Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Sebastian Ogórek
Sebastian Ogórek
|
aktualizacja

Prezes Żabki ujawnia: Sprowadzamy kolejnych 20 mln maseczek. "Prawdopodobnie to największy kryzys w historii współczesnego świata"

435
Podziel się:

Po pierwszych 8 mln sztuk, z których niewiele co zostało, będzie kolejna partia 20 mln - ujawnia w rozmowie z money.pl prezes "Żabka Polska" Tomasz Suchański. Sugeruje też, by zmienić czas dla seniorów na wczesne godzinny poranne, bo i tak wtedy jest ich najwięcej w sklepach. Jaki plan ma Żabka na kryzys? - Nie czekajmy na jakąś zmianę, jakąś rewolucję. Szczepionki i leki planowane są na 2021 rok. Do tego czasu musimy się zaadaptować do warunków - tłumaczy.

Tomasz Suchański, prezes  Żabka Polska
Tomasz Suchański, prezes Żabka Polska (Materiały prasowe)

Sebastian Ogórek, redaktor naczelny money.pl: Jak się znajduje i kupuje 8 mln maseczek?

Tomasz Suchański, prezes Żabka Polska: Ten zakup zrealizowany w takim czasie można traktować w kategoriach cudu. Bardziej serio - wykorzystaliśmy wiele kontaktów, w tym prywatnych, żeby zrobić to jak najskuteczniej, czyli szybko i w jak najniższej cenie. Rzeczywistość jest taka, że choć Chińczycy przerzucili dużą część zaplecza produkcyjnego na wytwarzanie maseczek i innych zabezpieczeń, to kupuje u nich cały świat i można powiedzieć, że kupujący wyrywają je sobie z rąk.

Zobacz także: Obejrzyj: Co z handlem po epidemii? "Pytanie, czy w ogóle przetrwamy?"

To jest bitwa na cenę, szybkość zapłaty?

To jest kwestia skuteczności w całym łańcuchu: sprawne zamówienie poparte przedpłatą, odbiór od producenta, przejście przez służby celne w Chinach, przygotowanie transportu lotniczego i realizacja. Na każdym etapie te zwykłe czynności dzisiaj wymagają wiele pracy i wspomnianych kontaktów Myślę, że nie wszyscy potrafią logistycznie te wszystkie elementy połączyć. Co ciekawe, nie mieliśmy jako firma, doświadczenia w handlu z Chinami, a mimo to byliśmy skuteczni, a nasz kolega ze sztabu kryzysowego stał się najlepszym w Polsce specjalistą w międzykontynentalnym transporcie lotniczym.

Nie była to jednak akcja, którą się robi przez dwa lub trzy dni. Najpierw musieliśmy zapewnić maseczki dla naszych pracowników i franczyzobiorców. Kiedy to się udało, zadaliśmy sobie pytanie: co dalej? Postanowiliśmy pomóc szpitalom. Udało się zorganizować pół miliona specjalistycznych maseczek. Kolejny pomysł: spróbujmy ściągnąć jak największą liczbę jak najtańszych maseczek dla naszych klientów. Dlaczego? Ponieważ dzięki klientom funkcjonujemy, a dla wielu z nich dzisiaj w Polsce ceny dostępnych maseczek są absurdalnie wysokie.

W rolę regulatora wchodzicie?

Tak bym tego nie ujął. Staramy się robić rzeczy potrzebne i w ramach naszych możliwości. Organizujemy następne, prawie 20 mln maseczek i mamy nadzieję, że będziemy w stanie dostarczyć je na polski rynek, jak najszybciej, tak aby każdy mógł za niewielkie pieniądze je nabyć. Przywracamy normalność.

W jakim terminie te 20 mln kolejne?

Mam nadzieję, że w ciągu następnych 10 dni maseczki będą w kraju.

Mówił pan, że Chińczycy przestawili się na produkcję maseczek i produktów antykoronawirusowych. Jak pan patrzy na elastyczność polskiego biznesu, to tu jest podobnie i wiele osób próbuje przestawić się na właśnie tę produkcję i nam to jako tako wychodzi?

