Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Gąsiorowski
Mateusz Gąsiorowski
|
aktualizacja

Negocjował wejście Polski do Unii. Mówi, co czeka Ukrainę

Podziel się:

Pod pewnym względem Ukraina jest bliżej Unii Europejskiej niż Polska w drugiej połowie lat 90. - mówi w rozmowie z money.pl Jan Truszczyński, dyplomata, negocjator akcesji Polski do UE i były wiceminister spraw zagranicznych. Jego zdaniem, działania zbrojne nie powinny być przeszkodą do podjęcia negocjacji akcesyjnych z naszym wschodnim sąsiadem.

Negocjował wejście Polski do Unii. Mówi, co czeka Ukrainę
Wołodymyr Zełenski i Emmanuel Macron (AFP, East News, LUDOVIC MARIN)

Podczas szczytu Rady Europejskiej unijni przywódcy poparli wniosek o przyznanie Ukrainie i Mołdawii statusu kandydata do UE. Tydzień temu pozytywną opinię w tej sprawie wydała natomiast Komisja Europejska. W przypadku Gruzji szefowa KE Ursula von der Leyen poinformowała, że zasługuje ona na europejską perspektywę, ale na status kandydata jest dla niej za wcześnie.

Status kandydata to dopiero pierwszy krok na drodze do przystąpienia kraju do UE. Kolejnym etapem są negocjacje, które będą mogły się rozpocząć po wcześniejszej, jednomyślnej decyzji Rady UE. Po zakończeniu negocjacji akcesyjnych przygotowywany jest traktat akcesyjny. Dokument jest zatwierdzany również jednomyślnie przez Radę UE. Zgodę musi też wyrazić Parlament Europejski. Zanim traktat wejdzie w życie, musi zostać ratyfikowany przez każde państwo członkowskie UE i przez państwo przystępujące.

O tym, co czeka teraz Ukrainę, rozmawiamy z Janem Truszczyńskim, dyplomatą, negocjatorem akcesji Polski do UE i byłym wiceministrem spraw zagranicznych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Działania wojenne w Ukrainie. "Ofensywę ukraińską można ocenić jako sukces"

Ukraina bliżej Unii Europejskiej

Mateusz Gąsiorowski, money.pl: Rada Europejska zgodziła się na przyznanie Ukrainie statusu kandydata do UE. To bardziej gest mający na celu podtrzymanie ducha w ukraińskim narodzie czy realne zaproszenie do unijnej rodziny?

Jan Truszczyński: Statusu kandydata nigdy nie przyznawało się i nie przyznaje "na piękne oczy". Państwo, które nie spełnia podstawowych warunków, na czele z kryterium politycznym, czyli istnieniem stabilnych instytucji zapewniających rządy prawa, demokrację i respektowanie praw człowieka, takiego statusu nigdy by nie otrzymało, niezależnie od okoliczności. Wystarczy spojrzeć na opinię Komisji Europejskiej. Tam jest wyraźnie zaznaczone, że Ukraina w wysokim stopniu posunęła się naprzód na drodze ku stabilnemu funkcjonowaniu instytucji zapewniających sprawne działanie demokratycznego państwa prawa.

Jak to wyglądało w przypadku Polski w latach 90.?

Nieco inaczej. W naszym przypadku KE oceniła, że polska demokracja dysponuje instytucjami, które zapewniają stabilne funkcjonowanie państwa. Jeśli więc chodzi o stabilność instytucji gwarantujących demokrację i rządy prawa, to my byliśmy nieco bardziej zaawansowani niż obecnie Ukraina. Ona w tym zakresie ma jeszcze trochę do zrobienia.

