Chodzi o pieniądze z KPO, które miały być przeznaczone na zieloną transformację miast, ale ponieważ nie zostały wydane, to Polska chce je przeznaczyć, jak można przeczytać na rządowych stronach, na "sfinansowanie działań w zakresie m.in. modernizacji przemysłu obronnego, rozbudowy infrastruktury strategicznej oraz rozwoju innowacyjnych technologii obronnych". Pieniędzy jest dużo, bo może być około 30 mld zł. Tyle że ponieważ KPO zarządza ministerstwo funduszy, to ono chce grać pierwsze skrzypce, natomiast kontrolę chce przejąć także MON, które poczuwa się do odpowiedzialności za wydatki na obronę.
Pierwszą odsłonę sporu opisał portal onet.pl. Jak podał, 12 marca Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej rozesłało do innych resortów pisma, w których minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz pytała, jakie inwestycje dane ministerstwo chce sfinansować z tych pieniędzy. Jak pisze Onet, MON nie podał żadnych pomysłów, ma to zrobić w innym trybie. Za to wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz odpowiedział Katarzynie Pełczyńskiej-Nałęcz 18 marca, że zgodnie z kompetencjami to on odpowiada za sprawy obronne, więc jego resort powinien odgrywać wiodącą rolą w zarządzaniu Funduszem Bezpieczeństwa i Obronności.
Czy premier przetnie spór
Najbliższa odsłona sporu może nastąpić na wtorkowym posiedzeniu rządu, na którym gabinet Donalda Tuska ma przyjąć tzw. addendum, czyli zmianę mandatu negocjacyjnego do rozmów z Komisją Europejską. Jedną z proponowanych zmian jest właśnie utworzenie Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności (FBiO).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Projekt addendum stanął na czwartkowym posiedzeniu Komitetu Stałego Rządu.
Były uwagi dotyczące kontroli nad funduszem, ale projekt został przyjęty i rekomendowany Radzie Ministrów, ponieważ to ma być podstawa do negocjacji z Komisją i tam nie ma wpisanych bardzo szczegółowych kwestii. Jest na dużym poziomie ogólności - mówi nam przedstawiciel jednego z resortów niezaangażowanych w spór.
We wpisie dotyczącym addendum na rządowych stronach można przeczytać, że instytucją odpowiedzialną za tę inwestycję z KPO będzie Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej. I to może być punkt sporu, który może być przecięty przez Donalda Tuska. "Przyjęcie powyższych zmian w ramach trwającej rewizji KPO umożliwi niezwłoczne rozpoczęcie prac nad ustawą umocowującą FBiO. Zgodnie z założeniami FBiO ma agregować dostępne strumienie środków, w tym pożyczkowe z Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności oraz z innych źródeł, z uwzględnieniem programów polityki spójności, jako fundusz funkcjonujący w Banku Gospodarstwa Krajowego" - można wyczytać w wykazie prac rządu.
Jak wynika z naszych informacji, resort funduszy proponuje rozwiązanie, w którym to on koordynowałby zarządzanie funduszem we współpracy z MON i innymi resortami, takimi jak Ministerstwo Aktywów Państwowych (w kwestii spółek Skarbu Państwa z sektora zbrojeniowego), Ministerstwo Cyfryzacji (w zakresie cyberbezpieczeństwa) czy MSWiA. Do tego dochodzą samorządy, które już wcześniej krytykowały resort Pełczyńskiej, że chce przesunąć pieniądze pochodzące z puli przeznaczonej pierwotnie dla nich na obronę. Dlatego w nowym funduszu także one mają być beneficjentami.
Każdy ma swoje racje
Na nasze pytanie w tej sprawie resort funduszy odpowiada: "Za negocjacje i koordynację wdrażania Krajowego Planu Odbudowy, zgodnie z ustawą o zasadach prowadzenia polityki rozwoju, odpowiada Minister Funduszy i Polityki Regionalnej. Fundusz Bezpieczeństwa i Obronności powstaje w oparciu o środki KPO, więc jego konstrukcja, jak i proces wdrażania, muszą być zgodne z zasadami wynikającymi z regulacji krajowych i unijnych".
Na co miałyby pójść pieniądze? Na wsparcie dla firm zbrojeniowych i przemysłu podwójnego zastosowania, czyli do celów wojskowych i cywilnych, oraz na badania i rozwój w tym sektorze, ale także na cyberbezpieczeństwo czy budowę schronów.
Resort funduszy argumentuje nieoficjalnie, że to on powinien być wiodący, gdyż do innej konstrukcji zastrzeżenia będzie miała Komisja Europejska, co w skrajnie negatywnym scenariuszu mogłoby skutkować obcięciem pieniędzy. Deklaruje, że będzie konsultował się z MON i innymi resortami w zakresie potrzeb inwestycyjnych w sektorze bezpieczeństwa i obronności.
"W tym kontekście należy szczególnie pamiętać, że Fundusz to nie kolejne środki na uzbrojenie, ale na wzmocnienie poziomu odporności Polski – w tym zakresie równie istotna jest odpowiednia infrastruktura, przygotowanie samorządów, bezpieczeństwo żywnościowe czy wsparcie przedsiębiorstw o znaczeniu strategicznym dla bezpieczeństwa kraju" - tłumaczy ministerstwo w odpowiedzi na nasze pytania.
Fundusz miałby powstać przy Banku Gospodarstwa Krajowego, który rozlicza KPO. Ale przy BGK jest także Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych powołany w 2022 r., który służy finansowaniu zakupów zbrojeniowych. Fundusz Bezpieczeństwa i Obronności (FBiO) musiałby zachować odrębność, by nie mieszały się w nim środki z UE i krajowe.
Z odpowiedzi MON na nasze pytania w tej sprawie wynika, że resort nie zamierza odpuszczać.
Resort obrony prowadzi analizy w zakresie umocowania istniejącej agencji zakupowej pod kątem docelowego mechanizmu absorpcji środków pochodzących także z instrumentów spoza budżetu państwa. Monitorujemy dostępne instrumenty finansowe Unii Europejskiej i analizujemy możliwości wykorzystania środków unijnych na projekty związane z rozwojem krajowego przemysłu obronnego oraz zdolności sił zbrojnych. MON współpracuje w tym zakresie z innymi resortami, takimi jak Ministerstwo Rozwoju i Technologii, Ministerstwo Aktywów Państwowych, MFiPR, aby maksymalnie wykorzystać potencjalnie dostępne fundusze unijne - czytamy w odpowiedzi z MON.
Jaskółka zmian
Resort podkreśla, że przygląda się zmianom, jakie zachodzą w UE w kontekście obronności. "Projekt rozporządzenia dotyczący EDIP (Program Europejskiego Przemysłu Obronnego - przyp. red.) jest istotnym elementem polityki przemysłowej UE, który może wspierać rozwój europejskiego sektora obronnego. MON analizuje potencjalne skutki tego rozporządzenia dla polskich planów modernizacyjnych i zakupowych" - czytamy w odpowiedzi na nasze pytania. Głównym zainteresowaniem resortu jest to, by nowe regulacje nie ograniczały swobody państw członkowskich w wyborze dostawców i sprzętu, a jednocześnie wspierały konkurencyjność oraz zdolności produkcyjne krajowego przemysłu obronnego.
MON dodaje, że ostateczne decyzje ws. podziału kompetencji będą zapadać na najbliższym posiedzeniu rządu.
Spór między dwoma resortami jest ciekawy nie tylko w kontekście jego finału, ale zapowiada, że tego typu rywalizacja może być coraz częstsza w związku z przekierowaniem przez UE pieniędzy na szeroko rozumiane wzmocnienie obronności. Z Brukseli napłyną wkrótce znacznie większe sumy. W środę Komisja Europejska ogłosiła Białą Księgę Obronności.
Bruksela chce utworzyć fundusz pożyczkowy na cele obronne w wysokości 150 mld euro. Wiceminister finansów Paweł Karbownik pisał ostatnio na portalu X, że Polska może liczyć na 100 mld zł z tego źródła.
Grzegorz Osiecki, dziennikarz money.pl