Zaskakujący efekt zakazu handlu. Polacy zmienili nawyki zakupowe
Handlowcy apelują o zawieszenia zakazu handlu. W pandemii skorzystają na tym przede wszystkim klienci - przekonują. Rząd stanowczo odrzuca taką moźliwość. Tymczasem Polacy tak już przywykli do zakazu, że nawet w handlowe niedziele sklepy świecą pustkami.
Pierwsze weekendy z zakazem handlu pojawiły się w marcu 2018 r. Po 2,5 roku obowiązywania ograniczeń Polacy przywykli już do tego, że zakupów nie wolno zostawiać na siódmy dzień tygodnia; ba, nawet w nieliczne niedziele, w które handel jest dopuszczalny, ruch w sklepach jest niewielki. Potwierdzają to dane z urządzeń mobilnych.
Handlowcy nie ustają jednak w apelach, by rząd czasowo zawiesił zakaz handlu. Argumentują, że w czasach, gdy klienci proszeni są o zachowanie jak największych odległości i nie grupowanie się, otwarcie sklepów w dodatkowy dzień przyniosłoby same korzyści. Rząd nie posłuchał tych próśb wiosną, więc nadzieje na to, że posłucha teraz, są znikome.
Branża nie jest zadowolona z przywrócenia godzin dla seniorów między 10 a 12. Szef jednej z sieci handlowych powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że rząd z jednej strony ogłosił preferencje dla jednej grupy wiekowej, ale z drugiej nie dał handlowcom uprawnień do kontrolowania, czy klient faktycznie ukończył 65 lat.
Zakaz handlu do zmiany? "Dwie niedziele handlowe to zdrowy kompromis"
Dziennik zauważa, że sieci już przygotowują się na zmianę "rytuałów sklepowych", które będą konsekwencją wyłączenia możliwości robienia zakupów przez dwie godziny do południa. Biedronka, największa sieć dyskontów, wydłuża godziny pracy swoich placówek. Dokładnie tak to wyglądało wiosną: wiele sklepów różnych sieci otwartych było przez całą dobę.