Spółka Vulcan, operator jednego z popularnych dzienników elektronicznych w polskich szkołach, ogłosiła zmiany w dostępie do swojej aplikacji mobilnej. Od 1 listopada 2024 roku zakończy się "bezpłatny, testowy dostęp" do niektórych funkcji aplikacji mobilnej eduVulcan.
Opłata za dostęp do rozszerzonych funkcjonalności do końca bieżącego roku szkolnego będzie wynosić 37,94 zł. Jest to jednorazowa kwota, którą rodzice będą musieli uiścić, aby korzystać z pełni możliwości aplikacji na smartfony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zmiany w eduVulcan
Co istotne, pokrywa ona dostęp do rozszerzonych funkcji na cały rok szkolny, od 1 listopada 2024 r. do 30 czerwca 2025 r.
Vulcan podkreśla, że wprowadzenie tych zmian ma na celu udoskonalenie aplikacji i zwiększenie jej funkcjonalności dla użytkowników. Jednocześnie firma zaznacza, że podstawowe funkcje pozostaną dostępne bezpłatnie. Wielu użytkowników systemu nie jest jednak zadowolonych. Wskazuje, że dostęp przez przeglądarkę jest po prostu niewygodny i niepraktyczny.
Stanowisko Ministerstwa Edukacji Narodowej
W odpowiedzi na kontrowersje związane z wprowadzeniem opłat Ministerstwo Edukacji Narodowej przedstawiło swoje stanowisko. Wiceministra edukacji Izabela Ziętka z Polski 2050 oceniła, że operatorzy e-dzienników wprowadzających opłaty za aplikacje mobilne nie łamią rozporządzenia MEN.
Ziętka argumentuje, że rodzice wciąż mają możliwość bezpłatnego dostępu do informacji za pośrednictwem przeglądarki internetowej. Jednocześnie przyznała: "Oczywiście wolelibyśmy, żeby wszystkie funkcje były dostępne bezpłatnie".
Wiceministra została również zapytana o plany stworzenia bezpłatnej platformy do komunikacji między rodzicami a szkołą. Potwierdziła, że w resorcie pojawiają się takie pomysły, ale ich realizacja wymaga współpracy z Ministerstwem Cyfryzacji, Centrum Informatycznym Edukacji oraz Generalnym Inspektorem Ochrony Danych Osobowych.
Rodzice zabierają głos. "To wyklucza"
Do redakcji money.pl zgłosił się jeden z ojców, który nie zgadza się na nowe zasady działania aplikacji.
Dostałem informację, że dostęp do wszystkich funkcjonalności będzie bezpłatny przez przeglądarkę. Dostęp do nich za pośrednictwem aplikacji trzeba będzie już zapłacić. Co to oznacza? Że spiesząc się do pracy, kiedy mój syn zachoruje, nie będę mógł szybko usprawiedliwić nieobecności, bo trzeba będzie odpalać przeglądarkę. Jeśli nauczyciel przekaże mi jakąś informację, mogę ją nieświadomie pominąć, bo wyświetli mi się ona dopiero na przeglądarce? Absurd - stwierdza.
- Jeśli chcemy unowocześniać polską szkołę, to nie możemy ukrywać części funkcjonalności za paywallem. Co z uboższymi rodzicami, którzy nie będą w stanie zapłacić za funkcje aplikacji? Jeśli nie będą mieli z czego zapłacić, to wyklucza ich i stawia na niższym poziomie, co - jak rozumiem - w procesie edukacji nie powinno występować - tłumaczy ojciec ucznia jednej z podwarszawskich szkół.
Petycja przeciwko opłatom
W reakcji na zmiany w aplikacji eduVulcan, pojawiła się petycja skierowana do minister edukacji narodowej Barbary Nowackiej oraz ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego. Inicjatywa "Stop opłatom w e-dziennikach" szybko zyskała poparcie części rodziców, uczniów i nauczycieli.
Autorzy petycji ostro krytykują "komercjalizację edukacji", twierdząc, że "edukacja powinna być dobrem wspólnym, a nie przedmiotem handlu". Zwracają uwagę na duopol firm Vulcan i Librus.
Przedstawiają konkretne postulaty, w tym "udostępnianie nieodpłatnego i pełnego dostępu poprzez wszystkie oferowane kanały, w tym obowiązkowo stronę internetową, aplikację i API" oraz "niestosowanie innych nieuczciwych praktyk, w tym nieutrudnianie zmiany dostawcy dziennika przez szkoły".
Bloger krytykuje. "Sam przyjdziesz i poprosisz o pro"
Wprowadzenie opłat za niektóre funkcje aplikacji eduVulcan spotkało się z krytyką płynącą z wielu stron. Szczególnie głośno wybrzmiał głos popularnego blogera "Elektronik w czasach szkolnej zagłady".
Bloger zwraca uwagę, że opłata w wysokości około 40 zł rocznie może wydawać się niewielka, ale obejmuje kluczowe funkcje, takie jak wysyłanie wiadomości, usprawiedliwianie nieobecności i powiadomienia push.
Zwraca uwagę, że odmowa korzystania z nowego systemu wiąże się z utrudnieniami. Sugeruje, że te niedogodności mogą być celową strategią, by skłonić użytkowników do wyboru wersji płatnej.
W opinii "Elektronika w czasach szkolnej zagłady" Vulcan stosuje taktykę "kija i marchewki" - oferując ułatwienia w wersji płatnej, jednocześnie utrudniając korzystanie z wersji darmowej.
Logowanie do dziennika dziecka będzie mocno utrudnione, login to ciąg znaków i cyferek nie do zapamiętania i niemożliwy do zmiany (w wersji pro można sobie zmienić na cokolwiek), każde dziecko ma własny unikalny login (w wersji pro - jeden login i hasło do wszystkiego) oraz trzeba się logować przez specjalną stronę - unikalną dla każdej szkoły. Krótko mówiąc - bierz wersję pro i w razie czego może jeszcze zapłać, albo takie kłody pod nogi będziemy ci rzucać, że sam przyjdziesz i poprosisz o pro - stwierdza bloger.
Adrian Zandberg interweniuje w MEN
Głos w temacie zabrał też poseł klubu Lewicy Adrian Zandberg, który również ostro skrytykował wprowadzenie płatnej wersji aplikacji. "Chcesz napisać do nauczyciela? Płać! Chcesz usprawiedliwić nieobecność w aplikacji? Płać!" - napisał polityk.
Zwrócił uwagę, że choć bezpłatny dostęp do informacji jest nadal możliwy przez przeglądarkę internetową, to takie rozwiązanie jest dla wielu rodziców niewygodne. Zandberg, podobnie jak inni, argumentuje, że obecna sytuacja "poniekąd zmusza do płacenia" za dziecko za aplikację.
"Czy rodzice powinni płacić za kontakt z nauczycielem?" - pyta. Poinformował, że zwrócił się w tej sprawie do ministry edukacji, bo problem dotyczy "olbrzymiej części uczniów i rodziców".
Vulcan się broni. UOKiK: nie wykluczamy interwencji
Firma Vulcan wydała oświadczenie, w którym odniosła się do sprawy.
Dementujemy pojawiające się niepotwierdzone informacje o odpłatności za dostęp rodziców i uczniów do dziennika elektronicznego Vulcan. Dostęp dla rodzica i ucznia niezmiennie był i jest bezpłatny. Rodzice i uczniowie mają bezpłatny dostęp do wszystkich danych i funkcji Dziennika Vulcan poprzez przeglądarkę internetową na dowolnym urządzeniu z dostępem do Internetu - stwierdza.
"Mają wgląd m.in. w oceny, frekwencję, uwagi czy plan lekcji. Mają możliwość wymiany wiadomości z pracownikami szkoły. W ramach Dziennika Vulcan rodzice i uczniowie mogą od nowego roku szkolnego korzystać z innowacyjnej platformy dydaktycznej (Moduł dydaktyczny), która oferuje wartościowe materiały i umożliwia nauczycielom tworzenie własnych treści" - dodaje firma.
Redakcja money.pl zwróciła się w tym temacie do Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) oraz Urzędu Ochrony Konsumentów i Konkurencji (UOKiK). "Dostajemy sygnały od konsumentów w tej sprawie. Ponadto obserwujemy media społecznościowe i zamieszczane tam informacje. Analizujemy rynek i publicznie dostępne informacje w przedmiotowej sprawie, nie wykluczamy w tym zakresie interwencji Prezesa UOKiK. Będziemy informować na bieżąco o podejmowanych krokach" - poinformował nas UOKiK. Na odpowiedź UODO czekamy.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl