Cła Trumpa stały się faktem. Oto możliwe konsekwencje
Donald Trump spełnił swoje zapowiedzi i w życie weszły 25-proc. cła na wszystkie towary z Meksyku i Kanady oraz 10-procentowa podwyżka ceł na towary z Chin. - Oznacza to, że żywność, paliwa czy również samochody amerykańskich marek staną się przynajmniej kilkanaście procent droższe niż obecnie - podkreśla Michał Stajniak, wicedyrektor Działu Analiz XTB.
Wejście w życie ceł oznacza, że na wszystkie towary z Meksyku i Kanady importowane po tej dacie pobrany zostanie od importerów podatek w wysokości 25 proc. wartości produktów.
Oto możliwe konsekwencje decyzji Trumpa
Wyjątkiem jest importowana z Kanady ropa naftowa i powiązane produkty, które zostały objęte 10-proc. podatkiem. Ponadto dodatkowych stawka ceł na towary z Chin została zwiększona z 10 proc. nałożonych miesiąc temu do 20 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polacy poprawiają pomysł Muska. Budują pociąg przyszłości - Przemek Ben Pączek w Biznes Klasie
Jak wylicza Kanadyjska Izba Handlowa, prawie połowa dużych miast w Kanadzie odczuje negatywne skutki obowiązujących od wtorku nowych amerykańskich ceł na import z Kanady. Dotkną one 19 miast, z których eksport trafia głównie do USA.
Najmocniej skutki decyzji Trumpa odczują dwa miasta związane z sektorem naftowym - Saint John w Nowym Brunszwiku i Calgary - nawet jeśli zgodnie z zapowiedziami cła na eksport energii i jej nośników z Kanady wyniosą 10, a nie 25 proc., jak w przypadku pozostałych towarów.
W Saint John znajduje się największa kanadyjska rafineria ropy, a 80 proc. jej produkcji trafia do USA. Calgary jest centrum eksportu ropy i gazu do USA. Kolejne cztery miasta na liście najbardziej zagrożonych znajdują się w południowo-zachodnim Ontario, gdzie produkuje się części do samochodów i maszyn oraz zlokalizowane są montownie aut.
"Wiele komentatorów nazywa obecne cła najgłupszą polityką handlową w historii, która doprowadzi do zupełnie innych rezultatów niż pożądane. Meksyk, Kanada i Chiny to najwięksi partnerzy handlowi Stanów Zjednoczonych, którzy dostarczają szereg najważniejszych produktów. Oznacza to, że żywność, paliwa czy również samochody amerykańskich marek staną się przynajmniej kilkanaście procent droższe niż obecnie" - podkreśla w swoim najnowszym komentarzu Michał Stajniak, wicedyrektor Działu Analiz XTB.
"To oznacza, że oberwie się wydatkom Amerykanów, może dojść do ograniczenia produkcji w USA w branżach powiązanych z dostawami półproduktów i ostatecznie dojdzie do wzrostu inflacji. Wzrost inflacji oznacza, że Fed nie będzie już patrzył z perspektywą na obniżanie stóp procentowych, choć samo odbicie cen jest powiązane ze sferą zupełnie odrębną od polityki Trumpa" - dodaje ekspert.
"Oczywiście warto pamiętać, że cła nie są jednorodne. W przypadku surowców energetycznych sprowadzanych z Kanady ma obowiązywać obniżona stawka na poziomie 10 proc. Niemniej i tak może to doprowadzić do wzrostu cen paliw na północy Stanów Zjednoczonych" - dodaje wicedyrektor Działu Analiz XTB.
"Rynek walutowy pozostaje względnie spokojny. Oczywiście obserwujemy słabość dolara kanadyjskiego czy meksykańskiego peso, ale para EURUSD, która wcześniej była wrażliwa na zapowiedzi dotyczące ceł, cały czas pozostaje w okolicach 1,0500. Nieco gorzej wygląda sytuacja na Wall Street czy na rynku kryptowalut, gdzie obserwujemy bardzo niskie poziomy względem ostatnich tygodni.
Eksperci wskazują także, że decyzja Donald Trumpa wpłynie również na amerykańskie PKB.
Chiny odpowiadają Trumpowi
Pekin w odpowiedzi na ruch Donald Trumpa poinformował, że nałoży nowe cła na amerykańską żywność i produkty rolne, w tym kurczaka i bawełnę, po tym jak z poniedziałku na wtorek USA podwoiły cło na cały chiński eksport. Cła w wysokości 10 proc. będą także doliczane do sprowadzanych z USA: sorga, soi, wieprzowiny, wołowiny, owoców, warzyw, nabiału.
- Środki (odwetowe - przyp. red.) są na razie stosunkowo umiarkowane - powiedziała Bloombergowi Lynn Song, główna ekonomistka ds. Wielkich Chin w ING Bank. - Myślę, że ten odwet pokazuje, że Chiny pozostają cierpliwe i powstrzymały się od "wywrócenia stołu", że tak powiem, pomimo niedawnej eskalacji - dodała.