Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Martyna Kośka
|

Pożyczyli 288 tys. Spłacali 10 lat. Zostało im... prawie pół miliona kredytu. Bank chciał zabrać im dom

20
Podziel się:

Absurd kredytów frankowych najlepiej pokazuje przykład małżeństwa, które przez 10 lat spłacało pożyczkę. Po tym czasie zostało im do spłaty blisko dwa razy tyle, ile wzięli. Kiedy powinęła im się noga, bank nie miał litości. Do akcji wkroczył jednak Rzecznik Finansowy.

Pożyczyli 288 tys. Spłacali 10 lat. Zostało im... prawie pół miliona kredytu. Bank chciał zabrać im dom
10 lat spłacania kredytu i... mają więcej do oddania niż pożyczyli. (Adobe Stock)

Okazuje się, że nawet sprawy pozornie beznadziejne , w których zapadł już prawomocny wyrok, można "odkręcić". Taki scenariusz stał się udziałem małżeństwa, któremu bank wypowiedział umowę na kredyt we frankach. Byli załamani, gdy dowiedzieli się, że muszą zapłacić znacznie więcej niż pożyczyli.

Klienci zawarli w 2008 r. umowę kredytową hipotecznego na 360 miesięcy. Pożyczyli wówczas 288 tys. zł, co zostało przeliczone na niecałe 150 tys. franków szwajcarskich. Kredytobiorcy spłacali kredyt przez przeszło 10 lat. Niestety, w pewnym momencie nie mogli terminowo regulować rat. Wówczas bank wypowiedział im umowę kredytu.

Zaraz po tym bank złożył pozew żądając natychmiastowej zapłaty ponad 468 tys. zł. Kwota była o 180 tys. zł wyższa niż pożyczyli klienci, ze względu na mechanizm indeksacji kwoty kredytu do franka. Klienci ci nie byli jedynymi, którzy zdziwili się, że muszą zwrócić znacznie więcej niż, wydawałoby się, pożyczyli. Wszystko przez to, że kurs franka w stosunku do złotego bardzo się umocnił.

Zobacz także: Banki nie odpuszczą. Przyjdą po rozliczenie kapitału, którym przez lata dysponował klient

Klienci pogubili się w przepisach

Na dowód zasadności swoich roszczeń bank przedstawił wyciąg z ksiąg bankowych. Sąd uznał, że okoliczności sprawy nie budzą wątpliwości i uwzględnił powództwo. Pozwani konsumenci nie mieli na tym etapie wsparcia profesjonalnego pełnomocnika, więc nie wiedzieli, jak dalej postąpić. Nie zaskarżyli wyroku zaocznego, który tym samym się uprawomocnił.

Tym samym spełnił się największy koszmar każdego kredytobiorcy: konieczność szybkiej zapłaty całej żądanej kwoty. Bojąc się najgorszego, a więc tego, że bank zlicytuje nieruchomość, klienci zgłosili się do Rzecznika Finansowego. Gdyby zrobili to wcześniej, mogliby uniknąć wielu nieprzyjemności.

Rzecznik uznał, że sprawa wcale nie jest taka czarno-biała i choć pozwani klienci nie zareagowali na wyrok zaoczny, nie wolno zakładać, że wszystko jest w porządku.

Rzecznik Finansowy sięgnął po skargę nadzwyczajną

Po zapoznaniu się z aktami sprawy Rzecznik podjął decyzję o wniesieniu skargi nadzwyczajnej.

- Uważam, że orzeczenie w niniejszej sprawie jest niezgodne z zasadami demokratycznego państwa prawnego, narusza zasady ochrony konsumentów przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi oraz wskazuje na rażące naruszenie prawa procesowego – mówi dr hab. Mariusz Jerzy Golecki, Rzecznik Finansowy.

Zdaniem Rzecznika klauzule przeliczeniowe odwołujące się do tabel kursów ustalanych jednostronnie przez bank, bez wskazania obiektywnych kryteriów, są nietransparentne, pozostawiają pole do arbitralnego działania banku i w ten sposób obarczają kredytobiorcę nieprzewidywalnym ryzykiem oraz naruszają równorzędność stron. Dlatego naruszają rażąco interesy konsumenta i są sprzeczne z dobrymi obyczajami.

Sąd powinien był zbadać z urzędu pewne sprawy - mówi Rzecznik

- Nie ulega wątpliwości, że w przedmiotowej sprawie sąd winien z urzędu zbadać, czy postanowienia umowy kredytu hipotecznego indeksowanego kursem CHF mają nieuczciwy charakter, czego bez wątpienia nie uczynił – mówi Mariusz Golecki.

Jeśli sąd przychyli się do stanowiska Rzecznika Finansowego, to uchyli zaskarżony wyrok. Wówczas kredytobiorcy będą mieli szansę na postępowanie sądowe w którym sąd zbada umowę pod kątem klauzul abuzywnych i konsekwencji z tego wynikających. Może to oznaczać, że do zapłaty pozostanie im kilkukrotnie mniejsza kwota niż obecnie żądana przez bank.

Warto podkreślić, że działanie Rzecznika Finansowego w tej konkretnej sprawie, może przełożyć się na innych konsumentów. Pozostałe osoby, będące w podobnej sytuacji będą miały szansę na zmianę prawomocnych orzeczeń w drodze skargi nadzwyczajnej.

Skarga nadzwyczajna: narzędzie ostateczne. Kiedy można po nią sięgnąć?

Konsumenci, którzy uważają, że ich prawa zostały naruszone przez instytucje finansowe, mogą przedstawić swoją sprawę Rzecznikowi Finansowemu. W wyjątkowych sytuacjach może on podjąć decyzję o wniesieniu skargi nadzwyczajnej. Skarga nadzwyczajna może dotyczyć orzeczeń kończących postępowanie w sprawie, które uprawomocniły się po 3 kwietnia 2018 r.

Uprawnienie do skargi nadzwyczajnej w odniesieniu do spraw rozstrzygniętych przed tą datą ma tylko Prokurator Generalny i Rzecznik Praw Obywatelskich.

Warto podkreślić, że skarga nadzwyczajna w swoim zamyśle ma dotyczyć rzeczywiście wyjątkowych sytuacji. Musi wystąpić jedna z trzech przesłanek:

  • orzeczenie narusza zasady lub wolności i prawa człowieka i obywatela określone w Konstytucji;
  • orzeczenie w sposób rażący narusza prawo przez błędną jego wykładnię lub niewłaściwe zastosowanie;
  • zachodzi oczywista sprzeczność istotnych ustaleń sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego.

Dodatkowo wniesienie Skargi Nadzwyczajnej będzie również dopuszczalne wyłącznie wtedy, kiedy zaskarżonego orzeczenia nie będzie można zmienić bądź uchylić poprzez inne nadzwyczajne środki zaskarżenia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(20)
tytus115
3 lata temu
Do tych wszystkich co piszą, że frankowicze sami są sobie winni bo powinni liczyć się z ryzykiem kursowym i że powinno brać się kredyty w walutach w jakiej się zarabia to chciałbym napisać, jeśli tak uważacie to OK ale odbijam piłeczkę - banki też wiedziały o ryzyku kursowym, o tym, że w Polsce wypłaty są w PLN i wiedziały też że podsuwają prawnie wadliwe umowy, skoro sądy je podważają. Dlatego do tej pory frankowicze płakali i płacili a teraz czas na banki. Poza tym tak naprawdę banki udzielały kredytów w zł zapisując sobie że są we CHF a tak naprawdę ich nie miały, więc jak mogły udzielać?
fgghh
3 lata temu
rzecznik oczywiście ma rację, ale ci wsxyscy sędziowie i bankierzy którzy podparli i zrobili ten uczciwy deal powinni za to odpowiedzieć, dlatego panie ziober domagam się wprowadzenia publicznych egzekucji na złodziejach i bandytach transmitowanej przez tvp o 19:30. Ludzie winni głosować smsami nad sposobem przeprowadzenia wcześniej zasądzonej kary np. obcięcia ręki dla złodzieja czy wyłupienia oka lichwiarzowi
Luc
3 lata temu
Witam. Nie można wszystkich mierzyć jedną miarką. Byli tacy co nie mięli w żadnym banku zdolności kredytowej w złotych ale we frankach to już mięli no i tylko klauzule abuzywne dopisano w umowy i kredyt był. A czy bank i klient chf widzieli na oczy .Tych kredytów nie da się spłacić.Tak więc nie zaraz cwaniacy p
Mirek UK
3 lata temu
Co Wy za bzdury piszecie! Pozyczali we FRANKACH ktore zostaly przeliczone na zlote a nie na odwrot jak sugeruje artykul. Pozyczyli 150 tys zostalo im do oddania po 10 latach jakies 110 tys. Co tu niby jest nie tak??
Ala
3 lata temu
Jeśli rząd chce mieć poparci społeczne to musi raz na zawsze pogonić banki stosujące tą lichwę !!!!