Od eskalacji konfliktu Izraela z Iranem wraca dyskusja nad "atomową opcją Teheranu", jaką mogło być zablokowanie cieśniny Ormuz. To wąski korytarz między Zatoką Perską a Morzem Arabskim, przez który każdego dnia transportowana jest około jedna piąta światowej podaży ropy. Tylko Arabia Saudyjska i Irak – dwaj główni członkowie OPEC – eksportują tą drogą miliony baryłek dziennie.
Blokada cieśniny Ormuz. Tak odbiłaby się na cenie ropy
Choć analitycy uważają taki scenariusz za mało prawdopodobny, szacuje się, jak mogłoby to odbić się na cenie ropy. Dlatego każda eskalacja konfliktu w regionie Zatoki Perskiej wpływa bezpośrednio na nastroje na rynkach surowcowych.
"Każde zamknięcie cieśniny mogłoby doprowadzić do gwałtownego wzrostu cen" – napisali analitycy Citi, w tym Anthony Yuen i Eric Lee. "Uważamy jednak, że potrwałoby to krótko, ponieważ wszystkie wysiłki skoncentrowałyby się na jej ponownym otwarciu. Nie powinno to być zamknięcie na wiele miesięcy" - zaznaczyli eksperci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Citigroup szacuje, że w przypadku zakłóceń w przepływie przez cieśninę, globalna podaż ropy mogłaby spaść o około 3 mln baryłek dziennie. To wystarczyłoby, by cena ropy Brent poszybowała w okolice 90 dol., choć scenariusz bazowy zakłada mniejsze ryzyko. Bank uspokaja również w kwestii potencjalnych sankcji lub ograniczeń eksportu irańskiej ropy. Według analityków Citi, wpływ takich działań na światowy rynek może być ograniczony.
"Irański eksport już teraz wykazuje tendencję spadkową, a chińskie rafinerie kupują mniej" – napisano w analizie. W piątek rano kontrakty terminowe na ropę Brent były notowane w okolicach 77 dol. za baryłkę. Kilka tygodni przed eskalacją konfliktu przez Izrael wycena nieznacznie przekraczała 60 dol. za baryłkę.