Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Mateusz Ratajczak
|
aktualizacja

Nie polityk, nie biznesmen. To tysiące anonimowych pracowników administracji uratowało polską gospodarkę

47
Podziel się:

Kryzys gospodarczy część z nas widzi po raz pierwszy w życiu. Polska gospodarka rozwijała się nieustannie przez niemal trzy dekady. Aż do teraz. Problemów byłoby zdecydowanie więcej, gdyby nie tysiące urzędników - twórców i wykonawców kolejnych tarcz antykryzysowych. Za pracę, za poświęcenie, za trzymanie polskiej gospodarki w ryzach to właśnie oni otrzymują tytuł "Człowieka roku", który przyznaje redakcja money.pl.

Nie polityk, nie biznesmen. To tysiące anonimowych pracowników administracji uratowało polską gospodarkę
Urzędnicy odpowiedzialni za tarcze antykryzysowe otrzymali tytuł "Człowieka roku" money.pl (money.pl)

Tym razem to nie jest jedna osoba. Tym razem nie jest to prezes spółki giełdowej. Nie jest to wizjoner, za którym stoją innowacje i miliony złotych na koncie. Tym razem to ludzie. To administracja - urzędnicy, z którymi współpracowaliśmy każdego dnia. Tytuł "Człowieka roku", który przyznaje redakcja money.pl wraz z kapitułą składającą się ze znawców biznesu, trafia w tym roku do wszystkich, którzy działali na rzecz tarcz antykryzysowych.

O wyborze zdecydowała kapituła w skład, której wchodzi m.in. wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, prezes Wirtualna Polska Media Joanna Pawlak, prezes firmy Budimex Dariusz Blocher, wiceprezes Wirtualna Polska Holding Michał Brański czy deweloper i kierowca rajdowy Rafał Sonik. Nagroda została przyznana podczas imprezy Impact'20 Connected Edition.

- Debata była burzliwa. Ostatecznie zdecydowaliśmy, że tytuł człowieka roku trafi… do wszystkich anonimowych twórców tarcz antykryzysowych i finansowych. To dzięki między innymi programistom, prawnikom, urzędnikom i ekonomistom - zarówno po stronie administracji publicznej, ale i sektora prywatnego - w błyskawiczny sposób udało się uratować setki tysięcy miejsc pracy i polską gospodarkę – mówi Sebastian Ogórek, redaktor naczelny money.pl.

Zobacz także: Krajowy Plan Odbudowy. Emilewicz tłumaczy, jak może skorzystać Polska

- W 2020 roku Kapituła Nagrody money.pl przyznaje więc nie jednej osobie, ale setkom osób odpowiedzialnym za największy program ratowania polskiej gospodarki w historii - dodaje.

Nagroda to wyrazy podziękowania za pracę w ostatnich miesiącach. Bez ich sprawności żadna z tarcz antykryzysowych by nie zadziałała. Nawet najbardziej ambitny plan musi się oprzeć o ambitnych ludzi.

A przecież wyzwanie, które wciąż stoi przed polską gospodarką, wcale nie zniknęło.

Zaczęło się od zamkniętych szkół. Dzieci zostały w domu w połowie marca, z nimi część rodziców, którzy nie wyruszyli do pracy. Nie minęło kilka dni, a zatrzymała się większość biznesów w Polsce. Hotele, restauracje, siłownie i kluby mogły wywiesić tylko kartki z napisem "zamknięte". Sklepy zamieniły się w pilnowane twierdze - z limitem klientów, przygotowane na szybkie zakupy. A jeszcze chwilę wcześniej były otwarte przez całe dnie i noce. W większości miast stanęła komunikacja. Samoloty na długo zatrzymały się w hangarach.

Tak rozpoczął się pierwszy od trzech dekad kryzys gospodarczy w Polsce. Tak zaczął się kryzys wywołany koronawirusem. Polska gospodarka skurczy się o około 4 proc. w tym roku. Z kolei gospodarki krajów strefy euro średnio o 8 proc. Nie są to jednak mityczne wartości. To miliardy, których zabraknie - w pensjach, produktach i usługach. Powrót do sytuacji sprzed wirusa najpewniej zajmie Polsce dwa lata.

Ostatni raz PKB Polski malało rok do roku w 1991 roku. Wtedy PKB zaliczyło spadek w wysokości 7 proc. W 1990 roku było nawet gorzej. Zjazd PKB rok do roku wyniósł 11,6 proc. A później? Zaliczyliśmy 28 kolejnych lat wzrostów. Nieprzerwanych wzrostów, których nie pokrzyżował nawet światowy kryzys z lat 2008 - 2010. Polska gospodarka przez niemal trzy dekady nie kurczyła się. Zatrzymał ją dopiero koronawirus.

Wracanie do gospodarczej normalności nie jest ani łatwe, ani tanie.

60 mld 504 mln zł - tyle środków trafiło do ponad 345 tys. firm w ramach tarczy finansowej. Mikroprzedsiębiorstwa dostały 18 mld zł. Małe i średnie firmy kolejne 41 mld zł. 60 mld zł to kwota pozwalająca na sfinansowanie półtora roku programu "Rodzina 500+". To kwota, która pozwoliłaby na zbudowanie 1,7 tys.km autostrad. To środki, które pozwoliłyby na sfinansowanie średniej pensji w wysokości 5 tys. zł dla blisko miliona osób.

To gigantyczne środki dla olbrzymiej liczby podmiotów, które wymagały rozdysponowania. Robiono to jednak bez zwłoki. Średni czas oczekiwania na wypłatę środków? 46 godzin.

Kolejne 25 mld zł kosztowały zwolnienia i świadczenia przyznane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Cztery tarcze antykryzysowe przygotowywały wspólnie Ministerstwo Rozwoju, Ministerstwo Finansów, Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej. Pracownicy tego ostatniego resortu będą musieli znaleźć sposób, by w ciągu najbliższych trzech lat wydać blisko 23 mld euro z tak zwanego funduszu odbudowy, który stworzyła Komisja Europejska. Powrót do stanu sprzed epidemii będzie jeszcze trwał. I będzie jeszcze kosztował.

Tarcza antykryzysowa nie ma jednej twarzy, jednego przedstawiciela.

Sukces kilkunastu jednoczesnych przedsięwzięć nie byłby możliwy, gdyby nie praca tysięcy urzędników. Zwolnienie ze składek na ubezpieczenia społeczne nie jest dziełem li tylko prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych - prof. Gertrudy Uścińskiej. W sumie ZUS zalało ponad 6 mln wniosków dotyczących zwolnień, ulg i programów osłonowych. Na barkach urzędników spoczywało ich przetworzenie. I to w jak najszybszym czasie.

Pieniądze wypłacone w ramach tarczy finansowej Polskiego Funduszu Rozwoju nie docierałyby, gdyby nie praca wszystkich działów PFR. To nie jest dzieło tylko prezesa Funduszu Pawła Borysa. To dzieło jego współpracowników, którzy najpierw stworzyli system informatyczny, a później go obsługiwali.

Pakiet pomocy dla firm dotkniętych pandemią miał również Bank Gospodarstwa Krajowego. W ofercie są gwarancje, pożyczki unijne, kredyty technologiczne, czy wsparcie finansowe dla biznesów dopiero startujących.

Walkę z pandemią gospodarczą na swoich barkach mieli również urzędnicy powiatowych urzędów pracy. To oni przyjmowali dokumenty związane z mikropożyczką. W szczytowym momencie po kilka tysięcy dziennie. Tak stało się np. w Krakowie, w którym każdego dnia do sterty wniosków dołączało kolejne 2 tys. papierów. Na bezzwrotne pożyczki trafiło 5 mld zł.

A przecież na tym nie koniec. Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Ministerstwo Infrastruktury i obsługa Polskich Linii Lotniczych LOT odpowiadały za akcję ściągnięcia tysięcy Polaków do domu, często z dalekich wypraw. Koniec końców to przecież stewardzi i stewardesy przyjmowały na pokład naszych obywateli. Bez pewności, czy właśnie nie witają osoby zakażonej.

I lista mogłaby tak ciągnąć się w nieskończoność. Bo choć nie każdy program zadziałał od razu, od pierwszej minuty i nie każdy przedsiębiorca uniknął problemów, to tarcze antykryzysowe powstały. I utrzymały polską gospodarkę w dobrej kondycji. Utrzymały tysiące firm i miejsc pracy na powierzchni opłacalności.

To nagroda dla tych, których praca często nie jest dostrzegana. To nagroda dla tych, którzy nie wychodzą na konferencje prasowe. To podziękowanie, które im po prostu się należy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(47)
cenzura
3 lata temu
to jest jawna cenzura
Trutru
3 lata temu
Urzędnicy są zbędni, i tylko przeszkadzają.
Hiroszima
3 lata temu
Już nie anonimowi jak w PRL! Muszą stawiać pieczątki imienne i dopiero parafki bo kiedyś wystarczyła pieczątka ZUS oddział i parafka ..... czyja. Teraz sabotażyści od rozwalania gospodarki są znani z nazwiska, jeszcze by tak adresy zamieszkania jak przy OMONowcach Łukaszenki i cała Polska pozna kto rozwala gospodarkę.
Aga
3 lata temu
Z racji wykonywanego zawodu (księgowa w biurze rachunkowym) mam "przyjemność" współpracować z urzędnikami. I stwierdzam fakt, że najbardziej po tyłku chyba dostali w urzędzie pracy. Naprawdę współczułam im przez jaki gąszcz niejasnych, niedoprecyzowanych, pisanych na kolanie przepisów covidowskich musieli przejść.
Jerzy.
3 lata temu
A ja się pytam kto doprowadził do zadłużenia już ok. 150 mld. złotych.
...
Następna strona