Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Martyna Kośka
|
aktualizacja

Oto prawda o polskich firmach: zwolnienia i mniejsze pensje. A i tak większość może nie przetrwać koronakryzysu

172
Podziel się:

Prawie co druga polska firma planuje zmniejszyć wynagrodzenia pracownikom. Jeszcze więcej liczy na pomoc tzw. tarczy antykryzysowej – wynika z badań Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Według analiz, do których dotarł money.pl, kryzysu może nie przetrwać co piąta spółka. Powód? Aż 18 proc. badanych nie ma żadnych zapasów gotówki.

Nieustająco najczęściej zadawane pytanie brzmi: "jak długo jeszcze to potrwa?". Przedsiębiorcy nie wiedzą, kiedy znów ruszy ich działalność
Nieustająco najczęściej zadawane pytanie brzmi: "jak długo jeszcze to potrwa?". Przedsiębiorcy nie wiedzą, kiedy znów ruszy ich działalność (East News, ARKADIUSZ ZIOLEK/East News)

Niemal co piąte przedsiębiorstwo w Polsce nie posiada rezerw finansowych, a 30 proc. posiada zapasy finansowe tylko na miesiąc lub dwa. To wyniki najnowszych badań Polskiego Instytutu Ekonomicznego przeprowadzonych w pierwszych dniach kwietnia 2020 r. Przeszło jedna czwarta firm (26 proc.) przewiduje, że posiada zapasy finansowe pozwalające przetrwać okres powyżej trzech miesięcy. Przede wszystkim dotyczy to firm średnich (33 proc.). 22 proc. badanych przedsiębiorstw ma środki finansowe na maksymalnie kwartał, są to głównie reprezentanci sektora handlowego.

Wniosek? Polskie przedsiębiorstwa nie są przygotowane na koronakryzys. Szczęście w nieszczęściu, że dotyczy to głównie mikrofirm. To głównie one nie mają żadnej poduszki bezpieczeństwa.

Jednocześnie tylko 4 proc. przebadanych firm spodziewa się, że kryzys gospodarczy wywołany pandemią koronawirusa uda się zażegnać w zaledwie kilka tygodni. Z badania przeprowadzonego przez PIE wynika, że 39 proc. przebadanych przedsiębiorstw spodziewa się, że kryzys potrwa do wakacji. To można powiedzieć, że optymiści. Aż 32 proc. respondentów uważa, że stan ten utrzyma się aż do końca roku.

Ograniczenia w poruszaniu się, ograniczony handel czy usługi – a co za tym idzie, ogromne wyciszenie gospodarki – trwają od trzech tygodni, ale to wystarczyło, by na koniec marca 2020 r. już ponad połowa przebadanych przedsiębiorstw odnotowała spadek przychodów w stosunku do poprzedniego miesiąca. Najtrudniej jest przedsiębiorcom w branży usługowej, w mniejszym stopniu ucierpiała produkcja.

Zobacz także: Obejrzyj: Tarcza antykryzysowa. Rzecznik przedsiębiorców wytyka luki

- W najgorszej sytuacji znalazły się mikrofirmy, pośród których aż 7 na 10 podmiotów wykazało spadek dochodów. Ponadto 62 proc. firm deklaruje zmniejszenie popytu na ich usługi lub produkty. Tutaj podobnie największe spadki nastąpiły w sektorze usługowym i wśród relatywnie mniejszych podmiotów - tłumaczy Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Wyniki badań PIE pokazują, że obecny kryzys gospodarczy polega na ograniczeniu popytu, jak i podaży. - Ważny będzie okres przejściowy, w którym będą stopniowo zdejmowane ograniczenia w kontaktach międzyludzkich, by zrestartować gospodarkę - dodaje Piotr Arak.

Strategie przetrwania

Aby przetrwać tę niełatwą sytuację, firmy decydują się na dwie strategie: oprócz obniżki wynagrodzeń dla swoich pracowników (46 proc. respondentów) nieuniknione będą także zwolnienia (28 proc. przedsiębiorstw), w większości sięgające do nawet połowy obecnego zatrudnienia. I takie drastyczne plany ratunkowe to nie wyjątek. Zgłosiło je aż 72 proc. firm, przeważnie duże i średnie. Pozytywna informacja? 36 proc. pracodawców planuje utrzymać dotychczasowe stawki płac.

PIE spytał też, komu pensja spadnie. Głównie będzie to dotyczyło szeregowych pracowników. Mało która firma zamierza działać jak LPP i Marek Piechocki,, którzy obniżyli swoje pensje do symbolicznej złotówki. Z badania wynika, że zaledwie 4 proc. pytanych przedsiębiorców zamierza zredukować wynagrodzenia wyłącznie dla kadry zarządzającej i managerskiej.

Warto dodać, że ponad połowa (56 proc.) ankietowanych przedsiębiorstw planuje skorzystać z dofinansowania utrzymania pracowników w zatrudnieniu, przewidzianego w ramach "tarczy antykryzysowej". Najbardziej zainteresowane tym rozwiązaniem są duże firmy (90 proc. wskazań), a także sektor handlowy (63 proc.) – dodaje Piotr Arak.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(172)
profi
4 lata temu
....do pani AB ,która ma problem, jak większość właścicieli mikro firm. PrzyP0minam ,że działalność gosP0darcza obarczona jest ryzykiem ,którego nie prowadzący jej świadomie uniknęli, zostając z nadzieją pracownikami najemnymi.Właśnie oni, zgodnie z prawami pracowniczymi ,oczekują w miejscu pracy ,zgodnie z zawartymi umowami , spełnienia obowiązków , szanującego siebie i ich, pracodawcy ,wobec pracowników.P0 drugie np ja, znam sytuację właścicieli kilku i nie widzę P0wodu ,aby wyciągali rękę do państwa ...To tylko kwestia dobrej woli i wyobrażni. A już na pewno nie P0winni ograniczać wypłat czy zwalniać pracowników.Znam też pracodawcę ,który może będzie próbował, P0przez swoją ignorancję i tupet ,naciągnąć i państwo i wyrolować pracowników ,cóż w takich wypadkach należy wzmóc kontrole już teraz.
Eddi
4 lata temu
firmy po takim czasie zwalniające ludzi na potęgę to nie firmy tylko dziadostwo ,zrobić listę tych firm aby w przyszłości ostrzegać ludzi aby się tam lepiej nie zatrudniali
xxx
4 lata temu
Okazja czyni złodzieja.
zombi
4 lata temu
Co to za gospodarka,która upada po dwóch tygodniach jakiejś epidemii.Kpina,gdyby tak było kiedykolwiek w historii to ludzkość co 50lat wracałaby do epoki kamienia
Jarek
4 lata temu
Życie toczy się dalej wystarczy żeby państwo uratowała te firmy które nie zwalniają Polaków
...
Następna strona