Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|

Firmy ochroniarskie płacą swoim pracownikom pensję co dwa miesiące. Przez państwo

338
Podziel się:

Instytucje publiczne, które są głównym zleceniodawcą dla sektora ochrony i serwisów sprzątających, płacą stawkę godzinową minimalną. Firmy, by wygrać przetarg na te usługi, muszą się cenowo dostosować. Wielu przedsiębiorców kombinuje więc z wynagrodzeniami pracowników, dzieląc je np. na kilka umów i wypłacając pensje co drugi miesiąc, chociaż jest to wbrew prawu. W efekcie pracownicy ochrony mają odprowadzane zaniżone składki emerytalne, a do tego mogą nie mieć w przyszłości prawa do emerytury minimalnej.

Firmy ochroniarskie płacą swoim pracownikom pensję co dwa miesiące. Przez państwo
W ochronie pracuje ok. 200 tys. osób, mają oni na ogół bardzo niskie kwalifikacje zawodowe. Utrata pracy oznaczałaby dla tych ludzi długie bezrobocie.

W Polsce optymalizuje się nie tylko podatki, ale także wymiar składek do ZUS. Na forach internetowych roi się od przykładów, jak kreatywni pod tym względem potrafią być niektórzy pracodawcy. Szczególnie ci z sektora ochrony, gdzie pracuje obecnie ok. 200 tys. osób.

Ochroniarze w niektórych firmach dostają pensje co dwa miesiące

Pracownik jednej z największych firm ochroniarskich pisze na forum internetowym dla kandydatów do pracy w tej spółce tak: "Bez wiedzy i zgody pracowników ochrony zmienił się system wynagrodzeń, który jest niezgodny z podpisaną umową. Wypłacają dwie pensje w jednym miesiącu, a w drugim wcale".

Ochroniarz dodaje, że dzięki takiej praktyce jego pracodawca oszczędza na składkach emerytalno-rentowych pracowników. "W efekcie składkę mamy odprowadzaną co drugi miesiąc i po przepracowanych 12 miesiącach, będzie tylko 6 miesięcy składkowych do stażu pracy i wysługi lat" – podkreśla.

Zobacz także: Prof. Hausner: Oto największe zagrożenie dla polskiej gospodarki

Dzielą pensję i wypłacają ludziom ją co drugi miesiąc

Podobne historie relacjonują pracownicy wielu firm ochroniarskich.

Jeden z ochroniarzy, który wytoczył swojemu pracodawcy sprawę w sądzie pracy o wypłatę godzin nadliczbowych, nocnych zmian i ekwiwalentu urlopowego informuje, że pracował w specjalistycznej uzbrojonej formacji ochronnej (SUFO) i też miał równocześnie umowy zlecenia w dwóch różnych spółkach, które nie były ze sobą w żaden sposób powiązane, ale faktycznie pracował tylko w jednej.

Z kolei inny pracownik ochrony opowiada, że pracował w znanej agencji i ta spółka odprowadzała za niego składki do ZUS, ale agencję tę w bazie ZUS zastąpiła teraz inna firma, z którą ochroniarz nigdy nie miał do czynienia. Dowiedział się o tym fakcie teraz, przypadkiem, kiedy przeglądał swoje konto w ZUS.

- Wyszło na to, że cały 2016 r. i dwa miesiące 2017 r. pracowałem w nieznanej mi spółce (tak wynika z aktualnej bazy ZUS). Powiem więcej, po zmianie nazwy spółki wychodzi na to, że za trzy miesiące 2016 r. ta nowa spółka nie odprowadziła za mnie należnych składek do ZUS - opowiada.

Zapytaliśmy spółki ochroniarskie, czy dzielą pracownikom wynagrodzenie, by zaoszczędzić na ZUS i czy stosują rozliczenie z pracownikiem w ten sposób, że wynagrodzenie wpływa na konto tylko co drugi miesiąc?

Tylko jedna z nich przysłała nam krótkie oświadczenie, że w ramach tej konkretnej spółki nie stosuje się tego typu rozliczeń z pracownikami.

O czym więc donoszą pracownicy, mówiąc, że: "mieli zawarte po dwie umowy z różnymi spółkami w ramach pracy u jednego pracodawcy"?

Chodzi o to, że konkretna spółka nie podpisuje dwóch umów i nie wypłaca co drugi miesiąc pensji. Pracownicy mieli umowy zawarte z nią i jeszcze jednym podmiotem, który nie był prawnie z nią powiązany, obie spółki łączyły zależności tylko biznesowe: firmy te współpracowały z głównym pracodawcą lub były jego podwykonawcą.

Robi się to po to, by trudniej było kontrolerom ZUS przyłapać firmy na celowym oszczędzaniu na składkach ubezpieczeniowych.

W przypadku innych spółek ochroniarskich pracownicy też zawierają dwie umowy, ale jest to robione "mniej inteligentnie", gdyż umowy te zawierane są z podmiotami zależnymi kapitałowo, czyli spółka-matka i spółka-córka.

Albo ty zjesz kogoś, albo zjedzą ciebie?

Po co takie kombinacje? Bo odbiorcami usług ochroniarskich oraz serwisów sprzątających w 80 proc. są instytucje publiczne: ministerstwa, sądy, urzędy skarbowe czy ZUS. To one w dużej mierze dyktują ceny usług i przez to decydują, jak wygląda rynek pracy dla ochroniarzy i personelu sprzątającego.

Instytucje publiczne mają ściśle wyznaczony budżet na tego typu usługi i zwykle jest to najniższa stawka krajowa godzinowa - obecnie to 19,70 zł brutto. By wygrać przetarg, firmy ochroniarskie i sprzątające muszą się do tych cen dostosować.

By zejść z ceny, a jednocześnie nie dokładać do biznesu, pracodawcy optymalizują wynagrodzenia tworząc konstrukcje przypominające labirynt Minotaura.

Przykładowo: pracownik ochrony zostaje zatrudniony na stawkę godzinową 19,70 zł brutto, tj. za minimalne wynagrodzenie. Od razu podpisywane są z nim dwie umowy, w spółkach A i B, na takie same czynności. Załóżmy, że wypracował w styczniu 2022 r. np. 230 godzin, wówczas:

  • Spółka A naliczy mu wynagrodzenie, ale tylko do kwoty minimalnej, tak, aby druga spółka B, która też będzie wypłacała mu za to samo wynagrodzenie, nie musiała już płacić za niego ZUS-u. Takie mamy przepisy.
  • Spółka A wypłaci mu zatem przykładowo: 152,79 godziny x 19,70 zł = 3010 złotych. Wypłata przewidziana jest na 10 lutego 2022 r.
  • Z kolei spółka B rozliczy "resztę godzin" pracownika, które ten przepracował w spółce A (tj. 230 - 152,79 = 77,21 godziny). Spóła B nie odprowadzi za niego składek do ZUS, bo pracownik uzyskał przychód w lutym co najmniej minimalny w spółce A.
  • Ze spółki B ochroniarz otrzyma więc wynagrodzenie w wysokości 1521,03 zł – od którego nie odprowadza się składek ZUS.

Jak tłumaczą nam eksperci, inaczej wygląda mechanizm dzielenia wynagrodzenia, kiedy pracownik zatrudniony jest na umowę o pracę za stawkę minimalną i na umowę zlecenie w dwóch różnych firmach, a inaczej, gdy są to dwie umowy zlecenia. Mechanizm jednak jest taki sam.

Jak zwykle. Baty dostaje pracownik

Niektóre instytucje, jak Ministerstwo Rodziny i Polityki Socjalnej komunikują publicznie, że zastrzegły w dokumentacji przetargowej, że zatrudnienie musi być na umowę o pracę.

Zapytaliśmy resort pracy kto i na jakich warunkach świadczy tam usługi ochrony i sprzątania. Podobne pytanie zadaliśmy też w ZUS. Odpowiedź przyszła na razie tylko z resortu pracy.

Biuro prasowe resortu odpowiada, że usługę ochrony osób i mienia w obiektach ministerstwa zlokalizowanych w Warszawie wykonuje konsorcjum firm, w skład którego wchodzą: Biuro Ochrony "AROMIG" Sp. z o.o. oraz MAXIMUM – P. Skurski Spółka jawna.

"Zgodnie z zapisem zawartym w umowie Wykonawca zobowiązany jest, do wykonywania czynności wskazanych w umowie wyłącznie przez osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę przez cały czas świadczenia pracy przy realizacji umowy" – czytamy w komunikacie prasowym.

Z naszych informacji wynika, że w dokumentacji jest zapis, iż zatrudnienie musi być na umowę o pracę, ale nie ma słowa o zakazie dzielenia wynagrodzenia pracownika na kilka umów. Zakaz wypłaty wynagrodzenia rzadziej niż raz w miesiącu wynika wprost z prawa, ale i tak jest powszechnie omijany.

Jest w tej dokumentacji za to inny, ciekawy zapis. Mianowicie, że wykonawca może zlecić wykonanie usługi innemu podmiotowi – czyli dopuszczalne jest podwykonawstwo i ten drugi podmiot nie ma już żadnego zobowiązania dotyczącego warunków zatrudnienia personelu.

Zapytaliśmy Urząd Zamówień Publicznych, czy zdarzało się, że postępowania przetargowe w instytucjach publicznych były unieważniane z powodu zafałszowanego wyniku oferowania najniższej ceny usługi i czy badali wątek wypłacania pracownikom wynagrodzeń co drugi miesiąc, co jest niezgodne z obowiązującym prawem?

W odpowiedzi otrzymaliśmy krótkie wyjaśnienie, że UZP zajmuje się kontrolami w zakresie procedury udzielania zamówienia, natomiast nadzór nad kwestiami związanymi z funkcjonowaniem i przestrzeganiem samej umowy leży już w gestii zamawiającego, a także podmiotów nadzorujących działalność danego zamawiającego.

Z kolei ZUS informuje, że jeśli ubezpieczeni dysponują informacjami o możliwych nieprawidłowościach w zakresie zgłoszeń do ubezpieczeń społecznych lub naliczania składek, powinni przekazać je do ZUS celem przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego, lub kontroli płatnika składek.

"Wskazana w zapytaniu tematyka dotycząca zawierania dwóch umów, których celem może być pozorowanie instytucji zbiegu tytułu do ubezpieczeń społecznych jest przedmiotem badania w toku prowadzonych kontroli. Każda tego typu sprawa wymaga indywidualnej analizy pod kątem wystąpienia przesłanek pozorności lub obejścia przepisów w zakresie ubezpieczeń społecznych" – napisało biuro prasowe ZUS.

- Lis pilnuje kurnika – kwituje z sarkazmem komentarz ZUS jeden z prawników, który zna dobrze proceder optymalizacji składek, ale pragnie zachować anonimowość. I dodaje: - Gdyby nie było minimalnych stawek na usługi sprzątania czy ochrony w instytucjach publicznych oraz dyktatury najniższej ceny, to pracodawcy ozusowywaliby wszystkie umowy i nie uciekali się do takich wybiegów.

Zagrożone przyszłe emerytury. Może zabraknąć stażu

A co czeka pracowników, którzy mają dziś dzielone wynagrodzenie i dostają wypłaty co drugi miesiąc, po to, by ich firma wygrała przetarg?

Adwokat Karolina Wojtas z Kancelarii Sadowski i Wspólnicy zwraca uwagę na dwa aspekty sprawy: jeden to kapitał emerytalny.

Pracownik zatrudniony w spółce A i B, ma odprowadzane składki emerytalno-rentowe tylko z jednej spółki – spółki A. Wynagrodzenie w spółce B, w której rozliczana jest "reszta wynagrodzenia", nie będzie liczyło się przy ustalaniu wysokości emerytury, ponieważ od tego wynagrodzenia nie jest odprowadzana składka emerytalno-rentowa.

Co do tzw. dwumiesięcznicy, według niej kontrowersyjna jest kwestia stażu pracy potrzebnego przede wszystkim do podwyższenia emerytury do kwoty minimalnej.

Jeśli w danym miesiącu wcale nie wypłacono wynagrodzenia i podstawa wymiaru składek wynosiła 0 zł, będzie się to liczyło też jako "zero dni składkowych".

Tymczasem, by móc uzyskać minimalną emeryturę, trzeba spełnić łącznie dwa warunki: mieć minimalne okresy składkowe (20 i 25 lat w zależności od płci) oraz osiągnąć wiek emerytalny.

Przez to, że wynagrodzenie wpływało co drugi miesiąc, może zdarzyć się, że komuś w przyszłości zabraknie np. kilku miesięcy stażu, by uzyskać minimalną emeryturę lub podwyższenie emerytury do kwoty minimalnej.

UOKiK informuje, że nie badał jeszcze podobnych do opisywanych praktyk, dlatego nie może zająć stanowiska w tej sprawie, ale prosi o sygnały o takich postępowaniach. "Jeśli będą podstawy do działania na gruncie prawa antymonopolowego, będziemy przyglądać się sprawie" - zapowiadają urzędnicy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(338)
Montreal
4 dni temu
Żadna opcja polityczna w Polsce nie interesuje się tym istotnym tematem! Związki zawodowe umywają ręce a pracownicy są dziś traktowani jak niewolnicy! Dziwię się że ZUS jest tak potężnie kiwany i nie reaguje! Polakom pozostaje wyjazd z kraju! Umowy nieuregulowane wynagrodzenie z opóźnieniem totalny burdel! To znaczy że ktoś ma w tym interes! Pracodawcy robią z pracowników tania siłę robocza a ZUS mają za jelenia !
Ciekawa
4 miesiące temu
Anna Nowak ile zarabia w Juwentusie? Czy fiskus policzył wszystkie dochody?
KSIĘGOWY MAFI...
10 miesięcy temu
Jakieś totalne bzdury wypisuje ZUS - maja system który dokładnie powinien kontrolować jaka jest skala ? po nr PESEL pracownika ,a po REGONIE można kontrolować spółki które rozliczają się pomiędzy sobą. Rozwiązanie jest jedno wszystkie godziny pracy pracownika bez względu na formę zatrudnienia powinny być objęte składkami ZUS koniec kropka.
Marabut
rok temu
Kto z uchwalajacych w tym kraju zwanym RP czytaj Raju Przekrętów prawo dba o obywateli.Raczej o swoje koryto
Teska
2 lata temu
Pracowałam już w kilku różnych firmach zajmujących się sprzątaniem. Nawet miałam własną mini działalność w Poznaniu. Maluczkim trudno utrzymać się na rynku. Układy układziki zaniżanie stawek usług kosztem pracowników. Najgorzej wspominam jednak poznańskiego Juwentusa. To był jakiś koszmar. Brak narzędzi i środków do sprzątania, oszukiwanie na godzinach, zaniżanie stawek, licha wypłata i często po czasie. Wieczne wykłócanie się o przepracowane godziny. To była jakaś patologia. Nabawiłam się nerwicy widząć niekompetencje i manipulacje kierownictwta. Od stycznia pracuje w Żabce i mam święty spokój. Ludzie uciekajcie od tego typu firm. wyzyskujących ludzi w trudnej sytuacji życiowej.
...
Następna strona