Jednak pod pewnym względem Ukraina jest bliżej Unii niż my w drugiej połowie lat 90. Chodzi o postęp w harmonizacji i zbliżaniu krajowej legislacji do wymogów Unii Europejskiej. Mówi się, że Ukraińcy przyjęli już do swojego prawodawstwa połowę acquis communautaire (dorobku prawnego UE - przyp. red.). My, gdy ubiegaliśmy się o akcesję, nie byliśmy w tej kwestii tak zaawansowani. To oznacza, że Ukraina zrobiła przez ostatnie lata bardzo dużo, żeby móc realnie myśleć o członkostwie.

Ukraina kandydatem do UE

Przyznanie statusu kandydata to jedno. Osobną rzeczą są negocjacje. W tym przypadku Rada UE znów będzie musiała podjąć jednomyślną decyzję. Czy fakt, że w Ukrainie trwa wojna i część jej terytorium jest okupowana, może stanowić przeszkodę w rozpoczęciu rozmów?

Działania zbrojne nie powinny być przeszkodą do podjęcia negocjacji akcesyjnych. Tak długo, jak państwo dysponuje demokratycznymi instytucjami, ma aparat administracyjny, który jest w stanie realizować decyzje polityczne, a tkanka życia społeczno-gospodarczego funkcjonuje, tak nie ma powodu, żebyśmy wstrzymywali się z podjęciem negocjacji. Moim zdaniem, rozmowy mogłyby rozpocząć się nawet w przyszłym roku. Ale nie założę się o to. Nikt przecież nie wie, co tam się wydarzy. Uważam po prostu, że to prawdopodobny scenariusz.

To kiedy możemy spodziewać się Ukrainy w gronie państw członkowskich?

Szwecja negocjowała trzy lata, Portugalia - 99 miesięcy, w przypadku Polski od momentu złożenia wniosku do wejścia w życie traktatu akcesyjnego, minęło 10 lat. Są też państwa, które negocjują od wielu lat, a efekty są mizerne. Nie sposób więc przewidzieć, jak długo to będzie trwało. Najważniejsze jest postawienie pierwszego kroku, uzyskanie przez Ukrainę statusu kandydata, zakończenie wojny i stopniowa realizacja unijnych warunków ws. członkostwa.

Nie obawia się pan, że Ukraina podzieli los państw Bałkanów Zachodnich? Macedonia Północna status kandydata ma od 2005 r., a do dzisiaj nawet nie rozpoczęła negocjacji. Albania na rozmowy akcesyjne czeka od ośmiu lat.

Nie porównywałbym sprawy Ukrainy do Bałkanów Zachodnich. To, że negocjacje z tym, czy innym krajem nie zostały jeszcze podjęte, a w innym przypadku ślimaczą się, wynikają w każdym przypadku z czegoś innego. Ukraina to też inny przypadek i nie można wrzucać jej do jednego koszyka z Bałkanami. Oczywiście sprzeciw jednego państwa może opóźnić całą procedurę, a nawet ją zablokować. Ale nie martwmy się tym teraz, bo w tej chwili mamy inne wyzwania.

Rozmawiamy o tym, jak Ukraina powinna się zmienić, żeby przystąpić do UE. Coraz częściej pojawia się też pytanie, jak Unia powinna się zmienić, żeby móc przyjmować nowych członków

Rzeczywiście Unia powinna nad sobą popracować, żeby wymogi w zakresie praworządności były jeszcze mocniej egzekwowane niż do tej pory. Reformy wymaga też sposób podejmowania decyzji. Tam, gdzie obecnie napotyka trudności, powinien zostać ułatwiony. Zmiana samej Unii jest niezbędna, aby była ona gotowa na przyjęcie większej liczby członków.

Mateusz Gąsiorowski, dziennikarz i wydawca money.pl

...

Jan Truszczyński - Stały Przedstawiciel Polski przy UE (1996-2001), główny negocjator członkostwa Polski w UE (2001-2005) i wiceminister spraw zagranicznych (2005). W 2006 r. został wiceszefem Dyrekcji Generalnej ds. Rozszerzenia UE w Komisji Europejskiej, a w latach 2010-2014 był dyrektorem generalnym DG Edukacja i Kultura

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl