Największe wyzwanie dla polityki gospodarczej. Były członek RPP mówi krótko
– Wyzwanie fiskalne jest teraz najpoważniejszym i nigdy w ostatnich latach tak palącym nie było – mówi w rozmowie z money.pl prof. Łukasz Hardt, były członek Rady Polityki Pieniężnej. Niepokoi go dużo propozycji obniżenia wpływów do budżetu i zwiększenia wydatków.
W pierwszym kwartale 2025 roku dług publiczny Polski (ten liczony według metodologii unijnej, dla sektora instytucji rządowych i samorządowych) osiągnął poziom 57,4 proc. PKB.
Jak pisaliśmy w money.pl, podobnie dynamiczne wzrosty długu, jak ostatnio w Polsce, obserwowano jedynie w wyjątkowych okolicznościach gospodarczych – na początku XXI wieku, podczas światowego kryzysu finansowego w latach 2008-2009 oraz w czasie pandemii w 2020 roku.
W polskiej Konstytucji zapisany jest zakaz zwiększania długu publicznego powyżej 60 proc. PKB. Z tym że dotyczy on tzw. państwowego długu publicznego, czyli liczonego według metodologii krajowej, a nie unijnej. Gdyby doszło do przekroczenia 60-procentowego limitu, rząd musiałby wdrożyć drastyczny program oszczędnościowy. 60 proc. to również poziom, który – obok deficytu do 3 proc. PKB – jest jednym z unijnych kryteriów stabilności fiskalnej państw członkowskich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zbudował 3 sieci franczyzowe i wszystkie sprzedał - Damian Ozga w Biznes Klasie Young
– Dług liczony "metodą krajową" jest znacząco poniżej progu 60 proc. Ale prawdziwy dług, liczony metodą unijną, doskonale znany Ministerstwu Finansów, jest większy. Prawdopodobnie już w tym roku, a jeżeli nie, to w przyszłym, przekroczymy granicę 60 proc. – wskazywał w rozmowie z money.pl pod koniec czerwca Sławomir Dudek, założyciel Instytutu Finansów Publicznych.
Jak wówczas pisaliśmy, jednym z największych "grzechów" poprzedniej koalicji było wypychanie wydatków budżetowych do zewnętrznych funduszy. Tak by formalnie ulokowanych tam miliardów nie było widać. Obecny rząd z tej metody nie rezygnuje. – W tym równoległym budżecie będzie ponad 150 mld zł wydatków – oceniał w czerwcu Sławomir Dudek.
O jaki "prawdziwy dług" chodzi?
Rada Towarzystwa Ekonomistów Polskich w maju wskazywała, że niepokojąca praktyka omijania konstytucyjnych limitów zadłużenia poprzez wyłączanie części zobowiązań z oficjalnej definicji długu publicznego ma w Polsce długą i niechlubną tradycję. Proces ten rozpoczął się w 2009 roku, gdy rząd Platformy Obywatelskiej wyłączył z oficjalnych statystyk Krajowy Fundusz Drogowy. A w 2020 roku rząd Prawa i Sprawiedliwości kontynuował tę praktykę, wyłączając ze statystyk kolejne fundusze i programy w Banku Gospodarstwa Krajowego oraz Polskim Funduszu Rozwoju.
"Obecny rząd koalicyjny wydaje nie przejmować się osiągnięciem 60,9 proc. PKB zadłużenia w 2026 r., bo w państwowym długu publicznym będzie to tylko 48,1 proc. PKB, a po przeliczeniu kursów walutowych na potrzeby limitów konstytucyjnych - zaledwie 47 proc. PKB" - napisała w stanowisku Rada TEP.
Jest jeszcze jedna liczba, która niepokoi ekonomistów – deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych, który – jak wynika z danych GUS – w 2024 r. wyniósł 6,6 proc. PKB (239 809 mln zł). Według prognozy Ministerstwa Finansów w 2025 r. sięgnie 6,3 proc. PKB. Tymczasem w ustawie budżetowej zapisany został poziom 5,5 proc.
W czerwcu Ministerstwo Finansów opublikowało dane o wykonaniu budżetu za pierwsze pięć miesięcy 2025 roku. Deficyt budżetu centralnego wyniósł 108,29 mld zł. Dochody spadły o 38 mld zł w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku, co rząd tłumaczy zmianami w systemie finansowania samorządów.
Palący problem polskiej gospodarki
Prof. Łukasz Hardt, były członek RPP, nie ma wątpliwości, że zbalansowanie wydatków i dochodów państwa to teraz wyzwanie numer jeden, jeśli chodzi o politykę gospodarczą.
– Wyzwanie fiskalne jest teraz najpoważniejsze i nigdy w ostatnich latach tak palącym nie było. Ekonomia polityczna jest nieubłagana: jak rośnie polaryzacja na scenie politycznej, to przestrzeń do konsolidacji fiskalnej maleje. Mamy dużo propozycji obniżenia wpływów do budżetu i zwiększenia wydatków. Widzimy też, co dzieje się z deficytem, jaka jest sytuacja demograficzna, wydatki na obronność – komentuje w rozmowie z money.pl Hardt.
Realna czy "magiczna" bariera?
Pytany o limit 60 proc. relacji długu do PKB, Hardt mówi, że "nie wierzy w magiczne granice". – Gdyby rzeczywiście 60 proc. było twardą, nienaruszalną granicą, pewnie widzielibyśmy to w wycenach polskich obligacji. Tego na razie nie ma. Rynek być może już w dużej mierze zdyskontował (rośnie rentowność polskich obligacji i koszty obsługi krajowego długu - przyp. red.), że przekroczymy 60 proc. i ma nadzieję, że będzie to impulsem do zastopowania pomysłów, które mogą deficyt i dług jeszcze bardziej zwiększyć.
Czy możliwe jest przekroczenie bariery 300 mld zł w deficycie budżetowym w przyszłym roku? Dziś sięga on 289 mld zł. Według naszego rozmówcy nie jest to wykluczone. – Kluczowe jest, jak będzie wyglądała ścieżka konsolidacji fiskalnej, jaka będzie inflacja, przyrosty płac i tempo wzrostu gospodarczego – wymienia były członek RPP.
Jaki scenariusz przewiduje dla polityki pieniężnej? – Gdyby nie ryzyka po stronie fiskalnej, to pewnie byłbym bardziej po gołębiej stronie i widziałbym większą przestrzeń do obniżek stóp procentowych. Byłemu członkowi rady nie wypada jednak czegoś konkretnego w tej materii sugerować jej obecnemu składowi – mówi Hardt.
Grzegorz Osiecki, Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl