Były prezes PKO BP z zarzutami. "Szukano na mnie haków"
Były wieloletni prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło jest podejrzany o nadużycia w banku na blisko 5 mln zł - wynika z ustaleń "Rzeczpospolitej". Prokuratura wskazała, że Jagiełło nie przyznaje się do winy i odmówił dalszego składania wyjaśnień.
Jak ustaliła "Rzeczpospolita", byłemu prezesowi PKO BP Zbigniewowi Jagielle postawiono osiem zarzutów. Poinformowała o tym Beata Syk-Jankowska, rzeczniczka lubelskiej prokuratury.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Akcja PIT startuje. Masz czas do 30 kwietnia. "Można nie zrobić nic"
Były prezes PKO BP nie przyznaje się do winy
Zarzuty dotyczą przestępstw, które miały mieć miejsce w latach 2011-2016. Siedem z nich odnosi się do tzw. nadużyć zaufania, które miały mieć miejsce podczas zawierania umów o pracę z siedmioma pracownikami banku w imieniu PKO BP S.A.
Jagiełło miał przyznać odprawy i inne świadczenia pieniężne, które nie znajdowały uzasadnienia. Według prokuratury te działania miały spowodować szkodę majątkową w mieniu PKO BP S.A. o łącznej wartości 3,2 mln zł.
Ósmy zarzut, jak wyjaśnia "Rzeczpospolita", dotyczy zaniechania wyegzekwowania prawa do urlopu wypoczynkowego od siedmiu pracowników banku oraz własnego zaległego urlopu wypoczynkowego w okresie od września 2016 r. do czerwca 2017 r.
Jak podaje prokuratura, miało to skutkować wypłatą blisko 1,7 mln zł ekwiwalentu za niewykorzystany urlop, w tym 700 tys. zł na rzecz samego prezesa.
Prokuratura wskazała również, że ze względu na ustawę kominową, umowy o pracę kadry kierowniczej zostały zmienione na kontrakty menedżerskie. Mimo braku formalnego odejścia z pracy, pracownicy otrzymali ekwiwalent za urlop i odprawy. Lubelska prokuratura zaznacza, że Zbigniew Jagiełło nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów i odmawia składania dalszych wyjaśnień.
Wobec byłego prezesa PKO BP zostało zastosowane poręczenie majątkowe w wysokości 500 tys. zł. Prokuratura dokonała także zabezpieczenia na poczet obowiązku naprawienia szkody w kwocie prawie 5 mln zł.
Zbigniew Jagiełło: "od kilku lat służby PiS szukały na mnie haków"
Zbigniew Jagiełło w odpowiedzi przesłanej redakcji "Rzeczpospolitej" wyraził zgodę na publikację swojego nazwiska i stwierdził, że nie jest zdziwiony działaniami prokuratury w Lublinie.
Od kilku lat różne 'służby PiS' szukały na mnie haków zgodnie ze stalinowską zasadą 'dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie' - czytamy w odpowiedzi przesłanej "Rz".
Były prezes wskazał, że postawione mu zarzuty przez prokuraturę są kuriozalne i nie przyznaje się do nich.
Zakładam, że w innych postępowaniach w sprawie działania na szkodę banku, jakie prowadziła/prowadzi ta Prokuratura, nie znaleziono na mnie innego 'haka', stąd ten kuriozalny zarzut, który w całości odrzucam i będę bronił mojego dobrego imienia oraz reputacji PKO Banku Polskiego - dodał Zbigniew Jagiełło.