Trump ostrzega Maduro: zrobi to po raz ostatni
Donald Trump zaostrza kurs wobec Ameryki Południowej. Prezydent USA ostrzegł Nicolasa Maduro przed "graniem twardziela" i wezwał przywódcę Kolumbii do likwidacji fabryk kokainy. W tle toczy się walka o miliardy baryłek ropy i kontrolę nad strategicznymi szlakami handlowymi.
Sytuacja geopolityczna w Ameryce Łacińskiej staje się coraz bardziej napięta po ostatnich wypowiedziach Donalda Trumpa. Amerykański prezydent, podczas spotkania z dziennikarzami na Florydzie, kolejny raz skierował bezpośrednie ostrzeżenie pod adresem Nicolasa Maduro. Trump, który konsekwentnie odmawia uznania Maduro za prawowitego przywódcę Wenezueli, dał do zrozumienia, że cierpliwość Waszyngtonu dobiegła końca.
Jeśli będzie chciał coś zrobić, jeśli będzie zgrywać twardziela, zrobi to po raz ostatni – oświadczył Donald Trump, nawiązując do obecności amerykańskich sił w regionie.
Prezydent podkreślił, że USA sformowały "ogromną armadę", którą określił mianem największej w historii działań na tym obszarze. Amerykańskie siły mają nie tylko blokować porty, ale również przygotowywać się do operacji lądowych wymierzonych w przemytników narkotyków.
Milioner szczerze do bólu. "Czułem się debilem"
Ropa naftowa jako zakładnik polityki?
Konflikt ma głębokie podłoże ekonomiczne, silnie oddziałujące na globalne rynki surowców. Decyzja o całkowitej blokadzie tankowców obsługujących Wenezuelę natychmiast wywołała nerwowość na giełdach paliw. Ceny ropy Brent wzrosły o ponad 2,4 proc., przekraczając poziom 60 dolarów za baryłkę, podczas gdy amerykańska ropa WTI zyskała 2,6 proc. Inwestorzy obawiają się paraliżu eksportu z kraju, który posiada największe na świecie potwierdzone rezerwy surowca.
Trump zapowiedział, że ropa skonfiskowana z przejętych tankowców zostanie zatrzymana, sprzedana lub wykorzystana jako amerykańska rezerwa strategiczna. Przykładem takich działań jest zajęcie u wybrzeży Wenezueli jednostki "Skipper", która według szacunków przewoziła około 2 miliony baryłek surowca. Dla amerykańskiego przemysłu sprawa ma wymiar technologiczny – wenezuelska ciężka ropa jest niezbędna dla rafinerii w Zatoce Meksykańskiej do produkcji diesla i paliwa lotniczego.
Przypomnijmy, że obecny impas to kontynuacja wieloletniego sporu o znacjonalizowane aktywa. Trump wprost żąda od reżimu w Caracas zwrotu "ziemi i ropy", które zostały przejęte od amerykańskich koncernów jeszcze za czasów Hugo Chaveza. – Chcemy to odzyskać. Zabrali nam prawa do ropy. Mieliśmy tam mnóstwo ropy. Jak wiecie, wyrzucili nasze firmy i chcemy to odzyskać – mówił prezydent USA.
Kolumbia na celowniku Waszyngtonu
Wenezuela nie jest jedynym krajem regionu, który znalazł się pod presją Białego Domu. Donald Trump niespodziewanie ostro zaatakował prezydenta Kolumbii, Gustavo Petro. Zarzucił mu sprzyjanie produkcji narkotyków i brak lojalności wobec Stanów Zjednoczonych. Według amerykańskiego przywódcy, w Kolumbii funkcjonują co najmniej trzy potężne fabryki kokainy, których lokalizacja jest znana wywiadowi USA.
– W Kolumbii jest produkowana kokaina, a jej przywódca nie jest przyjacielem USA. Jest bardzo złym facetem i lepiej niech pilnuje swojego tyłka – stwierdził Trump, wzywając władze w Bogocie do natychmiastowego zamknięcia zakładów produkcyjnych. To radykalna zmiana w retoryce wobec kraju, który przez dekady uchodził za najbliższego sojusznika Waszyngtonu w walce z kartelami.
Eksperci rynkowi zwracają uwagę, że eskalacja napięcia uderza rykoszetem w Chiny, które są głównym odbiorcą wenezuelskiego surowca. Jeśli blokada morska okaże się skuteczna, Pekin będzie musiał szukać alternatyw, co może dodatkowo podbić ceny ropy na rynkach światowych. Jednocześnie wenezuelska infrastruktura znajduje się na skraju wytrzymałości – magazyny w kraju są niemal pełne, a brak możliwości eksportu może zmusić Caracas do całkowitego wstrzymania wydobycia w ciągu zaledwie kilku dni.
Mimo agresywnej retoryki, administracja USA sonduje możliwość powrotu amerykańskich gigantów, takich jak Exxon czy Chevron, do Wenezueli po ewentualnej zmianie władzy. Na razie jednak firmy te podchodzą do propozycji z dystansem, wskazując na niskie ceny surowca i ogromne ryzyko polityczne. Dla rynków finansowych kluczowe pozostaje pytanie, czy zapowiadana przez Trumpa "blokada" doprowadzi do trwałego deficytu ciężkiej ropy, czy też okaże się elementem negocjacyjnym w szerszej grze o wpływy w regionie.
Źródło: PAP