Rosja i Ukraina zgodziły się ze Stanami Zjednoczonymi, by zapewnić bezpieczną żeglugę, wyeliminować użycie siły i zapobiec używaniu statków handlowych do celów wojskowych na Morzu Czarnym - poinformował we wtorek Biały Dom w komunikacie po rozmowach USA-Rosja i USA-Ukraina w Arabii Saudyjskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zarówno Rosja, jak i Ukraina miały też "opracować środki w celu wdrożenia porozumienia prezydentów (...) o zakazie ataków na obiekty energetyczne Rosji i Ukrainy". Obie strony złożyły również deklaracje o dążeniu do trwałego pokoju.
Dodatkowo USA miały zgodzić się pomóc Rosji "przywrócić dostęp do światowego rynku eksportu produktów rolnych i nawozów, obniżyć koszty ubezpieczeń morskich i poprawić dostęp do portów i systemów płatności za takie transakcje".
W oświadczeniu z rozmów z Ukrainą zaznaczono dodatkowo, że Stany Zjednoczone "pozostają zaangażowane w pomoc w wymianie jeńców, uwolnieniu więzionych cywilów i powrocie przymusowo przesiedlonych ukraińskich dzieci".
Nie jest dotąd jasne, co oznaczają zapisy o przywróceniu dostępu Rosji do światowego rynku eksportu.. Rosyjskie zboże i nawozy nie były objęte amerykańskimi sankcjami ze względu na ich znaczenie dla światowego rynku żywności. Mimo to Rosja skarżyła się, że eksport tych towarów jest ograniczony przez nałożone przez USA sankcje bankowe na Rossielchozbank, państwowy bank obsługujący sektor rolniczy. Rosja domagała się zniesienia sankcji na tę instytucję.
Przynajmniej część stawianych przez Rosję warunków nie leży w gestii USA, lecz Unii Europejskiej. Chodzi tu m.in. o postulat ponownego włączenia Rossielchozbanku do międzynarodowego systemu łączności między bankami SWIFT.
"Korzyści dla Rosji są oczywiste (ułatwienie rosyjskiego eksportu przez Morze Czarne). Korzyści dla Ukrainy nie są widoczne. Rosja spowalnia ten proces. USA nie powinny grać w tę grę" - skomentował w serwisie X Daniel Fried z think tanku Atlantic Council, który w latach 1997-2000 był ambasadorem USA w Polsce.
"Żeby znieść unijne sankcje, potrzebna byłaby jednomyślność wśród krajów członkowskich" - napisał z kolei dziennikarz Michael Weiss z The Insider. Dodał też, że dotyczy to także ponownego podłączenia Rossielchozbanku do SWIFT. "Wygląda na to, że Europa jest proszona o 'ratowanie' Stanów Zjednoczonych w ich dyplomatycznej kapitulacji wobec Rosji" - ocenił.
Przypomnijmy, że USA samodzielnie prowadzą rozmowy z Rosją i Ukrainą, przedstawiciele UE w nich nie uczestniczą. Europa jest też absolutnie mniej entuzjastyczna w sprawie ocieplania relacji z Kremlem niż Stany Zjednoczone.
Historyk: jeśli to wejdzie w życie, oznacza sukces Rosji
- Rosja twierdzi, że warunkiem porozumienia o bezpiecznej żeglugi w zachodniej części Morza Czarnego jest wcześniejsze zdjęcie szeregu sankcji na rosyjski eksport produktów rolnych, import techniki dla gospodarki rolnej do Rosji oraz swobodna obsługa statków handlowych transportujących z Rosji płody rolne, a do Rosji środki do produkcji rolnej. Jeśli to wejdzie w życie, oznacza sukces Rosji, czyli agresora - ocenił w rozmowie z PAP historyk z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu prof. Grzegorz Skrukwa.
Rosja chce zniesienia sankcji. Trump zabrał głos
W jego ocenie będzie to "bardzo duży krok wstecz, jeśli chodzi o cały mechanizm sankcyjny", którym objęta jest strona rosyjska. Historyk przypomniał, że to Ukraina odniosła sukces militarny na Morzu Czarnym, w znaczący sposób przejmując kontrolę w zachodniej części akwenu. - Rosja niewiele na tym traci. Właściwie nic, gdyż kluczową kwestią jest dla niej osłabienie sankcji - wyjaśnił.
Zapytany, co na tym porozumieniu zyskuje Kijów, prof. Skrukwa odpowiedział, że "Ukraina traktuje to jako szansę na odzyskanie i utrzymanie amerykańskiego wsparcia". - Ukraina jest zmuszona do afirmowania takich kroków, chociaż patrząc globalnie jest to dla niej wątpliwy sukces - ocenił.
Rozmówca PAP wyraził sceptycyzm wobec wejścia w życie zgody, która zapadła we wtorek, na wdrożenie zakazów ataków na infrastrukturę energetyczną Ukrainy i Rosji. - Nie można mieć nadmiernej nadziei w tej sprawie, gdyż po wcześniejszych takich zapewnieniach, tuż po rozmowach, Rosja od razu dokonała ataków na ukraińską infrastrukturę energetyczną. Wydaje się, że wstępem do wiarygodnych porozumień powinna być uprzednia deeskalacja. Tutaj tego nie ma - zauważył historyk.
Według prof. Skrukwy Rosja w dalszym ciągu nie rezygnuje ze swojego zasadniczego celu, jakim jest przejęcie kontroli nad czterema ukraińskimi obwodami: donieckim, ługańskim, zaporoskim i chersońskim. - Rosja ogłosiła ich jednostronną aneksję, wpisując to do swojej konstytucji, a trzeba pamiętać, że dziś nie kontroluje ona żadnego z tych obwodów w całości. W tej chwili dąży do ich przejęcia, na co Ukraina absolutnie nie może się zgodzić. Rosja nie zdobędzie Chersonia czy miasta Zaporoża bez gigantycznej ofensywy albo złamania Ukrainy - wyjaśnił ekspert.