- Prawo i Sprawiedliwość właśnie odkryło, jak finansować część swoich pomysłów w ciszy i spokoju. Tak, by nikt nie mógł zauważyć, że to przesypywanie pieniędzy z jednego miejsca do drugiego, że to sami Polacy płacą za ich wyborcze obietnice - mówi money.pl Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Możesz o tym nawet nie wiedzieć, ale co miesiąc dokładasz się do walki z bezrobociem, działania urzędów pracy, zasiłków dla bezrobotnych i aktywizacji tych, którzy się do pracy nie wybierają. Po to powstał Fundusz Pracy, który jest finansowany przez pracowników i przedsiębiorców. Stawka wynosi 2,45 proc. i w całości opłaca ją pracodawca (lub samozatrudniony przedsiębiorca).
Niebawem możesz w ten sam sposób dokładać się też do wyborczych obietnic. Prawo i Sprawiedliwość w tym roku wykorzysta 111 mln zł z Funduszu Pracy, by sfinansować 13. emeryturę. I ani rząd, ani politycy PiS się z tym nie kryją. A eksperci sugerują, że to dopiero początek.
Miliardy w zawieszeniu
Dlaczego? Bo to źródło miliardów złotych co roku. W ostatnich latach urosła tam górka nadprogramowych 7 mld zł. W 2019 roku kwota może być podobna.
To prosty układ. Polacy więcej zarabiają, bo firmy więcej płacą, tym samym więcej trafia na Fundusz. Z drugiej strony spada bezrobocie, więc i wydatki na aktywizację spadają. Przychody rosną, wydatki wręcz przeciwnie.
Tak zwana "13. emerytura" spokojnie mogłaby być wypłacana co dwa lata, gdyby PiS zdecydował się na pełne wykorzystanie pieniędzy z FP.
Podbieranie środków z FP na cele niezwiązane z pracą nie byłoby nowe. I PiS już ma na koncie kilka skubnięć, i poprzednie rządy też sięgały do tego źródła.
W teorii pieniądze z Funduszu mają być wydawane na aktywizacje bezrobotnych. W praktyce wystarczy kilka zmian w ustawach, by szeroki strumień pieniędzy popłynął w inne miejsca. - W tej chwili to byłoby działanie sprzeczne z planem, ale zmiana przepisów nie byłaby trudna - przyznaje Cezary Kaźmierczak, szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
13. emerytura w praktyce. Nie 934, a 888 zł na rękę
- Podbieranie pieniędzy z Funduszu Pracy na sfinansowanie części 13. emerytur to zabieranie ich z kieszeni pracowników i pracodawców. Przesypywanie do kieszeni seniorów powinno po prostu denerwować każdego pracującego, bo to on dorzuca się do sukcesu jednej z partii - dodaje Mordasewicz. I mówi wprost: część składki na Fundusz Pracy rząd powinien nazwać uczciwie nowym podatkiem. - Oto podatek na seniorów rodzi się na naszych oczach - mówi Jeremi Mordasewicz.
- Prawo i Sprawiedliwość zachowuje się w tej chwili jak alkoholik albo narkoman, który potrzebuje każdego grosika na flaszkę i dawkę, który jest gotowy sprzedać wszystko, przeszukać każdą skrytkę i każde miejsce, byle mieć pieniądze. I właśnie politycy rządzący tak się zachowują. Będą karać pracowników i pracodawców, a ich pieniądze rozdadzą seniorom w imię wyborów - mówi money.pl Cezary Kaźmierczak.
"Skok na kasę"
Gdyby PiS chciał co roku wydawać środki właśnie z Funduszu Pracy, to mógłby spokojnie obiecywać seniorom po 700 zł co dwanaście miesięcy. By dozbierać do kwoty 1,1 tys. zł, musiałby zmienić częstotliwość wypłat. Byłoby to raz na dwa lata - a nie jak teraz "tylko jednorazowo". Zakusy na częstsze korzystanie z Funduszu Pracy już widać.
Jak wynika z projektu ustawy o tzw. dodatkowej emeryturze dla seniorów, pieniądze będą pochodzić głównie z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, ale dorzuci się również Fundusz Pracy. Będzie to 111 mln zł. Do wzięcia byłoby jednak sporo więcej.
W ciągu ostatniego roku do FP trafiło 14 mld zł. Tylko połowa środków została wydana. Nadwyżka? Blisko 7 mld zł.
Posłowie PO już alarmują, że to na całość "13-stek" zrzucą się pracodawcy. W projekcie ustawy nie ma jednak o tym ani słowa. Prawdą jest, że część środków z FP zostanie przesunięta. Eksperci sugerują, że to może być początek pomysłów PiS i sposób na finansowanie kolejnych obietnic.
Jeremi Mordasewicz nie ma wątpliwości, że na jednorazowym skoku się nie skończy.
- PiS nie sięga do Funduszu Pracy po raz pierwszy i po raz ostatni. Leżą tam nadprogramowe miliardy ze składek pracodawców. I chociaż mają być wydawane w jasnym celu, to wcale by mnie nie zdziwiło wiązane 500+ lub 13. emerytury z pracą - tłumaczy.
- Takie działanie byłoby sprzeczne z prawem. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że Fundusz Pracy ma za zadanie aktywizować Polaków, ma za zadanie wyciągać ich z bezrobocia. Rozdawanie pieniędzy ani aktywizacją, ani walką z bezrobociem nie jest - mówi z kolei Cezary Kaźmierczak.
I sam dodaje, że nie zdziwiłby się, gdyby rządzący szybko zmienili odpowiednie przepisy tak, by powiązać na przykład 500+ z pracą. Efekt? Można byłoby bezkarnie przesyłać pieniądze z jednego miejsca wprost do kieszeni Polaków.
- Przedsiębiorcy i pracownicy nawet nie zauważą, że coś się dzieje. W końcu opłacili składkę i nie mają pojęcia, co się z nią dzieje dalej. Zamiast rozdawać na lewo i prawo, trzeba te pieniądze wydać. W Polsce wciąż za mało osób pracuje. Do bezrobotnych nie zaliczamy tych, którzy pracy nie szukają. I to właśnie na ich aktywność powinny trafić te miliardy złotych - mówi Mordasewicz.
- A jeżeli PiS nie chce aktywizować, to powinien obniżyć składkę. W innym wypadku mamy po prostu podatek na seniorów - dodaje. I tłumaczy, że to kara dla pracujących Polaków, a nagroda dla seniorów.