Nawozy z Rosji wciąż dominują. Efektów sankcji nie widać
Rosyjskie nawozy nadal mają duży udział w polskim rynku, mimo nowych ceł - podaje wnp.pl. Importerzy zdążyli zapełnić magazyny tanim towarem jeszcze przed wejściem unijnych regulacji, przez co efekty restrykcji są na razie ograniczone — oceniają przedstawiciele Grupy Azoty.
Rosyjskie i białoruskie nawozy wciąż zajmują znaczną część polskiego rynku, choć od 1 lipca obowiązują wyższe cła na ich import do Unii Europejskiej. Nowe przepisy miały zwiększyć bezpieczeństwo żywnościowe Wspólnoty i wzmocnić pozycję krajowych producentów, przede wszystkim Grupy Azoty i Anwilu. Na razie jednak efekty wprowadzonych restrykcji są ograniczone — importerzy przygotowali się na nie z dużym wyprzedzeniem - czytamy.
Jak tłumaczy wiceprezes Grupy Azoty Andrzej Dawidowski, rynek nawozów dopiero zaczyna odczuwać skutki ceł - podaje wnp.pl. W praktyce firmy handlujące rosyjskimi i białoruskimi nawozami jeszcze przed wejściem nowych regulacji znacząco zwiększyły dostawy, wykorzystując ostatnie miesiące niższych stawek. To spowodowało gwałtowny wzrost importu w pierwszej połowie roku.
Polska stała się największym celem dostaw spośród wszystkich krajów UE. Do kraju sprowadzono rekordowe 3 mln ton nawozów w sześć miesięcy. W samym pierwszym kwartale było to 1,8 mln ton, a w kolejnym — ponad 1,2 mln ton.
Potężna rewolucja tuż za rogiem. Kiedy komputer kwantowy?
Dopiero po wprowadzeniu ceł import wyraźnie zmalał — w trzecim kwartale wyniósł 723 tys. ton. To wciąż oznacza spadek rok do roku o 23 proc., ale ogromne zapasy zgromadzone wcześniej w magazynach nadal trafiają teraz na rynek.
— Magazyny importerów pękały w szwach, a dopiero teraz ten towar jest uwalniany. Ograniczenia importowe nie działają więc tak mocno, jak można było oczekiwać — mówi Dawidowski.
Producenci liczą na zmianę
Krajowi producenci liczą, że sytuacja zmieni się w kolejnych miesiącach. Grupa Azoty spodziewa się poprawy od nowego kwartału — wraz z wyczerpywaniem się rosyjskich zapasów na rynku ma pojawić się więcej przestrzeni dla nawozów krajowych, co powinno wzmocnić sprzedaż krajowych firm.
Obecny poziom cen nawozów w Polsce należy do najniższych w UE. Wynika to właśnie z dużej podaży taniego towaru ze Wschodu. Gdy zapasy te się skończą, ceny prawdopodobnie wzrosną, a rynek zacznie wracać do bardziej naturalnego poziomu równowagi.
Dla Grupy Azoty ma to strategiczne znaczenie. Segment agro — obejmujący produkcję nawozów — jest wskazywany przez spółkę jako kluczowy dla przyszłości firmy. Przez lata rynek był jednak destabilizowany przez rosyjskich producentów, którzy dzięki nierynkowym, preferencyjnym cenom gazu byli w stanie sprzedawać swoje produkty po wyjątkowo atrakcyjnych stawkach, wypychając z rynku konkurencję.
Teraz unijne cła mają ograniczyć tę presję. Jak podkreślają przedstawiciele polskiego sektora chemicznego, pełne efekty nowych regulacji pojawią się dopiero wtedy, gdy rynek "przetrwa" okres opróżniania magazynów. Wtedy będzie możliwa rzeczywista ocena skuteczności mechanizmu ochronnego.
Źródło: wnp.pl