Donald Trump tym samym potwierdził to, co mówił już w trakcie kampanii wyborczej na temat wsparcia branży paliw kopalnych.
Po latach bycia zakładnikami ekstremistów środowiskowych, szaleńców, radykałów i bandziorów, pozwalających innym krajom, w szczególności Chinom, na osiągnięcie olbrzymiej przewagi nad nami poprzez otwieranie setek elektrowni węglowych, upoważniam moją administrację do natychmiastowego rozpoczęcia produkcji energii z pięknego, czystego węgla - napisał Donald Trump we wpisie opublikowanym na Truth Social, należącym do niego serwisie społecznościowym.
Szczegółów jednak nie podał. Trudno zatem przewidzieć, jakie konkretne działania kryją się za słowami prezydenta USA. W swoim przemówieniu po zaprzysiężeniu mówił jednak, że rynek energii będzie jednym z priorytetów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Będziemy wiercić, kochanie, wiercić. Kryzys inflacyjny został spowodowany przez nadmierne wydatki i rosnące ceny energii - podkreślał Trump. - Ogłaszam krajowy stan awaryjny w zakresie energetyki - dodał.
- Mamy największą ilość ropy i gazu wśród wszystkich krajów na ziemi. Będziemy korzystać z nich. Ceny spadną. Zapełnimy nasze strategiczne rezerwy aż pod sam korek. I będziemy eksportować naszą energię na cały świat - zapowiedział prezydent USA.
Jedną z jego pierwszych decyzji było wyjście USA z paryskiego porozumienia klimatycznego. Bloomberg przypomina, że podczas swojej pierwszej kadencji Trump wdrożył plany nakazujące operatorom sieci kupowanie energii elektrycznej z upadających elektrowni węglowych i jądrowych.
Ekspert: próba zbudowania konkurencji wobec Chin
Doug Burgum, sekretarza zasobów wewnętrznych USA zapowiedział w ubiegłym tygodniu, że administracja Trumpa rozważa wznowienie działalności zamkniętych elektrowni węglowych, a także nie pozwoli na zamknięcie kolejnych. Zdaniem ekspertów za decyzjami Trumpa kryje się rywalizacja z Chinami.
- To próba zbudowania konkurencji wobec Chin. Cała polityka gospodarcza, zagraniczna i wewnętrzna USA jest podporządkowana właśnie temu. Wydaje się, że większym dla zagrożeniem - politycznym też, ale głównie gospodarczym - są tu Chiny. Wszystko, co się dzieje, w tym działania związane z ochroną klimatu, są temu porządkowane - mówił w rozmowie z "Rzeczpospolitą" dr Włodzimierz Batóg z Ośrodka Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego.