Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Patryk Słowik
Patryk Słowik
|

Kolejny ostry spór w rządzie. Tym razem o spółdzielnie mieszkaniowe

320
Podziel się:

Projekt resortu rozwoju utrwali patologię, w której prezesi betonowych molochów mogą wszystko, a przeciętny mieszkaniec kooperatywy nie ma żadnych praw. Twierdzą tak przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości.

Kolejny ostry spór w rządzie. Tym razem o spółdzielnie mieszkaniowe
Propozycja zaprezentowana przez ministerstwo rozwoju sprawia wrażenie udanego lobbingu prezesów spółdzielni. Niestety stracą na tym zwykli ludzie - przekonuje przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości (East News, ARKADIUSZ ZIOLEK)

Do 2007 r. w spółdzielniach mieszkaniowych kluczowe decyzje podejmowały zebrania przedstawicieli. Wówczas jednak ustawodawca uznał ten model działania za patologiczny. Było zazwyczaj tak, że garstka osób wybierała samych siebie do zarządzania spółdzielnią.

Ludzie ci z reguły byli powiązani z ludźmi zajmującymi od wielu lat prezesowskie fotele. Podjęto więc decyzję, że o wszystkich najważniejszych sprawach będą decydować walne zgromadzenia spółdzielców, w których mogą wziąć udział wszyscy członkowie kooperatywy.

Teraz jednak Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii proponuje, aby znów w spółdzielniach mogły działać zebrania przedstawicieli zamiast walnego. Czyli - mówiąc prościej - nastąpi powrót do demokracji pośredniej, zamiast bezpośredniej.

Zobacz także: Nowy Ład PiS zakłada wzrost składki zdrowotnej. "Przecieki, pełno sprzeczności i zaprzeczeń"

"Utrwalanie patologii"

"Przeprowadzona analiza stosowania przyjętej regulacji wykazała, że pomimo stworzonej możliwości uczestniczenia w walnym zgromadzeniu każdemu członkowi i tym samym wpływania na działalność spółdzielni, niewiele osób korzysta ze swoich uprawnień" - przekonuje resort rozwoju. Zastrzega przy tym, że powstanie zebrania zamiast walnego będzie możliwością w spółdzielniach, a nie obowiązkiem.

- To utrwalanie patologii. Dziś w walnych zgromadzeniach bierze udział ok. 7 proc. uprawnionych. Ministerstwo Rozwoju, zamiast szukać pomysłu, by aktywnie decydowało o sprawach spółdzielni 57 proc. lub 77 proc. mieszkańców, wymyśliło, że odbierze prawo głosu niemal wszystkim - mówi Money.pl wysoko postawiony urzędnik Ministerstwa Sprawiedliwości.

Zaznacza, że stanowisko resortu kierowanego przez Zbigniewa Ziobrę przedstawione w procesie konsultacji będzie jednoznacznie negatywne.

- Propozycja zaprezentowana przez Ministerstwo Rozwoju sprawia wrażenie udanego lobbingu prezesów spółdzielni. Niestety stracą na tym zwykli ludzie - przekonuje przedstawiciel MS.

Czy tak będzie w rzeczywistości? Adam Rymski, prezes warszawskiego stowarzyszenia "Razem dla Targówka", które pomaga osobom poszkodowanym przez stołeczne spółdzielnie, tego nie wyklucza. Jego zdaniem rzeczywiście jest kłopot z walnymi zgromadzeniami w spółdzielniach. Mała frekwencja wynika jednak nie tylko z tego, że ludzie się nie interesują, lecz przede wszystkim z faktu, jak organizowane są walne zgromadzenia przez zarządy spółdzielni.

- Często odbywają się one w dzień powszedni, są podzielone na części i trwają wiele godzin aż do nocy. Najważniejsze uchwały są podejmowane pod sam koniec obrad. Ludzie następnego dnia muszą iść do pracy i wolą się wyspać niż jechać na walne, które często odbywają się w innym mieście czy innej dzielnicy. Nie każdy ma samochód i wielu skutecznie do uczestnictwa w walnym zniechęca perspektywa szukania transportu nocą. Zarządy spółdzielni zapewniają zaś transport tylko dla "swoich" ludzi - relacjonuje Adam Rymski.

I dodaje, że Ministerstwo Rozwoju, chcąc zmiany przepisów, powinno iść w kierunku zachęcania członków spółdzielni - czyli w praktyce jej właścicieli - do korzystania ze swoich uprawnień. - Trzeba wymusić na zarządach spółdzielni mieszkaniowych organizację walnych zgromadzeń w czasie oraz miejscach jak najbardziej dogodnych dla mieszkańców. Ot, cała tajemnica - sugeruje Rymski.

"Dobra propozycja"

Grzegorz Jakubiec, prezes spółdzielni "Służew nad Dolinką", uważa jednak ministerialną propozycję za - co do zasady - dobrą. Szczególnie w warunkach stanu epidemii, który może jeszcze długo potrwać. A który wyklucza w zasadzie możliwość zwoływania walnych zgromadzeń w dużych spółdzielniach.

Zdaniem Jakubca wprowadzenie możliwości podejmowania decyzji przez zebranie przedstawicieli - grono co najwyżej kilkudziesięcioosobowe, a nie nawet kilkutysięczne - bardzo usprawni pracę spółdzielni mieszkaniowych w obecnej sytuacji.

Choć Jakubiec zastrzega, że opublikowany właśnie projekt wymaga kilku poprawek. Przede wszystkim samo przywrócenie zebrań przedstawicieli nie będzie idealnym rozwiązaniem, jeżeli nie zapewni się zasady pełnej reprezentatywności członków.

- Przedstawiciele powinni być z każdej nieruchomości w liczbie proporcjonalnej do liczby członków lub lokali danego budynku. Wówczas reprezentowani będą wszyscy mieszkańcy danej spółdzielni - zauważa Jakubiec.

Zgodnie zaś z projektem Ministerstwa Rozwoju możliwy jest wariant, w którym decydować o losie całej spółdzielni będzie grupa najaktywniejszych mieszkańców jednego z bloków. Co z kolei mogłoby się przełożyć, że np. w tym budynku byłyby wykonywane remonty, a nie w innych.

- Przedstawiciele powinni być wybierani przez mieszkańców, przy uwzględnieniu doświadczenia życiowego i zawodowego osoby kandydującej na tę funkcję. Jeżeli wybrany przedstawiciel się nie sprawdzi, to powinna być możliwość jego odwołania w każdej chwili przez mieszkańców i wyboru nowego - zauważa Grzegorz Jakubiec.

Pozytywnie o pomyśle resortu rozwoju wypowiada się za to Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. Kamilla Dołowska, dyrektor zespołu prawa cywilnego w biurze RPO, mówi Money.pl, że eksperyment polegający na zapewnieniu wszystkim spółdzielcom prawa udziału w walnym się nie sprawdził. Ludzie z tej możliwości bowiem w zasadzie nie korzystają.

- Pamiętajmy, że wprowadzenie zebrań przedstawicieli będzie wymagało zmiany statutu spółdzielni. Większość członków będzie więc musiała się opowiedzieć za taką zmianą - wskazuje Dołowska.

Tyle że - jak przekonuje nasz rozmówca z Ministerstwa Sprawiedliwości - to tylko pozorny bezpiecznik. I wyjście z błędnego założenia, że podstawowych praw spółdzielców można pozbawić poprzez jednokrotne uzyskanie większości na walnym.

- Pamiętajmy, że prawo głosowania to tylko jedno z uprawnień spółdzielców. Tych jest znacznie więcej - mówi urzędnik.

Adam Rymski także zaznacza, że projektodawca zapomniał o jednym z najistotniejszych aspektów w życiu spółdzielczym, czyli o jawności.

- Obawiam się, że skończy się tak, iż nie będzie sposobu na to, by się dowiedzieć, o czym obradowano i jakie decyzje podjęto na posiedzeniach zebrań przedstawicieli. Już teraz przecież wielu prezesów spółdzielni ukrywa informacje przed mieszkańcami. Uważam, że przepisy powinny być precyzyjne, a tej precyzji w obecnym projekcie niestety brakuje - konkluduje stołeczny aktywista.

Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada zaś, że nie składa broni. I będzie starało się przekonać rząd, że zaproponowane przez resort rozwoju zmiany doprowadzą do celu wprost odwrotnego od zamierzonego. Czyli do umocnienia pozycji prezesów kooperatyw, a nie jej osłabienia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(320)
gram w zielon...
2 lata temu
W Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Warszawie która jest w upadłości likwidacyjnej nie było 8 lat ZEBRANIA Walnego jak również LUSTRACJI której boi się sam SYNDYK jak również p.prezes!!! wtedy by dopiero wyszły kwiatki. Mieszkańcy są bezsilni wobec działań SYNDYKA który dalej zadłuża spółdzielnię. Zrobił z budynku Spółdzielni KORPORACJĘ!! lodówki, mikrofalówki , remonty itd pensje sięgają zenitu. jego SERWER jest zbudowany dla jego potrzeb wszystkich w Polsce upadłości. KRS nie reaguje a sędziów komisarzy było już kilku, samo się chyba nasuwa pytanie , dlaczego?
Pora skończyć...
2 lata temu
Niema co się dziwić jakie państwo takie spółdzielnie mieszkaniowe, państwo mafijne na wzór Spółdzielni i odwrotnie.
Maciek
2 lata temu
W Spółdzielni największe patologię tworzą pracownicy zasiadający w Radach Nadzorczych . W spółdzielni ,której jestem członkiem,pracownik księgowości -bezpośrednio podległy -W-ce Prezesowi -jest Przewodniczącym Rady Nadzorczej i zastępuje W-ce Prezesa podczas urlopów .Nagminne łamanie prawa nie ma szans na ujawnienie . Ustawka goni ustawkę
Jacek
3 lata temu
Spółdzielni Mieszkaniowych nie działają tak jak za czasów PRL tylko jak folwarki prezesów ich firmy rodzinne wykonujące usługi dla spółdzielców. Za czasów PRL słowo prezes spółdzielni było wiążące dla całego zarządu dlatego prezesi mieli szacunek do zarządu SM.
WIESŁAW
3 lata temu
Szanowni Państwo Członek organizacji o nazwie SM Nasz Dom, który posiada pełną własność na lokal mieszkalny wraz z gruntem nie jest lokatorem ale współwłaścicielem nieruchomości a lobby prezesowskie nadal wciska współwłaścicielowi nieruchomości, że on nikim czyli lokatorem a rządzi wszechwładny Prezes który jest jego nadzorcą
...
Następna strona