- To się już ruszyło. Jest to jeden ze sztandarowych projektów, który będzie w paczce majowej, o której mówił pan premier. Już został przekazany dalej - zapewnił Rafał Brzoska w rozmowie z money.pl podczas spotkania dziennikarzy z zespołem deregulacyjnym SprawdzaMY.
Osoby z niepełnosprawnościami w ZUS. "Skandal"
Przypomnijmy, że sprawa dotyczy ustawy z 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej, zatrudnianiu osób niepełnosprawnych i orzeczeniach o niepełnosprawności. Jak tłumaczył Brzoska w wywiadzie dla money.pl, orzeczenia o niepełnosprawności są wydawane na czas określony lub nieokreślony w zależności od przewidywanego czasu niepełnosprawności.
- I na tych tysiąc zgłoszeń do nas trafiły trzy, czy cztery przypadki osób bez nogi, bez ręki. Te osoby nadal są wzywane, żeby udowodnić swoją niepełnosprawność - czy nie odrosła im ręka albo noga. To uwłacza godności tych ludzi. Zasługują od swojego państwa na więcej. To jest po prostu skandal, który wiele rządów od 1997 r. miało szansę zderegulować, a jednak tego nie zrobiło. Takich absurdów jest cała masa - mówił w lutym Brzoska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jego słowa wzbudziły sporo reakcji, również ze środowiska osób z niepełnosprawnościami. Czytelnicy oburzali się na absurdalny ich zdaniem przepis.
Dlatego przy okazji konferencji zespołu deregulacyjnego postanowiliśmy dopytać Rafała Brzoskę o tę deklarację. Oprócz stwierdzenia, że projekt już trafił do rządu, prezes InPostu wskazał na najważniejszy aspekt tej sprawy.
Kluczowa jest inna kwestia: jak wiele chorób zostanie uznanych za tzw. trwałą niepełnosprawność, by te osoby niepełnosprawne po pierwszym orzeczeniu nie były już wzywane. No chyba że na którąś z chorób genetycznych powstanie cudowny lek. Ale wówczas mamy rejestr tych osób, więc jeśli można będzie je wyleczyć, to się znowelizuje listę chorób - mówi nam Brzoska.
Potrzebny szeroki katalog niepełnosprawności i chorób
- Największą moją obawę budzi to, że pierwsze zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia są takie, iż ten katalog jest bardzo wąski. A nam nie chodzi o to, by był wąski, tylko żeby był maksymalnie szeroki i ulegał zawężeniu wraz z postępem medycyny. Tak jest łatwiej i taniej - wskazuje biznesmen.
Brzoska zapewnia jednak, że zespół deregulacyjny będzie bacznie przyglądał się pracom rządu ws. tej propozycji. - Nasi eksperci będą brali udział w recenzowaniu tego projektu i będziemy informowali opinię publiczną i pana premiera, czy to idzie w dobrym kierunku, czy nie mamy do czynienia z jakimś wypaczeniem oryginalnego pomysłu, który jest dobry, konieczny i dotyczy godności osób z niepełnosprawnościami - podkreśla Rafał Brzoska.
Cztery miliony Polaków z niepełnosprawnościami
Sprawa dotyczy niemałej grupy Polaków. Według danych GUS za 2023 r. w naszym kraju żyły 4 miliony osób z orzeczeniem o niepełnosprawności, stopniu niepełnosprawności lub stopniu niezdolności do pracy. Z tego 2,3 mln osób posiadało tylko orzeczenie wydane przez zespół do spraw orzekania o niepełnosprawności, a 922,6 tys. osób posiadało tylko orzeczenie wydane przez ZUS. Pozostałe osoby posiadały oba orzeczenia (762,7 tys.).
W tym zawiera się:
- ok. 1,6 mln osób ze stopniem umiarkowanym niepełnosprawności (41,3 proc.)
- ok. 1,09 mln osób ze stopniem znacznym niepełnosprawności (27,4 proc.);
- ok. 1 mln osób ze stopniem lekkim (25,2 proc.).
Do tego dochodzi jeszcze 5,8 proc. osób z orzeczeniem bez określonego stopnia ze względu na wiek (do 16 r. życia). W populacji tej przeważały kobiety, które stanowią 53,1 proc. osób z orzeczeniami, najwięcej w wieku 70-74 lat (292 tys. osób). Z kolei wśród mężczyzn największy odsetek orzeczeń mają osoby w wieku 65-69 lat (275,2 tys.).
Michał Wąsowski, zastępca redaktora naczelnego Money.pl