Palikot zabrał głos. Ma żal do Adama Bodnara
Janusz Palikot, były polityk i biznesmen, zmaga się z poważnymi problemami finansowymi i prawnymi. W rozmowie z "Faktem" oskarża Adama Bodnara o swoją sytuację, twierdząc, że jest jego ofiarą.
Przypomnijmy, że Janusz Palikot został zatrzymany 3 października 2024 roku przez CBA w Lublinie. Do 27 stycznia 2025 roku przebywał w areszcie. Opuścił go po wpłacie 2 mln zł poręczenia.
Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia postanowieniem z 11 grudnia ogłosił upadłość spółki Manufaktura Piwa Wódki i Wina. Kluczowa spółka byłego polityka i biznesmena Janusza Palikota miała być żyłą złota. Zamiast zysków są jednak straty i zarzuty oszustwa kilku tysięcy osób na kwotę 70 mln zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śmiszek broni Bodnara. "Bardzo mocny kręgosłup"
Palikot: "jestem ofiarą Bodnara"
W rozmowie z "Faktem" Palikot stwierdził, że jego sprawa prawna może ciągnąć się nawet przez dekadę. Dodał, że obecnie nie jest w stanie spłacać długów, ponieważ jego środki są zablokowane lub przejęte przez wierzycieli.
"Mam zakaz opuszczania kraju i dwa razy w tygodniu stawiam się na komendę. Dwa lata bez oskarżenia i nie wiadomo, kiedy to się zmieni" - mówi "Faktowi" Palikot.
I krytykuje Adama Bodnara, byłego ministra sprawiedliwości.
"Jako RPO raportował, że zatrzymania osób podejrzanych są nadużywane. Gdy został ministrem, nie zrobił nic. Jestem ofiarą Bodnara! Prokurator mógł zamknąć tę sprawę rok temu" - przekonuje biznesmen.
Tak upadał biznes Palikota
Początki biznesu Janusza Palikota sięgają 2016 r. To właśnie wtedy zawiązano spółkę Manufakturę Piwa Wódki i Wina. Kolejnym krokiem w rozwoju było kupno Browaru Tenczynek za 19 mln zł od Marka Jakubiaka. Spółka wymagała doinwestowania, więc w 2018 roku, kiedy kupiła browar, wyemitowała - pierwszy, ale nie ostatni raz - obligacje. W ten sposób pożyczyła 17 mln zł.
Wokół MPWiW wyrósł wianuszek podmiotów zależnych. Z czasem spółki Palikota przeprowadziły także kampanie crowdfundingowe - pożyczyły pieniądze od drobnych inwestorów w zamian za udziały w spółkach i prawo do przyszłych zysków. Money.pl wielokrotnie opisywał mechanizmy stosowane przez biznesmena.
Nad biznesami Palikota zaczęły się zbierać czarne chmury. Zadłużona spółka potrzebowała kapitału, którego nie mogła pożyczyć od banków, więc postawiono na wysoko oprocentowane pożyczki od osób prywatnych.
Działaniom Palikota zaczęły się także przyglądać instytucje państwowe. I tak UOKiK w sierpniu 2024 roku nałożył na niego blisko 1 mln zł kary, a na Polskie Destylarnie - 239 tys. zł. Prezes UOKiK postawił biznesmenowi i jego spółce sześć zarzutów, w tym wprowadzenia konsumentów w błąd i wydania pozyskanych od nich pieniędzy niezgodnie z umową. Zostały bowiem przeznaczone na spłatę długów innych spółek niż Polskie Destylarnie.
Wierzyciele MPWiW w październiku 2023 r. zgodzili się na postępowanie układowe z dłużnikiem. Polegało ono na spłaceniu wierzycieli w odroczonym terminie, aby firma mogła się ratować przed bankructwem. MPWiW musiała jednak spełnić warunek: regulować w terminie bieżące zobowiązania, a z tym - jak pisaliśmy w money.pl - był problem. Sąd oddalił więc wniosek o układ.
Janusz Palikot usłyszał osiem zarzutów, w tym siedem dotyczących oszustwa i jeden przywłaszczania mienia. Zarzuty oszustwa usłyszeli też jego współpracownicy Przemysław B. i Zbigniew B. Wobec nich prokuratura zastosowała wolnościowe środki zapobiegawcze.
Sprawa dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln zł. Biznesmen nie przyznaje się do winy.