- Mamy sześć zgłoszeń braku odpowiedniej wysokości zapasów – poinformowała w czwartek Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka URE. Mowa o sześciu elektrowniach i elektrociepłowniach, urząd nie doprecyzowuje jednak, o jakie podmioty dokładnie chodzi.
Powodów tego stanu rzeczy jest kilka. Przede wszystkim polskie kopalnie wydobywają coraz mniej węgla. Z drugiej strony rodzime elektrownie potrzebują go coraz więcej.
Alternatywę stanowi import. Przeszkodą są jednak rosnące ceny w europejskich portach. Ponadto decyzja o sprowadzaniu węgla zza granicy stałaby w sprzeczności z deklaracjami polskiego rządu. Ten od lat przekonuje bowiem, że państwowe spółki korzystają wyłącznie z surowca wydobywanego w Polsce.
Mimo początku sezonu grzewczego w Polsce zapasy węgla kamiennego w Polskiej Grupie Energetycznej, która jest największym producentem energii elektrycznej, są znacznie mniejsze niż w tym czasie w poprzednich latach - informowała niedawno "Rzeczpospolita".
"Mroźna zima może spowodować, że w Polsce zabraknie tego surowca" – ostrzegają eksperci. W ich opinii może to zachęcić do wzrostu importu węgla kamiennego z Rosji. A to będzie ogromnym obciążeniem, bo węgiel na światowych rynkach zdrożał o 200 proc.
Wydobywamy coraz mniej
Z najnowszych danych wynika, iż zarówno produkcja, jak i sprzedaż węgla były w tym roku wyższe niż we wrześniu 2020 r., kiedy obydwie wielkości były na poziomie 4,4-4,5 mln ton. Hałdy węgla jednak maleją, a surowca niedługo może zabraknąć.
W całym 2020 r. polskie kopalnie wydobyły ok. 7,2 mln ton węgla kamiennego mniej niż rok wcześniej, a sprzedaż tego surowca była mniejsza rok do roku o ok. 5,4 mln ton. Wydobycie spadło o blisko 11,7 proc. (do poziomu 54,4 mln ton), a sprzedaż o ponad 9,2 proc. (do 53 mln ton).