Bank Centralny Irlandii zmienił swoje prognozy dla krajowej gospodarki. Na gorsze. Według opublikowanego w środę raportu wzrost popytu krajowego (czyli sumy wydatków na konsumpcję, inwestycje w ujęciu realnym - preferowanego wskaźnika do analizy irlandzkiej gospodarki) przewidywany jest na poziomie 2,7 proc. w 2025 roku i 2,4 proc. w 2026 roku.
Irlandia szczególnie narażona na skutki wojen handlowych
Powodem rewizji jest ryzyko wojny handlowej. Skutki decyzji Donalda Trumpa mogą mieć wyjątkowo istotny wpływ na Irlandię, bo gospodarka kraju w dużym stopniu oparta jest na amerykańskich korporacjach. Te ze względów podatkowych mają swoje europejskie siedziby w Dublinie. Mowa o takich gigantach jak Pfizer, Eli Lilly, Microsoft czy Google.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tę zależność widać w danych. W ubiegłym roku Irlandia wyeksportowała do USA towary o wartości 72,6 miliarda euro, co oznacza wzrost o 34 proc. w porównaniu z rokiem 2023. Daje to nadwyżkę handlową w towarach wynoszącą 50 mld euro, stawiając kraj pod tym względem na równi z Niemcami.
Premier Irlandii Micheál Martin podczas niedawnej wizyty w Białym Domu próbował przedstawić stosunki handlowe z USA jako korzystne dla Waszyngtonu. - Nasza relacja handlowa to ulica dwukierunkowa - mówił. Podkreślił, że irlandzkie linie lotnicze kupują więcej samolotów od Boeinga niż jakikolwiek inny zagraniczny klient, a setki irlandzkich firm działających w Ameryce tworzy tysiące miejsc pracy.
Irlandzki ekonomista: nie ma mowy o kryzysie, ale stoimy przed wyzwaniami
Czy cła mogą zagrozić Irlandii? W rozmowie z money.pl Noel Cahill, ekonomista z National Economic and Social Council (NESC), stwierdza, że sytuacja kraju jest szczególna. Ale nie beznadziejna.
Potencjalne cła mogłyby dotknąć niektóre sektory irlandzkiej gospodarki, zwłaszcza biorąc pod uwagę naszą silną orientację eksportową. Nie sądzę jednak, by zagrożenie to było krytyczne - wyjaśnia przedstawiciel NESC - organu doradczego dla Taoiseach (premiera) i rządu irlandzkiego.
Cahill zauważa przy tym, że Irlandia, jako mała i otwarta gospodarka, jest szczególnie wrażliwa na zmiany w globalnym środowisku handlowym.
- Nasze analizy pokazują, że sektory technologiczny i farmaceutyczny byłyby najbardziej narażone na cła. Te branże stanowią istotny element irlandzkiego eksportu, ale jednocześnie mamy zdywersyfikowaną strukturę gospodarczą. To daje nam pewną odporność - zaznacza.
Nie określiłbym obecnej sytuacji jako kryzysowej. Owszem, mamy do czynienia z wyzwaniami, ale gospodarka Irlandii wciąż wykazuje oznaki stabilności. Musimy jednak pamiętać, że znajdujemy się w okresie transformacji, który wymaga uważnego monitorowania trendów ekonomicznych i społecznych - twierdzi Cahill.
Wyzwania społeczne i nierówności dochodowe
Trzeba przy tym zwrócić uwagę na kwestie społeczne. To one mogą stanowić wyzwanie dla Irlandii w najbliższych miesiącach.
- Nie obserwujemy dramatycznego wzrostu ubóstwa, ale istnieją obszary wymagające działań. Dostępność mieszkań pozostaje jednym z kluczowych wyzwań społecznych. Ceny nieruchomości, zwłaszcza w Dublinie, rosną szybciej niż płace, co może prowadzić do pogłębienia nierówności - zauważa Cahill.
Irlandia nie będzie już tygrysem?
Irlandii trudno będzie powtórzyć ekonomiczny sukces sprzed 30 lat. To na początku lat 90. irlandzki ekonomista David McWilliams ukuł określenie "Celtycki Tygrys", inspirując się powstałym wcześniej określeniem "azjatyckie tygrysy", odnoszącym się do rozwijających się dynamicznie Korei Południowej, Singapuru czy Tajwanu. Przydomek został nadany Irlandii z uwagi na gwałtowny wzrost gospodarczy.
- Irlandia raczej nie zobaczy ponownie tempa wzrostu ery "Celtyckiego Tygrysa". Od 1993 do 2000 r. nasza gospodarka rosła w fenomenalnym tempie ponad 8 proc. Dziś potrzebujemy dużych inwestycji publicznych i reform, aby sprostać ograniczeniom po stronie podaży i wyzwaniom środowiskowym - stwierdził.
Inny irlandzki ekonomista Conor O'Toole, w rozmowie z money.pl przyznaje, że w ostatnich latach wzrost Irlandii był niezwykle szybki, ale napędzany dużym wzrostem aktywności międzynarodowych korporacji. - Zmiany w handlu międzynarodowym i cła nałożone przez administrację Trumpa mogą potencjalnie być poważnym ciosem dla irlandzkiej gospodarki i uniemożliwić wzrost widziany w ostatnich latach - mówi.
Symbol Irlandii mocno się zmienił. "Ceny są z kosmosu"
A jak zmianę sytuacji w Irlandii widzą mieszkańcy? Rosnące koszty życia, drogie nieruchomości i brak miejsc w przedszkolach, wysokie koszty usług medycznych to tylko część problemów, z jakimi zmagają się mieszkańcy Irlandii.
Pan Tomasz, mieszkający od ponad 15 lat w Killarney, podczas rozmowy z nami przyznaje, że koszty życia są coraz wyższe.
Obecnie ceny mieszkań są znacznie wyższe niż kilka lat temu, a wynajęcie pokoju w Dublinie może kosztować nawet 1000 euro miesięcznie. Ceny są po prostu z kosmosu. Wiele osób o zakupie nieruchomości, kredycie, może po prostu zapomnieć - mówi.
Realne płace - jak słyszymy - są określane jako dość niskie. - Pensje są nieadekwatne do cen w sklepie. To tylko pogłębia frustrację, nie tylko Polaków, ale i Irlandczyków. Ja jednak pamiętam, że kiedy tu przyjechałem, paliwo kosztowało 95 centów. Dziś jest dwukrotnie droższe. A pensja pozwalała całkiem sporo odłożyć. Dziś to jest naprawdę wyzwanie, by coś zostało w kieszeni. Bez wątpienia to wymaga wyrzeczeń - stwierdza.
Zdaniem pana Tomasza, obecnie polski rynek pracy oferuje więcej. - Często trafiam na lepsze oferty niż tutaj. Myślę, że dla części polskich emigrantów powrót do kraju może stać się atrakcyjną alternatywą wobec rosnących kosztów życia w Irlandii - podsumowuje.
Migracja zmienia demografię Irlandii. Takich danych nie było od 15 lat
W 2024 roku populacja Irlandii wzrosła o prawie 100 tys. osób, co stanowi największy wzrost od 2008 roku. Według Centralnego Urzędu Statystycznego, 79 300 osób przybyło w wyniku migracji netto, a 19 400 to wynik nadwyżki urodzeń nad zgonami.
Liczba imigrantów osiągnęła 149 200, z czego 30 000 to powracający obywatele Irlandii, 27 000 obywatele UE, 5400 to Brytyjczycy, a 86 800 obywatele innych krajów, w tym Ukrainy. Jednocześnie 69 900 osób z Irlandii wyemigrowało.
Od "Celtyckiego Tygrysa" do kraju w kryzysie
W ostatnich dekadach Irlandia przeżywała kilka okresów stagnacji i rozkwitu. Kraj stał się jedną z największych ofiar kryzysu z lat 2008-2009. Turbulencje na rynku nieruchomości wywołały masową niewypłacalność, produkcja budowlana załamała się, a zatrudnienie w sektorze spadło o ponad 60 proc.
Utrata źródeł dochodów z okresu boomu i koszty pogłębiającej się recesji ujawniły fundamentalny brak równowagi między wydatkami publicznymi a wpływami z podatków i innych źródeł w irlandzkich finansach publicznych. Do akcji wkroczył wówczas Europejski Bank Centralny. EBC zapewnił płynność finansową, pożyczek udzieliły też kraje UE. Największe banki zostały dokapitalizowane, głównie pieniędzmi pożyczonymi przez irlandzki rząd.
W późniejszych latach nastąpiło ożywienie. Pod względem produktu krajowego brutto na mieszkańca, Irlandia zajmuje dziś miejsce w światowym TOP 4. Ekonomiści podkreślają jednak, że te statystyki są zaburzone. Uwzględniają bowiem m.in. zyski niektórych kontrolowanych przez zagraniczny kapitał korporacji międzynarodowych, które, jak już wspominaliśmy, przeniosły swoje siedziby do Irlandii ze względów podatkowych.
Według danych Centralnego Urzędu Statystycznego poziom ubóstwa w Irlandii wzrósł, osiągając w 2024 roku 12 proc. Szczególnie niepokojący jest 64-procentowy wzrost ubóstwa wśród osób starszych - co piąty senior w Irlandii żyje poniżej granicy ubóstwa.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl