Galerie handlowe znowu zamknięte. "Branża krwawi"
Rząd po raz kolejny zamyka galerie handlowe. Sklepy odzieżowe zostały z pełnymi magazynami w przeddzień rozpoczęcia okresu wyprzedażowego. "Jesteśmy ugotowani na twardo" - mówi Artur Kazienko, prezes Kazar Group.
Sklepy w galeriach handlowych będą zamknięte od 28 grudnia do 17 stycznia. To już trzeci lockdown, wprowadzony w tym roku.
- O ile wiosną byliśmy w stanie wstrzymać produkcję i dostawy wiosenno-letnie, to w maju i czerwcu, kiedy wróciliśmy do handlu, uruchomiliśmy produkcję na jesień i zimę. Wszyscy uruchomili ją na 100 proc., bo przecież nikt nie przewiduje katastrofy - mówi Artur Kazienko. - Jesteśmy bardzo mocno zatowarowani, produkcja była nastawiona na cały sezon.
Prezes grupy Kazar zwraca uwagę, że styczeń to okres wyprzedażowy. Te ruszają pełną parą zazwyczaj 27 grudnia, zaraz po świętach.
Rząd zamyka galerie handlowe. Michał Dworczyk uzasadnia
W tym roku tak nie będzie, bo 28 grudnia sklepy będą zamknięte. Towar, który normalnie zostałby sprzedany w styczniu, będzie zalegał w magazynach.
- To jest okres szczególny pod względem odblokowywania zamrożonej gotówki - mówi Kazienko. - Tymczasem my mamy zablokowane konta pod produkcję na kolejny sezon wiosenno-letni, która już wjeżdża do magazynów.
Na razie firmy mają nadzieję, że handel faktycznie ruszy w styczniu. Ale jeśli lockdown się przedłuży, to na zalegający w magazynach towar z kolekcji zimowej nie będzie już chętnych.
- Zostaje nam handel online, który nie załatwi sprawy w stu procentach - mówi Artur Kazienko. - Nie ma takiej możliwości, żeby w ciągu kilku dni wyprzedać wszystko. A jeśli lockdown się przedłuży o tydzień lub dwa, to już nikt tego od nas nie kupi. Jesteśmy ugotowani na twardo.
Jak mówi prezes grupy Kazar, wiele firm z branży już ma duże problemy z płynnością finansową.
- Jeżeli nie będziemy mieli realnego wsparcia, i mówię o płynności i zabezpieczeniu zapłat, a nie o czynszach i kosztach, to jesteśmy ugotowani na twardo. Nie wiem, kto to wytrzyma - mówi Artur Kazienko.
Magazyny pełne niesprzedawalnego towaru to nie jedyny problem, jaki mają sklepy odzieżowe.
W marcu do tzw. tarczy antykryzysowej wprowadzono zapis, który pozwalał na zwolnienie najemcy lokalu w galerii handlowej z opłat czynszowych.
Zgodnie z obowiązującą interpretacją przepisów, na czas zamknięcia wzajemne zobowiązania wygasają. Po odwołaniu lockdownu umowy są przedłużane o pół roku.
Efekt jest taki, że za kilkutygodniowe wakacje czynszowe najemca musi podpisać półroczną umowę na dotychczasowych warunkach.
- Produkujemy wynajmującym obsługę długu, która będzie trwała przez kolejne półtora roku - mówi Artur Kazienko. - To jest kuriozalne. Jeśli będziemy mieli kolejny lockdown, to umowy będziemy musieli przedłużyć o kolejne pół roku. To jest bez sensu, będziemy prosić prawników o odpowiednie interpretacje, a jeśli się to nie uda, będziemy te ustalenia skarżyć do sądu.
W czwartek wicepremier Jarosław Gowin ogłosił, że rząd przygotowuje kolejne pakiety wsparcia dla firm dotkniętych kryzysem.
- Chcę państwa też poinformować, że polski rząd negocjuje z Komisją Europejską zgody na kolejne pakiety pomocowe. Mam dobrą wiadomość: KE zgodziła się na przedłużenie wszystkich pakietów pomocowych, które funkcjonowały dotychczas. Zgodziła się również na umorzenie w 100 proc. pomocy z PFR przyznanej wiosną - ogłosił Gowin.
Chodzi o tzw. tarczę finansową Polskiego Funduszu Rozwoju, w ramach której przedsiębiorcy otrzymali pożyczki. Aby jednak zostały one umorzone, musieli oni utrzymać zatrudnienie z lutego lub z marca, kiedy to zwracali się do PFR o wsparcie. Nie mogli również zawiesić działalności ani zamknąć firmy.
Wicepremier zapowiedział też, że państwo ma refinansować w 70-proc. koszty stałe tym firmom, których działalność wstrzymały obostrzenia. Na nową "tarczę pomocą" trafi nawet 40 mld złotych.