Głośne ultimatum dla Putina. Trump łagodnieje ws. "50 dni"
Zapowiedź 50-dniowego ultimatum wobec Rosji, ogłoszona przez prezydenta Donalda Trumpa, nie jest sztywnym terminem – poinformowała rzeczniczka Departamentu Stanu USA. Decyzje o ewentualnych sankcjach mają zależeć od przebiegu negocjacji między Rosją a Ukrainą - podaje kommersant.ru.
50 dni, jakie Donald Trump dał Rosji na zakończenie wojny w Ukrainie, mogą nie być ostatecznym terminem – przekazała rzeczniczka Departamentu Stanu USA Tammy Bruce. Jak zaznaczyła podczas briefingu, ostateczna ocena ultimatum będzie zależeć od rozwoju rozmów pokojowych - czytamy.
– Kiedy prezydent mówi o jakimś okresie, może to być jego dowolna część, widzieliśmy to już wcześniej. Jeśli dojdzie do prawdziwych negocjacji i sprawy zaczną się rozwijać, sytuacja może się szybko zmienić – powiedziała Bruce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Big techy okradają Polaków z ich pieniędzy". Ostre słowa ministra
Trump ostrzegł Rosję
W ubiegłym tygodniu Donald Trump ogłosił, że jeśli Rosja nie dojdzie do porozumienia z Ukrainą w ciągu 50 dni, to Stany Zjednoczone mogą na początku września nałożyć cła sięgające 100 proc. na towary z krajów importujących rosyjską ropę.
Donald Trump zapowiedział też, że przy takim obrocie spraw, gdy Rosja dalej bombarduje cele cywilne w Ukrainie, USA będą wysyłały Kijowowi uzbrojenie, za które będą płacić Europejczycy.
Trump ostrzegł też przed wtórnymi cłami na rosyjską ropę. Zagroził też, że jeśli nie dojdzie do rozejmu z winy Rosji, wprowadzi takie taryfy. Już wiosną tego roku Trump wyjaśniał, że "cła wtórne" miałyby polegać na nałożeniu podatków od importu produktów z krajów kupujących rosyjską ropę naftową, co uderzyłoby np. w Indie.