Od stycznia do 28 października ceny masła w Rosji wzrosły o 25,7 proc. To skłoniło Moskwę do zwiększenia importu tego produktu z sąsiednich krajów. Rosstat, państwowa agencja statystyczna, potwierdza te dane. Średnia cena za kilogram masła wynosi teraz 1 tys. rubli, czyli 10,66 dol., co oznacza wzrost o 20 proc. od stycznia. To oznacza, że kostka masła 200 g kosztuje prawie 8,60 zł.
Według związku producentów żywności, do wzrostu cen masła przyczyniły się wyższe koszty produkcji oraz zwiększone zapotrzebowanie na lody i ser. - Lody i ser to niektóre z powodów, dla których rynek masła i śmietany przeżywa napięcia – powiedział w piątek portalowi informacyjnemu Ura.ru Artiom Below, szef związku. Według niego wzrost konsumpcji w tych segmentach produkcji wygenerował "dodatkowy popyt na śmietanę".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wzrost cen masła doprowadził do zwiększenia kradzieży w niektórych supermarketach. Doniesienia o kradzieżach masła skłoniły niektóre supermarkety do zamykania produktu w plastikowych pojemnikach. Rosja importuje około 25 proc. masła, głównie z Białorusi, niedawno sprowadziła 20 tys. ton produktu z Turcji. Wicepremier Dmitrij Patruszew, który nadzoruje rolnictwo, powiedział w zeszłym tygodniu, że rząd będzie uważnie monitorował ceny masła.
Rosja ma probelem nie tylko z cenami masła
Choć masło stało się najnowszym symbolem problemów inflacyjnych w Rosji, nie jest to produkt z najszybciej rosnącymi cenami. Rosstat podaje, że od początku roku ceny ziemniaków wzrosły o 56,4 proc. W ubiegłym roku rosnące ceny jaj były głównym zmartwieniem rosyjskich konsumentów, co skłoniło prezydenta Władimira Putina do zajęcia stanowiska w tej sprawie. W odpowiedzi Moskwa zwiększyła import masła z krajów sąsiednich, aby zaspokoić rosnące zapotrzebowanie.
Inflacja coraz większym problemem
Bank centralny podniósł swoją prognozę inflacyjną na 2024 rok, wskazując, że inflacja osiągnie poziom 8-8,5 proc. Taka aktualizacja znacząco przekracza wcześniejsze przewidywania, które oscylowały między 6,5 a 7 proc. Elwira Nabiullina, szefowa banku centralnego, odnosząc się do tych zmian, stwierdziła, że obecna restrykcyjna polityka pieniężna nie koliduje z kluczowymi działaniami na rzecz rozwoju gospodarczego, nad którymi skupia się rząd. Wskazała, że strategia ta ma na celu zabezpieczenie wynagrodzeń, emerytur oraz oszczędności obywateli przed wpływem rosnących cen.