Miliarderka spełniła biznesowe marzenie. "Jestem totalną patriotką"
- Polenergia była dla mnie prezentem od losu i od taty. Na początku musiałam powalczyć o to, by z tego projektu nie zostać wypchnięta. Nie mogłam przegrać z rządem PiS - w wywiadzie z "Pulsem Biznesu" Dominika Kulczyk, najbogatsza Polka i główna akcjonariuszka giełdowej Polenergii opowiada o swoich początkach w biznesie.
Equinor oraz Polenergia podjęły ostateczne decyzje inwestycyjne (FID) dotyczące morskich farm wiatrowych Bałtyk 2 i 3, rozpoczynając fazę ich budowy - poinformowała Polenergia w komunikacie kilka dni temu.
Przewidywany łączny poziom nakładów inwestycyjnych oraz wydatków operacyjnych fazy budowy wyniesie ok. 3,2 mld euro dla MFW Bałtyk 2 oraz ok. 3,2 mld euro dla MFW Bałtyk 3. Łączna wartość transakcji przekroczyła 6 mld auro, a wzięło w niej udział 30 instytucji finansowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znany miliarder ujawnia po latach. "Stracona okazja"
- To jest właśnie realizowanie marzeń - bez lęku, z ogromną wytrwałością. To także pokazuje, w jak cudownym miejscu dziś jest Polska [tu Dominika Kulczyk pokazuje głośną okładkę brytyjskiego tygodnika "The Economist", przedstawiającą Polskę jako przykład sukcesu gospodarczego i politycznego] - mówi w rozmowie z "Pulsem Biznesu" Dominika Kulczyk, główna akcjonariuszka Polenergii. - Jestem totalną patriotką, choć mieszkam poza krajem - dodaje.
Miliarderka za największy sukces tej transakcji od strony finansowej uważa to, że spółka nie musiała korzystać z dokapitalizowania. - Polenergia udźwignęła tę inwestycję sama. Tym samym mamy już wolne środki na kolejny projekt - Bałtyk 1 - podkreśla biznesmenka.
Przy okazji inwestycji Kulczyk wspomina swoje początki w biznesie.
W 2018 r. wiedziałam jedno: wszystko jest energią, więc Polenergia była dla mnie prezentem od losu i od taty. Tym bardziej że mój brat nie był nią zainteresowany. Miałam wewnętrzną pewność, że to coś stworzonego dla mnie. Tak samo jak dziś mam pewność, że powinniśmy realizować morskie farmy wiatrowe. Po prostu lecieć z wiatrem - opowiada w rozmowie z "Pulsem Biznesu".
- Zaczęłam od budowania siebie jako przedsiębiorczyni odpowiedzialnej za wielki, trudny projekt. Na początku musiałam powalczyć o to, by z tego projektu nie zostać wypchnięta. Nie mogłam przegrać z rządem PiS - tak komentuje nieudaną próbę wrogiego przejęcia Polenergii przez PGE, nadzorowaną wówczas przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Akcjonariusze mniejszościowi wsparli wtedy Dominikę Kulczyk - przypomina dziennik.
- Półtora roku temu zrozumiałam, że przyszłością polskiej energetyki jest offshore, czyli projekty znacznie potężniejsze niż te, które Polenergia realizowała dotąd. To był dla mnie przełom - przyznaje Dominika Kulczyk.
Przedsiębiorczyni wspomina także swojego ojca i podkreśla wagę dziedzictwa Jana Kulczyka. - Tata po prostu jest ze mną w tym projekcie. To niewyobrażalna moc. Pamiętam rozmowy sprzed ok. 15 lat, kiedy tata kupił koncesje wiatrowe na Bałtyku. Ktoś mu mówił: "Janek, to jest bez sensu. Nie ma przepisów, co ty w ogóle robisz?". A tata odpowiadał: "to jest pomysł, którego jestem pewien". "Ale biznesowo to się nie spina, to nieracjonalne". A tata mówił: "to przecież jest przyszłość energetyki". Tylko dzięki wielkiej wizji i odwadze taty mam dziś te koncesje. Odziedziczyłam po nim intuicję biznesową - zaznacza.