Osiem z planowanych jednostek to reaktory rodzimej produkcji Hualong One, a tylko dwa - reaktory Westinghouse CAP1000, oparte będą na technologii amerykańskiej.
Nowe elektrownie powstaną w pięciu nadmorskich prowincjach i regionach autonomicznych. Zarządzać nimi będą państwowe koncerny energetyczne.
USA mają najwięcej elektrowni atomowych na świecie, ale są 15 lat za Chinami w rozwoju zaawansowanej technologicznie energetyki jądrowej - wynika z raportu amerykańskiego instytutu badawczego Information Technology and Innovation Foundation (ITIF).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chińska inwestycja w atom jest elementem strategii przywódcy ChRL Xi Jinpinga, który chce zmniejszyć zanieczyszczenie powietrza w Chinach. W 2020 r. Xi zapowiedział, że Chiny będą dążyć do osiągnięcia szczytowej emisji dwutlenku węgla przed 2030 r. i uzyskania zerowej emisji netto (to sytuacja, gazy cieplarniane emitowane do atmosfery są pochłanianie z powrotem przez środowisko naturalne lub wychwytywane przez specjalne technologie) przed 2060 r.
Pekin dąży też do poprawy poziomu bezpieczeństwa energetycznego kraju i zmniejszenia uzależnienia od importu, bowiem Chiny sprowadzają z zagranicy około 70 proc. ropy - dodaje również "Nikkei Asia".
Cios w dumę USA. Chiny odjechały całemu światu
Pod koniec 2024 r. Chiny miały 57 reaktorów o łącznej mocy 59,76 GW, co plasowało to państwo na trzecim miejscu na świecie. Prognozy wskazują, że do 2030 r. moc chińskich elektrowni jądrowych osiągnie 110 GW. Obecnie energia jądrowa stanowi 4,7 proc. chińskiego miksu energetycznego, z perspektywą wzrostu do 10 proc. do 2040 r.