Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jakub Stasiak
Jakub Stasiak
|

Pandemia pogrążyła branżę. Połowa lokali nie działa lub została zlikwidowana

6
Podziel się:

Wystarczył rok pandemii Covid-19 w Polsce i następujące po sobie kolejne lockdowny, by doprowadzić do prawdziwej zapaści branży gastronomicznej i eventowej. Jak czytamy w raporcie Briefly, obecnie już prawie połowa analizowanych lokali zawiesiła działalność lub została zlikwidowana.

Pandemia pogrążyła branżę. Połowa lokali nie działa lub została zlikwidowana
Przedsiębiorcy z nadzieją wypatrują lepszych dla siebie czasów (Restauracja Frezyjka)

Raport Briefly pokazuje wyraźnie: zaledwie co dwudziesty lokal (5 proc.) zdołał całkowicie zmienić profil działalności, by móc dalej funkcjonować w epidemicznej rzeczywistości. Takie wnioski dostarczyła analiza informacji nt. 430 lokali gastronomicznych i eventowych z Polski zebranych między 15 lutego a 5 marca 2021.

Najlepiej na pandemii wyszły knajpy oferujące dostawę jedzenia do domu klienta. Tym samym kolejne lockdowny doprowadziły do wyraźnego wzrostu liczby lokali gastro, które oferują dania na wynos i z dostawą. Tyle z dobrych wieści.

Branża gastro na skraju upadłości

W rozmowie z money.pl Sławomir Grzyb, sekretarz generalny Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej, wskazuje, że ciężko jest mówić o faktycznej skali upadłości w branży gastronomicznej, gdy rząd "ukrywa" dane.

- Rząd nie mówi prawdy, ile firm z branży otrzymało pomoc, a ile z nich upadło. Z naszych szacunków wynika, że blisko 20 proc. lokali nie otrzymało żadnej pomocy, z czego połowa została zmuszona do rozwiązania działalności - punktuje Grzyb.

Pytany o sytuację "postpandemiczną", gdy zapotrzebowanie na stacjonarne serwowanie posiłków wzrośnie, ekspert podkreślił, że na rynku najlepiej odnajdą się popularne sieciówki.

Do tej pory według Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej z rynku zniknęło już 5-6 tysięcy firm z tej branży. W Polsce przed wybuchem pandemii - w roku 2019 - działało ok. 72 tys. lokali gastronomicznych.

Raport w liczbach

Raport Briefly wskazuje podział na trzy segmenty w ramach szeroko pojętej branży horeca i eventowej:

  • Restauracje i kawiarnie - większość (60 proc.) działa na wynos
  • Kluby i przestrzenie eventowe - większość (70 proc.) zawiesiło działalność
  • Hotele - większość (84 proc.) działa zgodnie z reżimem sanitarnym

Analitycy wskazują, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy działalność branży przyniosła spadek obrotów o 40-80 proc. i zysków o 50-90 proc.

Przed rokiem większość lokali branży gastronomicznej nie inwestowały zbyt intensywnie w promowanie ofert na wynos. Zmianę w podejściu wymusiła dopiero pandemia.

"Rynek dostaw jedzenia jest z pewnością największym (i raczej jedynym) zwycięzcą okresu pandemii. Ale wobec wysokich prowizji największych platform, restauratorzy próbują zachęcić klientów do odbiorów osobistych" - czytamy w raporcie Briefly.

Zobacz także: Otwarcie restauracji. Górale nie przebierają w słowach
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(6)
Marian
3 lata temu
Taka jest smutna prawda. Restauratorzy apelowali, by chociaż dania na wynos zamawiać od nich i ja tak robiłem, z tego co wiem moi znajomi podobnie. Co drugi dzień przez roomservice zamawiałem jedzenie z innego lokalu, by trochę pomóc. Niestety Ci mniej silni nie przetrwali. To już ponad rok jak restauracje funkcjonują na zupełnie innych zasad niż dotychczas. Oby było coraz bliżej końca tego wirusa.
Gość
3 lata temu
Na pandemii w branży gastronomicznej zyskały głównie zagraniczne korporacje sprzedające fast foody. Natomiast straty w tej branży to praktycznie wyłącznie mały rodzimy biznes.
svn
3 lata temu
Pandemia jest wszędzie. Ale Polska gastronomia radzi sobie słabiej niż np. w UK czy gdzie indziej, głównie ze względu na decyzje polityków. Johnson zrobił w pewnym momencie nawet dofinansowanie do żarcia na wynos w określone dni tygodnia - żeby branża nie padła (ale też żeby nie przegiąć z kosztami). Biznes w Polsce to jest porażka z definicji...
Krystyna
3 lata temu
A ja bym wszystkie puby, restauracje, knajpy zlikwidowala. Szczególnie te, które dręczą sychicznie okolicznych mieszkańców puszczaniem w ogródkach piwnych głośnej muzyki , też wrzaskami rozpijaczonych, przeklinajacych klientów. I jak tu chronić dzieci, które to muszą wysłuchiwać z punktu w pobliżu którego mieszkają. MASAKRA ! Ufff, jak dobrze, że jest pandemia, bo nareszcie możemy mieć spokój w naszych mieszkaniach.
kucyktrojańsk...
3 lata temu
Strategia jak w 1939. Mam ulotne wrażenie kombinowania, że Wehrmacht wżeni się w Polki i nowy Heimat powstanie a Niemcy nein. :))