Hodowcy norek podnoszą alarm. "Nie chcemy nieszczepionych weterynarzy"
Przedstawiciele kilku organizacji producentów zwierząt futerkowych nie zgadzają się, by na ich fermy wchodzili niezaszczepieni weterynarze. Osoby postronne na terenie fermy to zdaniem hodowców ryzyko, na które ich nie stać.
W ocenie hodowców szef resortu rolnictwa Grzegorz Puda nadal "pozostaje głuchy" na ich apele dot. wprowadzenia zmian w ustawie o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt.
Hodowcy podnoszą alarm, ponieważ ich zdaniem osoby zatrudnione w Inspekcji Weterynaryjnej (służby podległe Ministrowi Rolnictwa i Rozwoju Wsi) postępują nieodpowiedzialnie, gdy bez szczepień decydują się na wchodzenie na fermy. Ludzie mogą bowiem przenosić koronawirusa na zwierzęta.
Jak tłumaczył prezes Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych Daniel Chmielewski, hodowcy przestrzegają zasad bioasekuracji i za wszelką cenę chcą uniknąć sytuacji, gdy z powodu koronawirusa zmuszeni będą wybić całą hodowlę.
"Wpuszczając osoby postronne na teren fermy ryzykujemy dobytkiem całego swojego życia" - argumentował.
Skandal na fermie norek w reportażu WP. Posłanka zapowiada ustawę
Według Związku brak odpowiednich zmian, uniemożliwia hodowcom zwierząt futerkowych uzyskanie jakichkolwiek odszkodowań. W myśl przepisów w razie zakażenia koronawirusem całe stado podlega likwidacji, a koszty dezynfekcji i utylizacji zwierząt ponosi Inspekcja Weterynaryjna.