Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Jacek Losik
|
aktualizacja

Polska brama na Nowym Jedwabnym Szlaku zyskała na znaczeniu. Niemcy liczą straty

Podziel się:

Port przeładunkowy w Małaszewiczach stał się właściwie jedynym punktem wejścia towarów Nowym Jedwabnym Szlakiem do UE - informuje Ośrodek Studiów Wschodnich. Stało się tak w wyniku wojny w Ukrainie. Ogromne straty notują za to niemieckie huby w Duisburgu i Hamburgu.

Polska brama na Nowym Jedwabnym Szlaku zyskała na znaczeniu. Niemcy liczą straty
"Suchy" port przeładunkowy w Małaszewiczach na Nowym Jedwabnym Szlaku jeszcze bardziej zyskał na znaczeniu po wybuchu wojny w Ukrainie (PAP, Wojciech Pacewicz)

Wojna w Ukrainie sprawiła, że Nowy Jedwabny Szlak łączący Unię Europejską z Chinami obumarł. Wielkość przewozów w pierwszych tygodniach konfliktu spadła o 65 proc. rok do roku. Później jednak ten ważny kanał wymiany handlowej między Chińską Republiką Ludową a UE zaczął się odradzać. Chociaż - jak pisaliśmy w money.pl - spadek w przewozach wciąż jest widoczny.

Jak podaje ekspert OSW dr Jakub Jakóbowski, wolumen przewiezionych towarów po kolejowym NJS w pierwszych dziewięciu miesiącach 2022 r. obniżył się o ok. 35 proc. w porównaniu do analogicznego okresu 2021 r. Spadł do ok. 370 tys. standardowych kontenerów. Te dane, wbrew pozorom, kryją dobre wiadomości dla Polski.

"Małaszewicze na granicy polsko-białoruskiej nie tylko utrzymały dominującą pozycję [jako unijna brama na NJS - red.], lecz także stały się właściwie jedynym punktem wejścia towarów do UE. Na znaczeniu straciły natomiast niemieckie huby logistyczne, które dotychczas w największym stopniu obsługiwały kolejowy handel produktami wysokowartościowymi" - pisze Jakóbowski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Zima testuje nasze systemy energetyczne. Czy grozi nam blackout?

Wielkie zmiany na kolejowym Nowym Jedwabnym Szlaku

Analityk OSW wskazuje, że drastycznie spadły przewozy wysokowartościowych towarów z UE do Chin, zwłaszcza produktów motoryzacyjnych. "Najbardziej – bo aż o 95 proc. – zmniejszył się eksport pojazdów, w tym przede wszystkim europejskich samochodów luksusowych, choć wyraźne spadki odnotowały również inne kategorie wyrobów przemysłowych" - informuje Jakóbowski.

Efekty tego drastycznie odczuwane są w Niemczech, głównie w portach kolejowych w Duisburgu i Hamburgu, które "żyły" z transportu towarów motoryzacyjnych do Chin. Ale też do Rosji.

Ekspert jest zdania, że taki obrót spraw nie jest efektem sankcji, bo tymi nie objęto NJS. Niemniej, wojna w Ukrainie sprawiła, że firmy transportowe przestały wybierać kolejowy kanał wymiany handlowej przez terytorium Rosji, bojąc się ryzyka. Inna kwestia to exodus międzynarodowych korporacji z Federacji Rosyjskiej.

Mowa np. o Volkswagenie, Audi czy Porsche, ale też gigantach innych branż, m.in. Ikei. "Część z tych firm ogłosiła m.in. poszukiwania alternatywnych kolejowych tras logistycznych przez Eurazję, m.in. przez tzw. korytarz środkowy (Middle Corridor) prowadzący przez Morze Czarne, Kaukaz i Morze Kaspijskie, oraz powrót do morskiego i lotniczego transportu do Chin" - czytamy w analizie OSW.

Szanse i ryzyka dla portu przeładunkowego na granicy Polski i Białorusi

Towary, na których zarabia port przeładunkowy w Małaszewiczach, wciąż są wysyłane do Chin. Dlatego też polska "brama unijna" na Nowym Jedwabnym Szlaku utrzymuje swoją stabilną pozycję.

Z informacji uzyskanych przez money.pl od Urzędu Transportu Kolejowego wynika, że między styczniem a sierpniem 2022 r. obsłużono w Małaszewiczach o ok. 20 proc. mniej pociągów niż przed rokiem.

To się jednak może zmienić. Jakóbowski wskazuje z jednej strony, że chińskie dostawy do UE drogą kolejową zmalały o 17,5 proc., z 11,3 do 9,3 mld euro. Widać jednak nasilanie się wymiany handlowej między Chinami a Rosją, dlatego na rosyjskich szlakach zaczyna się robić ciasno. Ten trend, jeśli nie dojdzie do przełomu, będzie się nasilał.

"Długofalowo rozwój tranzytu Chiny–UE uzależniony jest od relacji w strategicznym trójkącie UE–Rosja–ChRL. Trwałe i strukturalne 'rozłączenie' gospodarek Rosji i Unii Europejskiej – także pod względem infrastrukturalnym – będzie negatywnie wpływać również na przewozy z Chin" - wskazuje ekspert OSW.

Ryzyko rośnie, a w planach gigainwestycje PKP

W perspektywie krótkoterminowej Małaszewicze, ale też Łódź czy Warszawa, Liege w Belgii i Tilburg w Holandii mogą zyskać na tym, że niemieckie huby tracą znaczenie. Sytuacja się jednak może odwrócić, bo automatycznie osłabnąć może też lobby Niemiec na rozwój przewozów między Chińską Republiką Ludową a UE. To, w zestawieniu z rozwojem wymiany między Chinami a Rosją, zły sygnał dla polskiego portu.

"W takich okolicznościach następna szansa na znaczny rozwój przewozów Chiny–UE – za sprawą inwestycji infrastrukturalnych wzdłuż całego szlaku, które umożliwiłyby znaczny wzrost wolumenów, ponad poziomy notowane przed wojną – pojawi się dopiero po zakończeniu konfliktu rosyjsko-ukraińskiego czy nawet po zmianie obecnego agresywnego reżimu na Kremlu" - prognozuje Jakóbowski.

Tymczasem Małaszewicze, które należą do grupy PKP, planują gigantyczną inwestycję w rozwój. Pochłonąć ma ok. 4 mld zł brutto. Dzięki inwestycji przepustowość "suchego" portu kolejowego ma się potroić.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
infrastruktura
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl