Polewanie wodą to jedna z tradycji zakorzenionych w kulturze jeszcze w czasach przedchrześcijańskich. Później śmigus-dyngus na stałe związał się ze świętami Wielkanocy jako tzw. lany poniedziałek. I choć do dochowania tradycji wystarczy symboliczna ilość wody, są i takie miejsca, gdzie leje się ona całymi wiadrami. Wylanie takiego wiadra wody na kogoś wbrew jego woli, może skończyć się mandatem.
"Wysokość kary zależy od kwalifikacji czynu: za oblanie wodą przechodniów grozi grzywna w wysokości od 20 do 500 złotych, a za wlanie wody do mieszkania, na klatkę schodową, oblanie samochodu, pojazdu komunikacji miejskiej - kara w wysokości do 500 złotych" - pisze "Super Express".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kary za śmigus-dyngus. Co jeszcze mówi prawo?
"Ale co ważne, zaatakowanie kogoś i hałasowanie, może zostać potraktowane jako zakłócanie porządku publicznego, co podlega karze aresztu od 5 do 30 dni, miesięcznemu ograniczeniu wolności lub grzywnie" - dodaje.
Jeszcze inaczej wygląda sprawa, gdy woda zniszczy czyjąś rzecz, na przykład drogi płaszcz lub wnętrze samochodu. "Delikwent, którego bawią takie wygłupy może trafić za kraty nawet na kilka lat" - czytamy.
Tego nie wolno robić na balkonie. Może grozić mandat
Za próbę "kultywowania tradycji" zapadały już wyroki w polskich sądach. Serwis prawo.pl przypomniał sytuację z Poznania sprzed kilku lat. "Pokrzywdzeni chłopak i jego dziewczyna byli zwykłymi przechodniami, których na ulicy zaczepił oskarżony Piotr P. Sąd Okręgowy w Poznaniu orzekł wówczas, że usprawiedliwieniem dla zachowania oskarżonego w żadnym wypadku nie może być fakt, iż chciał celebrować tradycję lanego poniedziałku" - czytamy."
W ocenie sądu wylewanie wiader wody na przechodniów "nie ma nic wspólnego z kulturowym kontekstem wskazanego zwyczaju i stanowi przejaw powszechnie krytykowanego chuligaństwa"
Sąd uznał, że czym innym jest tradycja polewania wodą w małych społecznościach, gdzie wszyscy się znają, i nie można jej przenosić na ulice miast wobec obcych osób. "Oskarżony był natarczywy – podnosząc skalę emocji - zaczął szarpać się z pokrzywdzonym, a następnie uderzył go w twarz, po czym przystąpili do bicia" – tak ocenił sytuację sąd odwoławczy, cytowany przez serwis.
Trzem oskarżonym wymierzono wówczas kary pozbawienia wolności w wysokości od 18 miesięcy do dwóch lat i sześciu miesięcy w zawieszeniu. Sąd orzekł również nawiązki wobec pokrzywdzonej.