Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Konrad Bagiński
Konrad Bagiński
|

Narzekasz na "paragony grozy"? Zobacz, ile kosztuje prowadzenie biznesu nad morzem

403
Podziel się:

Czynsz - nawet 15 tysięcy złotych. Kolejne kilka tysięcy na prąd, wodę, śmieci. Minimum 2-3 tysiące na pracownika. W zamian utyskiwanie klientów na zbyt wysokie - ich zdaniem - ceny i łatka miłośnika szybkiego zarobku. Właściciel nadmorskiej knajpy tłumaczy nam, ile musi na to wydać.

Narzekasz na "paragony grozy"? Zobacz, ile kosztuje prowadzenie biznesu nad morzem
Ile kosztuje prowadzenie gastronomii nad morzem? (Unsplash.com)

Wielu turystów nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wygląda biznes gastronomiczny "od kuchni". Paragon pokazuje cenę za produkt i usługę. A składa się na nią bardzo wiele czynników.

Choćby czynsze. – Ich wysokość zależy od lokalizacji, między innymi od odległości od morza. Im bliżej wody, tym drożej – uśmiecha się Kamil Tarnowski. Nasz rozmówca prowadzi z narzeczoną kawiarnię "Zakręcone espresso" w Chłapowie niedaleko Władysławowa.

Na własnym terenie, więc omija go choćby problem płacenia komuś czynszu. A te w okolicy sięgają od 2 do nawet 15 tysięcy złotych za sezon. Trwa on na ogół 2,5 miesiąca. W tym roku może być troszkę dłuższy – potrwa 3 miesiące.

Zobacz także: "Odkłamujemy Bałtyk". Burmistrz Mielna uderza w "paragony grozy"

Zaczął się od długiego weekendu z Bożym Ciałem, zakończy w połowie września. Ale przez ten czas restaurator czy właściciel baru musi zarobić kilka-kilkanaście tysięcy na samo utrzymanie lokalizacji.

Kolejna sprawa to media. Kamil Tarnowski podkreśla, że opłaty w ciągu ostatniego roku mocno wzrosły – droższy jest przede wszystkim prąd. Sporo kosztują też śmieci. We Władysławowie właściciel lub dzierżawca lokalu niemieszkalnego musi zapłacić za sezon ok. 2500 złotych tylko i wyłącznie za wywóz odpadków.

Ile za godzinę pracy?

– Jeśli chcesz kogoś zatrudnić, to absolutnie minimalną stawką jest 16–18 złotych na rękę za godzinę. Oczywiście zależy to też od wymiaru czasu pracy, ale za mniej nikogo się nie znajdzie – mówi nam Tarnowski.

Za 8 godzin pracy przez 20 dni w miesiącu trzeba więc zapłacić pracownikowi minimum 2 tysiące złotych. To kolejna pozycja po stronie wydatków, patrząc przez pryzmat rachunku ekonomicznego. Tylko czynsz, media i jeden pracownik oznaczają wydatek ponad 10 tysięcy na sezon – o ile mamy stosunkowo niski czynsz.

– Ale najbardziej dotknęły nas ceny produktów – przyznaje Tarnowski. Choć jego lokal to kawiarnia, to można też tu zjeść: oprócz ciast, także słodkie i wytrawne naleśniki. Nasz rozmówca na bieżąco monitoruje więc ceny spożywki, a działając w branży siłą rzeczy ma też oko na ryby.

Jedzenie swoje kosztuje

- Zauważyłem silny wzrost cen drobiu i ryb. Tych ostatnich jest po prostu mało, rybacy są związani limitami połowowymi, bardzo ostrymi - tłumaczy. W hurcie filet z dorsza bez skóry kosztuje ok. 35 zł za kg, ze skórą – ok 30 zł. Również ok. 35 zł kosztuje kilogram świeżego dorsza, a tusza kosztuje nieco ponad 20 zł. Jest tańsza, ale po przerobieniu jej na filety cena za kilogram rośnie, bo część idzie do śmieci - tłumaczy tarnowski.

Na dodatek podczas smażenia lub pieczenia ryba traci nawet 20 proc. wagi, więc kilogram ryby surowej to sporo mniej ryby upieczonej.

Przy temacie ryb Tarnowski opowiada też historię, jaka zdarzyła się jego znajomemu.

– Kolega prowadzi bar, niedawno dostał świeżego dużego łososia. Rano wrzucił na Facebooka zdjęcie z opisem, że dziś w barze będzie łosoś. Wieczorem przyznał się, że pewien klient zrobił mu awanturę. Uznał, że został oszukany i nie dostał łososia, tylko jakąś inną rybę. Problem w tym, że łosoś bałtycki nie wygląda tak jak ten norweski, hodowlany. On nie ma koloru marchewki, jego mięso jest jasnoszare. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z takich niuansów – mówi Tarnowski.

Podatki też wpływają na paragon

Aby wyjść na swoje, przedsiębiorca z branży gastronomicznej musi uzyskać obrót dwu-, trzykrotnie przekraczający koszty prowadzenia biznesu. Do tego trzeba dodać podatki (23 proc. VAT, CIT) oraz składki ZUS i koszty, które ponosi pracodawca. Legalne zatrudnienie pracownika z pensją 2 tys. zł na rękę to dla pracodawcy wydatek rzędu prawie 3,3 tys. złotych.

Do tego dochodzą kolejne koszty – na przykład koncesja na sprzedaż alkoholu, leasing i amortyzacja urządzeń kuchennych, sprzątanie, okresowe remonty lokalu. Każda z tych pozycji jest zawarta (choć niewymieniona) w paragonie za danie w barze czy restauracji.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(403)
człek
3 lata temu
Po spędzeniu kilkukrotnym wakacji za granicą, zauważyłem, że tam nie ma tylu 'budek' z jedzeniem. Można powiedzieć, że następuje selekcja naturalna i miejsca 'za drogie' nie przetrwają. Z jednej strony wzrost cen niepokoi, z drugiej to że padną jakieś biznesy słabej jakości i wygórowanej ceny padną. Czy to dobrze, odpowiedź nie jest jednoznaczna. Nie lamentował bym, szkoda tylko tych co robili to z zamiłowania, a nie mają swojej ziemi.
hehe
3 lata temu
Kazał ktoś prowadzić takie biznesy?
Miś
3 lata temu
Nie stać Cię to siedź w domu a nie narzekasz. Proste.
................
3 lata temu
ceny sa coraz wyzsze i za wysokie a to jets wina spoleczenstwa ze daje sie doic, bedac nad morzem nie kupilem nic z budek czy knajp mozecie sie z tego smiac ale do cholery nie bede placil razy 2 za żarcie no sory, poszedłem do sklepu sieciowego i tam sobie kupilem jedzenie tylko ze teraz nawet i w sklepach jest drozyzna ogolnie nasz kraj jest juz najdrozszy sposrod innych?
Przedsiębiorc...
3 lata temu
Brawo! Trzeba głośno powiedzieć - prowadzenie interesu w Pl jest z roku na rok trudniejsze. Stale rosnące koszta, podatki a pracownicy coraz gorsi, okradający pracodawcę na każdym kroku.
...
Następna strona