Ceny ropy hamują. Inwestorzy czekają na ruch Trumpa
Po serii czterech wzrostowych sesji na rynkach naftowych nastąpiło odreagowanie. Choć baryłka tanieje, inwestorzy z niepokojem obserwują eskalację napięcia na linii Waszyngton-Caracas. Donald Trump ostrzega Nicolasa Maduro przed "największą armadą w historii".
Na globalnych giełdach paliw nastąpiło wyhamowanie optymizmu, który dominował w ostatnich dniach. Po czterech sesjach nieprzerwanych wzrostów, ceny surowca zaczęły spadać, reagując na splot czynników geopolitycznych oraz dane o podaży. Na nowojorskiej giełdzie NYMEX baryłka ropy West Texas Intermediate (WTI) w dostawach na luty 2026 roku jest wyceniana na 57,81 USD, co oznacza spadek o 0,34 proc. Z kolei europejski benchmark, ropa Brent, kosztuje na londyńskiej giełdzie ICE około 61,89 USD za baryłkę, tracąc 0,29 proc.
Mimo chwilowej korekty cenowej, uwaga rynków finansowych pozostaje skupiona na basenie Morza Karaibskiego. Stany Zjednoczone konsekwentnie realizują strategię blokady dostaw ropy z Wenezueli, co bezpośrednio wpływa na nastroje inwestorów. Sytuacja stała się wyjątkowo napięta po ostatnich wypowiedziach prezydenta USA.
Milioner szczerze do bólu. "Czułem się debilem"
"Największa armada w historii" u bram Wenezueli
Donald Trump, przebywając na Florydzie, skierował w stronę Nicolasa Maduro bezprecedensowe ostrzeżenie. Amerykański przyzydent zadeklarował, że jeśli lider Wenezueli "będzie zgrywać twardziela, to zrobi to po raz ostatni". Słowa te padły w kontekście rosnącej obecności militarnej USA w regionie, co ma na celu uszczelnienie sankcji nałożonych na tamtejszy sektor wydobywczy.
Może robić, co chce. Mamy sformowaną ogromną armadę, największą w historii, na pewno największą w Ameryce Południowej. Może robić co chce. Jeśli będzie chciał coś zrobić, jeśli będzie zgrywać twardziela, zrobi to po raz ostatni – powiedział Donald Trump w rozmowie z dziennikarzami.
Deklaracjom tym towarzyszą konkretne ruchy wojskowe: do bazy w Portoryko, położonej w bezpośrednim sąsiedztwie Wenezueli, przebazowano nowoczesne myśliwce F-35A.
Działania Waszyngtonu nie ograniczają się jedynie do demonstracji siły. Amerykańskie służby w ostatnim czasie zatrzymały już drugi tankowiec transportujący wenezuelską ropę. Donald Trump zapowiedział, że przejęty surowiec zostanie albo sprzedany, albo zasili amerykańską rezerwę strategiczną. Administracja USA oskarża reżim Maduro o kierowanie kartelem narkotykowym, twierdząc, że transporty ropy służą de facto do finansowania nielegalnego procederu i przerzutu używek do Stanów Zjednoczonych.
Fundamenty rynku kontra ryzyko geopolityczne
Eksperci rynkowi zwracają uwagę, że choć Wenezuela dysponuje ogromnymi złożami, jej obecny udział w światowym eksporcie jest marginalny. Wydobycie z tego kraju zaspokaja mniej niż 1 proc. globalnego popytu na ropę. Jednak dla rządu w Caracas dochody z handlu surowcem są kluczowe dla przetrwania, dlatego blokada amerykańska uderza w same fundamenty finansowe tamtejszej władzy.
Obecna sytuacja tworzy specyficzną dynamikę na rynku. Z jednej strony mamy do czynienia z napięciami geopolitycznymi, które zazwyczaj windują ceny, z drugiej zaś – z silnymi trendami spadkowymi wynikającymi z nadpodaży. Mukesh Sahdev, dyrektor generalny Xanalysts Pty Ltd, wskazuje na szerszy kontekst tych zjawisk.
– Ryzyka geopolityczne, takie jak sytuacja w Wenezueli czy wojna Rosja-Ukraina, doprowadzą do wzmocnienia fundamentów na rynkach ropy, bo takie kraje jak Chiny gromadzą większe zapasy surowca z powodu obaw o możliwe zakłócenia – ocenia Sahdev. Ekspert dodaje również, że kraje zrzeszone w formacie OPEC pozostają w gotowości do dalszego ograniczania wydobycia, aby zapobiec zbyt głębokim spadkom cen.
Najgorszy rok dla ropy od czasu pandemii?
Rok 2025 zapisuje się pod znakiem wyraźnej przeceny. Od początku roku cena ropy gatunku Brent spadła już o 17 proc. Jeśli ten trend się utrzyma, surowiec zaliczy najmocniejszy roczny spadek od 2020 roku, kiedy to wybuch pandemii doprowadził do załamania globalnej mobilności i popytu na paliwa.
Głównym powodem presji spadkowej jest rosnąca podaż, która przewyższa umiarkowany popyt ze strony największych gospodarek świata. Inwestorzy muszą zatem ważyć dwa przeciwstawne wektory: realną nadwyżkę surowca na rynku oraz "premię za ryzyko" wynikającą z możliwej eskalacji konfliktu zbrojnego w Ameryce Południowej.
Źródło: PAP