"To duża rzecz - sprawiać, że Ameryka znowu będzie bogata" - mówił w lutym Trump, gdy zadecydował o nałożeniu ceł na zagraniczną stal i aluminium. Dodał, że "wiele biznesów będzie otwierać się w USA".
W komunikacie Białego Domu stwierdzono, że "zagraniczne kraje zalewały amerykański rynek tanią stalą i aluminium, często subsydiowanymi przez ich rządy". Wspomniano o dumpingu cenowym i dodano, że jest to zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego kraju.
Kanada na ratunek
Amerykanie są zmuszeni do importu aluminium, bo mają zaledwie cztery huty tego metalu, a w 2024 r. w pełni operacyjne były jedynie dwie - przypomina amerykański "The Boston Herald".
Według danych American Iron and Steel Institute największymi eksporterami stali do USA w 2024 r. były:
- Kanada (6,5 mln ton),
- Brazylia (4,5 mln),
- Unia Europejska (4,3 mln, z czego za połowę odpowiadają Niemcy, Holandia i Rumunia).
Eksport stali do Stanów Zjednoczonych utrzymuje w Kanadzie 23 tys. miejsc pracy i odpowiada za 1 proc. PKB (35 mld dol.). Kanada dominuje także w eksporcie aluminium i odpowiada za 70 proc. importu tego metalu do USA.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cena aluminium na amerykańskim rynku sięgnęła 2,7 tys. dol. za tonę. Był to efekt kolejnej zapowiedzi Donalda Trumpa o podniesieniu ceł na aluminium z Kanady do 50 proc., z której chwilę później się wycofał.
Według indeksu SteelBenchmarker jeszcze 24 lutego tona stali z USA była wyceniana na 854 dol., podczas gdy średnia światowa dla stali eksportowanej wynosiła 488 dol.
W przypadku stali producenci z USA mogą zwiększyć produkcję, jeśli dojdzie do ograniczenia importu. Mogą również podnieść ceny, co już się dzieje, przez co rodzime firmy kupujące amerykańską stal płacą więcej.
"Reperkusje dla całego przemysłu"
Indyjski "Business Standard" przypomina, że Trump nałożył 25-proc. cła na stal i 10 proc. na aluminium już w pierwszej kadencji. "Od tego czasu produkcja amerykańskiej stali niewiele się zmieniła, podczas gdy produkcja aluminium jeszcze bardziej spadła z powodu bezczynności krajowych hut" - czytamy.
"Jednostronne cła podniosą ceny, będą kosztować amerykańskie miejsca pracy i nadwyrężą sojusze" - oceniło Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie.
"Wprowadzone przez Trumpa w pierwszej kadencji cła na stal i aluminium przyniosły korzyści amerykańskim producentom tych dwóch metali, zachęcając ich do zwiększenia produkcji. Ale beneficjentów było stosunkowo niewielu. Amerykański przemysł stalowy zatrudnia mniej niż 150 tys. osób. Sam Walmart zatrudnia w USA 1,6 mln pracowników" - przypomina "The Boston Herald". Zdaniem dziennika zarobili producenci stali i aluminium, ale cła uderzyły w firmy korzystające z tych metali.
Według Amerykańskiej Komisja Handlu Międzynarodowego w 2021 r. wartość produkcji w takich firmach spadła o prawie 3,5 mld dol. z powodu ceł, niwelując wzrost produkcji o 2,3 mld dol. u producentów aluminium i stali - wskazuje amerykański dziennik.
"To nie zadziałało"
Bloomberg ostrzega, że cła wpłyną na warte ok. 150 mld dolarów importowane produkty, po które sięgają konsumenci - od artykułów sportowych po elektronikę. Największą kategorią importu, która poczuje skutki taryf, są części aluminiowe do samochodów i ciągników - w 2024 r. import tych towarów do USA osiągnął wartość 25,7 mld dol. Szacuje się, że samochody w Stanach Zjednoczonych podrożeją średnio od 1 do 1,5 tys. dol. Droższa będzie również budowa domów.
Będą reperkusje dla całego przemysłu w USA. Od motoryzacji po lotnictwo, a nawet produkcję puszek. To trzecia runda ceł na metale w tym stuleciu - wcześniej wprowadzono je za rządów George'a W. Busha Jr. oraz w pierwszej kadencji Trumpa. To nie zadziałało. Sektor metalowy nie był w stanie istotnie zwiększyć produkcji. W porównaniu do zagranicznej konkurencji ten amerykański jest przestarzały - ocenia analityk Piotr Bartkiewicz z Banku Pekao S.A.
"Forbes" przypomina, że w latach 2018-2021 ceny stali i aluminium wzrosły o ok. 2 proc., podczas gdy import - odpowiednio o 24 i 31 proc. Krajowi producenci stali zwiększyli zatrudnienie, ale cła doprowadziły do zwolnień w branżach zależnych od stali, zatrudniających znacznie więcej osób niż huty. Mowa o budownictwie czy motoryzacji. Sektor produkcyjny stracił 75 tys. etatów - wynika z badań przeprowadzonych przez Katheryn Russ z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Każde utworzone lub uratowane miejsce pracy w hutnictwie miało kosztować podatników 900 tys. dol. rocznie.
Przybyło kilka tysięcy pracowników w sektorze stalowym, ale znacznie więcej stanowisk zlikwidowano w innych branżach. Trump chce pobudzić krajowy przemysł, ale inwestorzy czują niepewność. Nie wiedzą, jakie będą cła, czego będą dotyczyć oraz jaki jest harmonogram. Wprowadzane przez niego taryfy są - z uwagi na ich wysokość, tempo i towarzyszący im chaos - bardziej dotkliwe, niż wydawało się przed inauguracją - uważa Bartkiewicz.
Przykładem tego chaosu jest zawieszenie na miesiąc ceł na auta i inne wyroby przemysłu motoryzacyjnego z Meksyku i Kanady. Trump zrobił to na wniosek największych producentów aut. Nie zmienia to jednak sytuacji w branży - producenci nie wiedzą, czy mają inwestować w nowe rozwiązania technologiczne, czy szukać innego łańcucha dostaw.
Zdaniem eksperta Pekao w takich warunkach dojdzie do spowolnienia prywatnych inwestycji w USA.
Producenci nie wiedzą, co będzie jutro. W jaki sposób mają planować przyszłość? Mogą poświęcić swoje zasoby i aktywa, a następnie je nieodwracalnie utracić - ocenia Bartkiewicz.
Tesla i problem z cłami
Niepewność na rynku już uderzyła w Teslę Elona Muska. Akcje producenta samochodów od grudnia 2024 r. spadły o ponad 53 proc., co czyni ją drugą najgorszą firmą świata pod względem procentowego spadku wartości. Kapitalizacja rynkowa zmniejszyła się o 795 mld dol., a majątek Muska stopniał o blisko 150 mld dol.
- Wokół ceł panuje duża niepewność. Przez lata staraliśmy się zlokalizować nasz łańcuch dostaw na każdym rynku, ale nadal jesteśmy zależni od części z całego świata dla wszystkich naszych firm. Nałożenie ceł będzie miało wpływ na naszą działalność i rentowność - tłumaczył w lutym "Newsweekowi" rzecznik Tesli Vaibhav Taneja.
Aluminiowe satelity
Cła mogą uderzyć też w Starlinki należące do SpaceX czy satelity Project Kuiper Jeffa Bezosa. Bo satelity wykonane są m.in. z aluminium.
- Sektor kosmiczny opiera się na złożonym i globalnie zintegrowanym łańcuchu dostaw. Nałożenie ceł na importowane materiały, komponenty i systemy mogłoby doprowadzić do potencjalnie daleko idących opóźnień w produkcji - oceniła Carla Filotico z firmy badawczej Novaspace, cytowana przez spacenews.com.
Filotico dodała, że wyższe cła oznaczają wyższą cenę dla klientów końcowych.
Ta strategia będzie miała negatywny wpływ nawet na rząd USA. Będą musieli zapłacić więcej, aby pozyskać systemy i misje kosmiczne - podkreśliła.
Firma Boston Consulting Group oceniła, że nałożenie ceł przy uwzględnieniu produktów pochodnych stali i aluminium wpłynie na towary o dodatkowej wartości 200 mld dol. - od wind oraz lamp do kijów bejsbolowych.
- Krótkoterminowo cła Trumpa wpłyną na bilans handlowy między krajami, będzie zmienne PKB w I i II kwartale, gdyż importerzy będą ściągać produkty "na zapas". Będzie drożej dla klientów. Dodatkowo hamuje konsumpcja, jest problem z inwestycjami - ocenia analityk Pekao.
Natomiast długoterminowo branże chronione cłami mają lepiej sobie radzić kosztem konsumentów. - USA rezygnują z korzyści wynikających ze specjalizacji w handlu międzynarodowym i odgradzają się od świata, co nie jest pozytywne dla wzrostu gospodarczego. Mówiąc obrazowo, pracując w hutach i szwalniach, Amerykanie zmarnują swoje zasoby i potencjał gospodarczy w długim okresie - uważa nasz rozmówca.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl