Premier chwali się wzrostem dochodu rozporządzalnego. Ekspert: Polak wciąż może kupić mniej niż Niemiec
Premier Donald Tusk ogłosił, że Polska dołączyła do "klubu państw bilionerów", czyli 20 państw na świecie, których PKB przekroczyło wartość 1 bln dolarów. - To, iż jesteśmy "najlepsi w okolicy" nie wynika z tego, że Polska radzi sobie tak świetnie, ale ze słabości innych gospodarek - ocenia prof. Jacek Tomkiewicz z Akademii Leona Koźmińskiego w rozmowie z PAP.
Według danych Organizacji ds. Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), od końca III kwartału 2023 r. do końca I kwartału 2025 r. realny dochód rozporządzalny na osobę w Polsce wzrósł o 9 proc. Na drugim miejscu jest Portugalia, z wynikiem niecałych 7 proc. - W niektórych krajach, jak Szwecja, wskaźniki te są nawet ujemne - zaznaczył premier podczas konferencji przed posiedzeniem rządu.
Ekonomista: dynamika wzrostu przyzwoita, ale Polak wciąż może kupić mniej niż Niemiec
Prof. Jacek Tomkiewicz z Akademii Leona Koźmińskiego w rozmowie z PAP ocenił, że tempo wzrostu 3,4 proc. PKB to "przyzwoity wynik" i w porównaniu do innych gospodarek Polska rozwija się całkiem szybko, zmniejszając lukę rozwojową. Zaznaczył jednak, że to, iż jesteśmy "najlepsi w okolicy" nie wynika z tego, że Polska radzi sobie tak świetnie, ale ze słabości innych gospodarek, niemieckiej, francuskiej czy włoskiej.
To jest statystyka pokazująca, komu rośnie najwięcej w portfelu na głowę mieszkańca. Innymi słowy, w jakim państwie ludziom przybywa pieniędzy i w jakim tempie – czyli chodzi o realny dochód rozporządzalny per capita, czyli dochód, który jest w dyspozycji każdego obywatela. (...) Ten wzrost jest absolutnie rekordowy, bijemy na głowę wszystkich i trwa od końca 2023 roku – podkreślił premier podczas konferencji - stwierdził prof. Jacek Tomkiewicz.
Odnosząc się do wzrostu dochodu rozporządzalnego, prof. Tomkiewicz stwierdził: - Tak, dynamika wzrostu jest faktycznie przyzwoita, ale polski dochód rozporządzalny na mieszkańca to ok. 83 proc. średniej unijnej. I mimo tego że w ostatnich latach ten dochód szybko rośnie, to Polak wciąż może sobie kupić mniej niż Niemiec, Francuz czy Belg - podkreślił ekonomista.
To są dane, z którymi trudno dyskutować, bo z faktami nie dyskutujemy, tylko pamiętajmy, że to jest dynamika wzrostu, a nie poziom. Także to, że pani dostała 15 proc. podwyżki, a ja 10 proc. nie mówi nam wiele, dopóki nie spojrzymy na to, od jakich sumy wychodzimy - wyjaśnił prof. Tomkiewicz. - Tak, dynamika wzrostu jest faktycznie przyzwoita, ale polski dochód rozporządzalny na mieszkańca to jest ok. 83 proc. średniej unijnej. I mimo tego że w ostatnich latach ten dochód szybko rośnie, to Polak wciąż może sobie kupić mniej niż Niemiec, Francuz czy Belg - zaznaczył rozmówca PAP.
Według prof. Tomkiewicza, Polska goni tzw. Zachód na dwa sposoby - rosnącym poziomem realnego dochodu, ale także poziomem cen. Inflacja w Polsce powoduje, że luka w poziomie cen powoli się domyka, co oznacza, że Polaków na wakacjach w Hiszpanii stać na więcej, ale wynika to także z tego, że ceny w Polsce gonią zachodnie.