policja, która używała gazu łzawiącego oraz armatek wodnych.
"Zero tolerancji dla przemocy na naszych ulicach! Dziękuję policji za stanowcze działania wobec chuliganów w koszulkach Chelsea i Betisu we Wrocławiu. Ostrzegamy: jeśli będzie trzeba, policja będzie dzisiaj jeszcze bardziej bezwzględna!" - napisał w serwisie X premier Donald Tusk.
Jak podaje biuro prasowe Urzędu Miejskiego Wrocławia "łącznie we wtorek i środę służby odnotowały 120 osób, które zakłócały porządek lub łamały prawo". Magistrat tłumaczy, że "we wtorek policja skutecznie rozdzieliła zwaśnione grupy", a w środę "najbardziej krewcy uczestnicy" zostali otoczeni przez kordon interwencyjny, a 40 z nich rozproszono z użyciem armatki wodnej.
W sumie zatrzymano 38 osób, z czego 18 trafiło do aresztu i oczekuje na szybki wyrok, która ma zapaść jeszcze dziś (29 maja - przyp. red.). Policja przez dwa dni podjęła 950 interwencji, a straż miejska kolejne 250 razy.
"To wartości porównywalne z Sylwestrem czy czasem juwenaliów – znacznie powyżej średniego dnia powszedniego" - podaje magistrat. Jednocześnie zaznaczono, że nie odnotowano strat na stadionie, a straty MPK, czyli Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego we Wrocławiu, "są porównywalne do typowego dnia meczowego Śląska Wrocław lub Sparty".
Wrocław liczy na wielkie pieniądze
Agata Dzikowska, dyrektor Wydziału Komunikacji Społecznej we wrocławskim magistracie podkreśla, że "we Wrocławiu bawiło się ponad 70 tys. kibiców".
Zapytaliśmy, jakie straty spowodowały zamieszki chuliganów. - Kilkanaście zniszczonych krzesełek, siedem uchwytów na rowery w tramwajach, jedna szyba w tramwaju uszkodzona, jedna donica uszkodzona w Rynku i kilka uchwytów na flagi. Zatrzymanych zostało ok. 30 osób, z czego kilkanaście nadal jest w rękach policji i dziś prawdopodobnie usłyszą zarzuty. MPK Wrocław szacuje wstępnie straty na kilka tysięcy złotych i pokryje je miejska spółka - wyjaśnia money.pl Dzikowska.
Biorąc pod uwagę szacowane zyski dla miasta- w 2022 roku Tirana po finale zarobiła 140 mln euro - straty, w kontekście planowanych wpływów do budżetu Wrocławia, nie są duże - podkreśla Dzikowska.
Armand Duka, prezes Albańskiego Związku Piłki Nożnej wyjaśniał kilka lat temu, że obroty wynikające z organizacji finału Ligi Konferencji, w którym AS Roma zmierzyła się z Feyenoordem, sięgnęły wspomnianej kwoty 140 mln euro (ok. 593 mln euro). - Wydaje się, że największe wydatki poszły na zakwaterowanie, ponieważ ceny hoteli i innych obiektów osiągnęły rekordowe kwoty, nawet do tys. euro za noc w hotelach w pobliżu stadionu - mówił Duka, cytowany przez albański serwis telegrafi.com.
Ceny noclegów wzrosły także we Wrocławiu. Jak podawały sportowefakty.wp.pl, powołując się na dane z Booking.com, "jedna osoba za dwie noce w dniach 27-29 maja zapłaci przynajmniej 1300 złotych. Tylko dwa obiekty w tym momencie oferują pokoje za mniejsze kwoty. Nie brakuje miejsc, za pobyt, w których turyści muszą wydać po kilka tysięcy złotych".
Michał Banasiak z Polskiego Instytutu Dyplomacji Sportowej uważa, że "pokazywane w mediach obrazki z burd i zamieszek są nośne i uderzające, ale ostatecznie miasto ma rację, tłumacząc, że zyski znacząco przewyższają straty".
Przyjechało kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy musieli gdzieś spać, jeść, podróżowali taksówkami i komunikacją miejską. Pewnie część kibiców nie tylko odwiedziła ogródki piwne, ale także muzea. Sami mieszkańcy wynajmowali miejsca noclegowe, a restauracje prawdopodobnie odnotowały rekordowe utargi. Nikt nie chce oglądać burd, ale te nie powinny przysłonić całego obrazka. W zamieszkach uczestniczyła też niewielka część z tysięcy kibiców - przypomina Banasiak.
Dlatego miasta nie będą się wycofywać z organizacji takich imprez, gdyż są postrzegane za zbyt dochodowe i prestiżowe. - Przecież nie zawsze dochodzi do awantur. Może za rok w innym mieści, trafi się mecz przyjaźni i kibice będą razem się bawić? W 2021 r. w Gdańsku był finał Ligi Europy i burdy wszczęli fani Lechii, którzy zaatakowali kibiców Manchesteru United. Głównymi odpowiedzialnymi za straty byli lokalsi. We Wrocławiu to przyjezdni kibice stali się najgorszą wizytówką imprezy, a nie kibice Śląska. Wrocław jest ofiarą tej sytuacji - podsumowuje Banasiak.