Parlament Europejski zagłosował nad nowym unijnym rozporządzeniem, którego celem jest m.in. zwiększenie ceł na nawozy importowane do UE z Rosji i Białorusi. Ma to ograniczyć ich import do Unii, który w ostatnich latach szybko rośnie.
Głosowanie PE oznacza, że przyjął on mandat do negocjacji rozporządzenia z państwami członkowskimi w ramach Rady. Rozporządzenie ma wejść w życie 1 lipca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Projekt nowego unijnego rozporządzenia zakłada, że wzrost taryf na nawozy azotowe będzie następował stopniowo w okresie przejściowym trwającym trzy lata. Poprzez zwiększone cła rosyjski udział w imporcie nawozów do UE ma być stopniowo zastępowany innymi źródłami. Niektóre państwa członkowskie UE już zrezygnowały z rosyjskich nawozów azotowych, nie odnotowując niedoborów dostaw ani wzrostu cen rynkowych.
Rosyjskie nawozy zalewają Polskę już od ubiegłego roku. Od początku tego roku także notowane są rekordowe poziomy. Jak przekazał money.pl Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, tylko w styczniu i lutym sprowadziliśmy stamtąd prawie 400 tys. ton, o ponad 64 proc. więcej niż rok temu.
Europosłanka Marta Wcisło (KO) powiedziała w środę na konferencji w PE, że Europę zalewają nawozy z Rosji i Białorusi, a największą ofiarą jest Polska. Podkreśliła, że pierwszej połowie 2024 roku do Polski sprowadzono z Rosji i Białorusi ponad 700 tys. ton nawozów o wartości 1 mld euro, a to ponad 60 proc. całego importu nawozów.
- Od początku wojny w Ukrainie do Unii wpłynęły z Rosji i z Białorusi nawozy za 6,4 mld euro. To są krwawe pieniądze, które finansują wojnę i napaść Rosji na Ukrainę - powiedziała europosłanka.
Polscy producenci czekają na zmiany
Na zmiany z niecierpliwością czekają polscy producenci, m.in. Grupa Azoty. - Jako Grupa Azoty w samym styczniu i lutym tego roku sprzedaliśmy na rynek krajowy kilkaset tysięcy ton nawozów. Faktem jest jednak, że w sprzedaży są dostępne również nawozy z Rosji i Białorusi i bardzo wielu rolników decyduje się na ich zakup z uwagi na cenę. Musimy pamiętać, że w finalnej cenie nawozów kluczową rolę odgrywają wysokie koszty gazu, czy m.in. opłaty za emisje CO2, których nie muszą ponosić producenci z Rosji i Białorusi - wyjaśniał w rozmowie z money Jacek Zaborowski, dyrektor Departamentu Korporacyjnego Handlu Segmentu AGRO w Grupie Azoty.
Polski gigant odbija. Wcześniej był nad przepaścią
- Tak jak kwestię ceł na zboże traktowaliśmy jako priorytet dla rolników, tak takim samym priorytetem dla Grupy Azoty jest kwestia ceł na nawozy z tych kierunków. Niezmiennie stoimy na stanowisku, że utrzymanie produkcji nawozowej w UE to gwarancja naszego bezpieczeństwa nawozowego - dodał.