Tak! I myślę, że naprawdę wiele się dzieje. Ile to minęło? 30 dni od 14 marca i muszę powiedzieć, że po początkowym okresie, kiedy mieliśmy do czynienia z przejawami cwaniactwa, teraz pojawiają się sensowne oferty, propozycje biznesowe, które nie są spekulacją. Jest naprawdę wiele firm, które bardzo szybko zmieniło formułę swojego działania.

Przykładem jest 4F, które pomaga szpitalom i szyje maseczki. Są też inne firmy produkujące płyny biobójcze, które nie próbują na tym zrobić, nie wiadomo jakiego biznesu, tylko podchodzą do tego rynkowo, ale rozsądnie. To też pokazuje przedsiębiorczość Polaków. Zawsze znajdziemy dla siebie miejsce.

A branża spożywcza przychodzi do was z nowymi propozycjami?

Innowacyjność w branży spożywczej wymaga trochę więcej czasu. Widzimy jednak pewne zainteresowanie i to zarówno po stronie klientów, jak i dostawców produktami prozdrowotnymi, witaminowymi i tymi, które mają na celu podnoszenie odporności. Przykładem takich produktów jest nasza marka S!, która od paru dni jest dostępna w naszych sklepach. Są to shoty funkcjonalne oparte na skoncentrowanych, naturalnych esencjach takich składników roślinnych jak imbir, kurkuma, melisa czy chmiel. To produkty określane, jako superfoods. Natomiast warto podkreślić, że branża szybko zareagowała, jeśli chodzi o zapewnienie dostępności produktów i podwyższone standardy bezpieczeństwa.

Poza tym pierwszym rzuceniem się na mąkę, kaszę, makarony itd., to jak się dzisiaj zmienił koszyk zakupowy Polaków?

Można powiedzieć, że dzisiaj koszyk jest pochodną lęku. Wcześniej Polacy bali się o dostępność produktów, teraz obawiają się o swoje pieniądze, o swoją pracę. W dużym stopniu nasze nastroje wpływają na decyzje zakupowe.

Czyli kupujemy tańsze produkty?

Po chwilowym boomie, który był związany z zakupami na zapas widać spowolnienie konsumpcji, głównie produktów, które w oczach klientów nie są niezbędne do życia. Dlaczego? Wiele osób myśli o przyszłości, o tym, co będzie robić za miesiąc czy dwa i ogranicza konsumpcję.

Przychody Żabki spadną drastycznie?

Nie sądzę, większym wyzwaniem jest nagła zmiana zachowań konsumentów. Do tej pory byliśmy siecią sklepów, która sprzedaje głównie w oparciu o potrzeby impulsowe, często związane z byciem poza domem i przemieszczaniem się. Dziś wielu klientów w przestrzeni publicznej nie ma. Wcześniej to było nawet 70 proc. naszego obrotu, więc wyzwanie polega na zrozumieniu nowych potrzeb.

Kilka tygodni temu standardem było, że jak idąc ulicą poczuje głód, chce się czegoś napić, wpada do Żabki. Skoro tego nie ma, musieliśmy zmieniać asortyment od pierwszego dnia. I pokazaliśmy inny atut Żabki – olbrzymią elastyczność. Stąd, mimo spadków w kategoriach impulsowych, teraz możemy zapewnić klientom dostępność innych kategorii, ale ciągle w formacie Żabki – blisko i bezpiecznie. Ratuje nas oczywiście to, że jesteśmy blisko klientów i 12 mln Polaków ma mniej niż 300 m do najbliższej Żabki.

Jesteśmy sklepem, w którym kupuje się łatwo i szybko, a to dzisiaj ważne cechy. Sprzedajemy coraz więcej produktów codziennego użytku, które wcześniej nie były naszą domeną. Widać też inny trend. Sprzedajemy coraz więcej dań i przekąsek "easy to cook/ready to eat", czyli produktów gotowych do odgrzania i spożycia w domu lub w pracy.

Z drugiej strony impulsywnie zaczęliśmy zamawiać przez Internet. Testujecie na razie Poznań, testujecie Warszawę, a kiedy wdrożenie w całej Polsce?

Mamy nadzieję, że jak najszybciej. Taki jest plan. Dużo zależy od naszych franczyzobiorców, bo rozwiązanie to wymaga od nich dodatkowej pracy. Dzisiaj mamy mniej klientów w sklepie, ale zarazem dużo większe jednostkowe zakupy, czyli tzw. koszyk. Przez to pracownicy mogą poświęcić czas na konfekcjonowanie towarów, klient może wejść do sklepu i je odebrać. To proste i bezpieczne rozwiązanie. W trakcie obecnych testów dostawy do domów realizowane są przez te sklepy, które po prostu mają blisko do klienta. A wszystko zaczęło się od tego, że część franczyzobiorców zaczęła na własną rękę dostarczać produkty do osób starszych. Współpraca z franczyzobiorcami w tym trudnym czasie pokazuje ich zaangażowanie i rodzi inicjatywy.

Oddolnie rozumiem?

Tak właśnie, franczyzobiorcy przyjmowali na telefon zamówienie i zanosili osobom starszym. Stąd nasza szybka decyzja: to trzeba im pomóc, stworzyć system. W pewnym sensie w ciągu dwóch tygodni postawiliśmy sklep internetowy. To się chyba nie zdarza. Po raz kolejny okazało się, że elastyczność naszych działów digital i operacyjnego jest niesamowita. Potrafią zmienić sposób funkcjonowania z dnia na dzień.

To jednak działania w pewien sposób ratunkowe. Wy widzicie dzisiaj odpływ franczyzobiorców? Ile osób zawiesiło działalność?

Na ten moment nie mamy takiego problemu. Od samego początku stanu zagrożenia epidemicznego staramy się wspierać naszych franczyzobiorców. Wyposażyliśmy ich w materiały dezynfekcyjne, maseczki, przyłbice, rękawiczki. Prowadzimy codzienną komunikację, w wielu przypadkach wspomagamy franczyzobiorców prawnie i finansowo. Nikogo nie zostawiamy samego z problemami. Wszystkie decyzje dotyczące sklepów konsultujemy z Radą Franczyzobiorców. Widzę też, że w handlu, wśród naszych franczyzobiorców jest duże poczucie misji. Staramy się wzajemnie sobie pomagać. Myślę, że właśnie dzięki temu mamy mniejszą rotację, niż mieliśmy, chociażby w styczniu.

Klienci zachowują się odpowiedzialnie?

W ogromnej większości. Zdarzają się jakieś incydenty, z osobami, które nie rozumieją, dlaczego między 10 a 12 nie mogą wejść do sklepu, mając mniej niż 65 lat albo dlaczego nie mogą wejść do sklepu, w którym jest jedna kasa, a są już trzy osoby i ktoś ich wyprasza.

Niektórzy nie czują, że żyją już w trochę w innej rzeczywistości. Czasami odnoszę wrażenie, jakby część osób nie miała tej informacji. Uważają, że to jest czyjeś widzimisię. Ale to naprawdę niewielka część klientów.

Godziny dla seniorów są problemem? Organizacje branżowe apelują o przesunięcie ich na 7-8 rano.

Mogą powiedzieć tak: dla nas by było lepiej, gdyby godziny dla seniorów nie były między 10 a 12, a były dwiema pierwszymi godzinami funkcjonowania sklepu. Rząd wybrał dwie godziny między 10 – 12 to nie pozostaje nam nic innego oprócz dostosowania się, to nie jest czas na dyskusje.

A dlaczego akurat ta nie jest najlepsza?

Wtedy na ulicach jest wiele osób młodych, które chcą wejść do sklepu. Z naszych obserwacji wynika, że osoby starsze wolą godziny poranne. Ale badań nie mamy.

Jak długo wytrzymacie jeszcze w tym stanie zamrożenia?

Jeżeli miałoby być tak jak teraz, ze wszystkimi kosztami związanymi z koronawirusem, a to jest około 20-30 milionów zł miesięcznie, to myślę, że pod koniec trzeciego kwartału moglibyśmy mieć bardzo duży problem. Jednak dotychczasowe działania przynoszą też efekt stabilizacji. Dodatkowym zabezpieczeniem jest zaangażowanie bardzo dużego właściciela. Fundusz CVC zadeklarował pełne wsparcie. Sądzę, że sytuacja, w której się znajdujemy, potrwa jeszcze maksymalnie dwa lub trzy miesiące, a później trzeba będzie się zastanowić jak żyć normalnie, choć przy zachowaniu zaostrzonych rygorów bezpieczeństwa.

Bo koszty społeczne będą większe…

Tak. Myślę, że to będzie powolne dostosowywanie się do sytuacji. Wyobrażam sobie, że wszyscy będziemy nosić maseczki, wyobrażam sobie, że wszyscy w przestrzeni publicznej będziemy w odległości dwóch metrów od siebie, a sklepy i restauracje będą otwarte, ale pod różnymi warunkami. I może będziemy musieli zaakceptować regularne testowanie i zwiększony poziom kontroli, np. temperatury ciała czy deklarować odwiedzane miejsca.

Wszyscy psychologowie mówią, żeby w żadnym wypadku nie liczyć czasu do kiedy to się skończy i nie wyznaczać takiej granicy, bo to będzie najgorsza rzecz, bo będziemy po prostu odliczali, a koniec końców może się okazać, że i tak będzie to się wydłużać.

Najlepszym sposobem myślenia o wyjściu z tej sytuacji jest taki, że to będzie długi proces dostosowywania się. Nie czekajmy na jakąś zmianę, jakąś rewolucję. Szczepionki i leki planowane są na 2021 rok. Do tego czasu musimy się zaadaptować do warunków. Osoby starsze będą musiały pozostać w domu, bardzo rzadko wychodzić. Szkoły będą funkcjonowały inaczej, w trybach np. dwutygodniowych, raz jedna grupa, a raz druga, żeby dzieci było w tym samym czasie dużo mniej. Wiele rzeczy, które były dla nas naturalne, ulegnie zmianie.

Handel też się zmieni? E-grocery, czyli zakupy spożywcze przez internet staną się wreszcie popularne?

Bardzo szybko ruszyły te zmiany. Każdy ogłasza dziś możliwość przynajmniej click & collect, niektórzy robią to na telefon. Cyfrowa zmiana jest niezbędna do tego, żeby móc obsłużyć w takich formach bardzo dużą liczbę osób. Wielu Polaków uczy się teraz robić zakupy w sieci. Trudno sobie wyobrazić cokolwiek, czego nie można kupić w internecie. Wydaje się jednak, że najbardziej skorzysta internetowa branża odzieżowa, obuwnicza i drogeryjna.

Wiele firm tworzy scenariusze i plany na przyszłość. Natomiast, jak naprawdę będzie ona wyglądała, nie wiedzą nawet eksperci od projekcji. Na pewno będzie inaczej. Już dzisiaj wiemy, że to prawdopodobnie największy kryzys w historii współczesnego świata. Wpływ koronakryzysu na spadek PKB wielu krajów szacuje się na -10 do -15 proc. i jest to więcej niż podczas pierwszego kwartału wielkiego kryzysu w latach 20 ubiegłego wieku.

Liczycie jednak, że po kwarantannie tłumnie ruszymy na zakupy?

Są dwie opcje, wersja V i wersja U. Wersja V to szybkie odbicie, wersja U długie wychodzenie. Jak będzie, nie wiemy. Podobnego kryzysu nie było w tak zglobalizowanym świecie z większością fabryk ulokowanych na jednym kontynencie i łańcuchami dostaw obejmującymi wiele krajów.

Wydaje się, że im większy udział sektora usług w PKB danego kraju, tym dłużej to będzie trwało. Jak będą do siebie dochodziły sieci odzieżowe czy np. restauracje lub bary, które musiały zwolnić pracowników? Czy to będzie powrót do tego, co było wcześniej. To nie będzie proste. To może trochę potrwać.

Czyli wy spodziewacie się wersji U. Powoli i boleśnie.

Raczej powoli i miejmy nadzieje, że nie boleśnie. W odróżnieniu od innych kryzysów w historii, ten dotyka wszystkie kraje i wszystkie branże. Globalnie klienci tracą pracę i wynagrodzenia. A to angażuje wszystkich i być może wymusi solidarność w działaniach.

To jak przejść przez ten trudny czas? Co jest kluczem do przetrwania?

To, czego my się nauczyliśmy przez miesiąc trwania pandemii, to być elastycznym. Szybkie dostosowywanie się do panujących warunków pozwoliło nam na utrzymanie funkcjonowania Żabki. Musieliśmy zrezygnować z części bardzo ważnych projektów po to, aby uwolnić środki i ludzi do zapewnienia bezpieczeństwa w naszych sklepach, czy stworzenia wspomnianego e-commerce. Bycie elastycznym to możliwość całkowitej zmiany krótkookresowych celów. Myślę, że to jest coś, co pozwoli firmom przetrwać.

Druga rzecz to empatia i współdziałanie. Od pierwszego dnia pandemii wspólnie z naszymi pracownikami, franczyzobiorcami i klientami przeznaczyliśmy ponad 8 mln złotych na pomoc służbie zdrowia. Jak już rozmawialiśmy, wprowadziliśmy do obrotu 8 mln maseczek bez zysku. Cytując Olgę Tokarczuk "Coś nas testuje". Wierzę, że nie oblejemy tego testu.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(435)
Dramat
4 lata temu
Tomasz ZLOTOUSTNY NIEPOWTARZALNOSC FRUSTRAT moze NAJPIERW WYTLUMACZY DLACZEGO w ZABKA OBOWIAZUJA LICHWIARSKIE CENY TOWAR NIEBOTYCZNIE WYZSZE NIZ W INNYCH SKLEPACH np.EKO MOZE Pan Prezes ZABKI z MaTRIKSU PRzEJDZIE w REAL?.
klient
4 lata temu
Sorry ale trzeba mieć nierówno pod sufitem żeby chodzić na zakupy do Żabki i przepłacać za prawie każdy artykuł...
zd
4 lata temu
w którym sklepie Żabki mogę kupić te maseczki. Byłem kilka razy i nigdzie ich nie było. ? !
eh
4 lata temu
Seniorzy raczej między 8 a 10 - niech pędzący do pracy spokojnie kupią bułki z rana, a tak w ogóle to bez sensu z tymi godzinami. Wszyscy na tym tacą. Tak myślę
uczciwie mówi...
4 lata temu
- Co z tymi darmozjady - 1,5 mil. Premii, jaką wypłacił p. Marszałek swoim Senatorom !! - Za co ? się pytam - za opóźnianie i procedowanie 30 dni ? - Może jeszcze dodatkowo ? - kilkadziesiąt tysięcy dla ekspertów ? - Ja, się pytam - Po co oni są ??? Za, co dostają pieniądze i dodatkowe premie ( 1,5 mil.) Opóźniają tylko sprawne rządzenie Państwem. Wszystko i tak trafi do kosza !!! - Tylko nie ich, nieuczciwie wynagrodzenia !!! - ODDAĆ NA CELE WALKI Z WIRUSEM - SŁUŻBIE ZDROWIA !! - ile by można było kupić sprzętu ratującego życie ludzi ??? Tyle ludzi pomaga a oni żyją jak pączki w maśle, szkoda słów !!!
...
Następna strona