Weszliśmy w kolejną fazę walki z pandemią koronawirusa. Premier Morawiecki wspólnie z ministrem zdrowia ogłosili nowe ograniczenia, które między innymi obejmują handel.
- To podejście bardzo rygorystyczne. Wdrożenie tych regulacji będzie miało swoje konsekwencje. Sklepy nie są w stanie ich wyegzekwować - stwierdza w rozmowie z money.pl prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji Renata Juszkiewicz.
W sklepach może przebywać ściśle ograniczona liczba osób - maksymalnie trzykrotnie więcej, niż liczba kas zamontowanych w danym sklepie. Dodatkowo wprowadzono dwie godziny dla seniorów oraz zobowiązano sklepy do udostępnienia klientom jednorazowych rękawiczek i płynów do dezynfekcji rąk.
"W imieniu Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji pragniemy wyrazić protest wobec faktu i trybu wprowadzenia niezwykle restrykcyjnych ograniczeń dla placówek handlowych. Na handel spadnie odium społeczne z powodu stosowania się do powyższych obostrzeń" - napisała w liście do minister Jadwigi Emilewicz prezes POHiD.
Policja w sklepie?
Prezes Juszkiewicz domaga się od rządu między innymi "zapewnienia bezpieczeństwa i spokoju przed i w placówkach handlowych poprzez obecność odpowiednich służb mundurowych, np. policji, celem egzekwowania ograniczeń i porządku".
- Mamy tłumy przed sklepami. Licznie się gromadzą, nie mogąc dostać się do sklepu, bo są dwie godziny dla seniorów. W sklepie jest zaledwie kilka osób, a przed wejściem ciśnie się kilkadziesiąt - zauważa Juszkiewicz. - Osoby, które spotykają się na parkingach, narażają siebie i innych. Rozumiemy starania rządu o bezpieczeństwo, ale te ograniczania są na tyle restrykcyjne, że w konsekwencji wręcz ograniczają ludziom dostęp do żywności.
Co na to policja? - Za bezpieczeństwo na swoim terenie i egzekwowanie prawa odpowiedzialny jest administrator obiektu, i to chyba nie powinno budzić wątpliwości, nawet w czasie, gdy nie ma pandemii - zaznacza w rozmowie z money.pl inspektor Mariusz Ciarka, rzecznik Komendanta Głównego Policji.
Prezes Juszkiewicz zaznacza jednak, że sklepy nie mają takich możliwości kadrowych, aby utrzymywać rygor zarówno w sklepie, jak i na parkingu przed nim.
- Mamy ograniczoną liczbę pracowników. Część przebywa na zwolnieniach, inni opiekują się dziećmi. Jest nas za mało, a musimy na wejściu sprawdzić wiek klienta - nie wiedząc, czy w ogóle mamy do tego prawo - liczyć osoby w sklepie i pilnować wejścia. Jak mamy się wywiązać z tych obostrzeń, nie mając środków? Stąd konieczność posiłkowania się pomocą zewnętrzną - tłumaczy szefowa POHiD.
Skąd wziąć rękawiczki?
To jednak niejedyne powody sprzeciwu handlowców przeciw nowym restrykcjom. - Sklepy starają się zapewnić możliwie największe bezpieczeństwo klientom i pracownikom. Poprzednie wytyczne zostały wprowadzone. Większość sklepów wydzieliła strefy bezpieczeństwa przed kasami, plastikowe osłony na kasy, czy zaopatrzyło pracowników w rękawice - wylicza szefowa POHiD.
Jak podkreśla, sieci handlowe w miarę własnych środków udostępniały również jednorazowe rękawiczki klientom. Teraz będą do tego zobligowane. - Skąd mamy wziąć tyle rękawic w momencie, kiedy brakuje ich na rynku? - pyta w rozmowie z money.pl.
"Ponawiamy apel o zaopatrzenie w jednorazowe rękawiczki. Zapewnienia przez rząd nieprzerwanych dostaw środków ochrony osobistej w postaci jednorazowych rękawiczek dla konsumentów – obecnie są one niedostępne na rynku. Domagamy się rekompensaty za koszty poniesione na zakup milionów rękawiczek. Prosimy o jasną odpowiedź, czy w przypadku braku rękawiczek, mogłyby je zastąpić małe jednorazowe torebki foliowe (praktyka wprowadzona przez niektóre sklepy zagraniczne)" - czytamy w liście POHiD do minister rozwoju.
Zdaniem szefowej organizacji zrzeszającej sieci handlowe, rozporządzenie nie uwzględnia realiów rynku, narzuca branży niemożliwe do wypełnienia obowiązki w tak krótkim czasie, nie oferując w zamian żadnego wsparcia ze strony rządu.
"Dokładamy wszelkich starań, aby w tych ekstremalnych warunkach handel funkcjonował normalnie, pracownicy mieli zatrudnienie, a klienci – bezpieczny i stały dostęp do niezbędnych produktów. Trudno będzie jednak utrzymać taki stan w sytuacji, gdy na branżę nakładane są kolejne ograniczenia" - podkreśla w liście.
Rekompensaty dla sklepów
Jak wynika z danych banków, w drugiej połowie marca wydaliśmy kartami płatniczymi znacząco mniej pieniędzy niż miesiąc wcześniej. Konsumpcja, która do tej pory była napędzała polską gospodarkę, zwolniła.
Po fali zakupowej w pierwszych dniach "narodowej kwarantanny" teraz obroty sklepów spożywczych zmalały. W hipermarketach ich liczba stopniała o 25 proc., a w sieciach drogerii o 27 proc. Również dyskonty zaliczyły zniżkę o 10 proc. - wynika z danych firmy badawczej GfK.
Kolejne zaostrzenie przepisów, zdaniem handlowców, pogorszy sytuację sklepów. Środki higieny oraz rękawice to dodatkowe obciążenie, a ograniczenia w poruszaniu się i liczbie osób w sklepach dodatkowo zwiększają skalę problemu.
Dlatego też w imieniu sieci prezes Juszkiewicz domaga się od rządu również "rekompensaty za poniesione straty ekonomiczne w postaci obniżenia liczby obsługiwanych konsumentów ze względu na wprowadzone ograniczenia – spadek liczby klientów na poziomie 50 proc." oraz "zniesienia wprowadzonego limitu klientów w placówkach handlowych".
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl