Problem z produkcją amunicji w Polsce. Szef BBN zabiera głos
Szef BBN generał Dariusz Łukowski podkreślił w rozmowie z PAP, że problemem w zaopatrzeniu Wojska Polskiego w amunicję nie są zaniedbania, lecz gwałtowny wzrost potrzeb związany z zakupem nowoczesnego sprzętu, jak armatohaubice Krab i K9.
Trzeba od nowa podejść do sposobu kalkulacji tego tzw. normatywu. On się nie zmienił, tylko obecnie wszyscy się zastanawiają, czy był właściwie liczony - czy np. szacunki, że dany zapas amunicji wystarczyłby nam na miesiąc lub dłużej, sprawdziłyby się w kontekście wojny jak w Ukrainie - tłumaczy w rozmowie z PAP gen. Łukowski.
Produkcja amunicji w Polsce. Szef BBN zabiera głos
I podkreśla, że do tej pory coś, co "ocenialiśmy, że wystarczy na 30-40 dni, może się okazać, że wystarczy na 10-20". Wcześniej wielokrotnie media, w tym money.pl, informowały o istocie problemu - ślamazarnym tempie produkcji amunicji w Polsce.
Generał zwraca uwagę na potrzebę zwiększenia zapasów amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm, standardowego dla NATO. Mówi też o konieczności rozwoju krajowych zdolności produkcyjnych. Wskazuje przy tym, że o ile cieszy dynamika zakupów nowego uzbrojenia, to nie idzie za tym zaplecze związane z amunicją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozwija biznesy od zera i zawsze wygrywa - Lech Kaniuk w Biznes Klasie
Wprowadzenie Krabów czy K9 (armatohaubic - red.) daje zupełnie nową dynamikę. To zupełnie nowy kaliber. Rozbudowujemy naszą artylerię w dużym tempie - i to jest problem, bo nie jesteśmy zadowoleni z tempa, w jakim są budowane do tego zdolności amunicyjne w przemyśle. (...) Musimy zbudować potencjał w tym zakresie, ale nie możemy go opierać wyłącznie na zagranicy - podkreśla szef BBN.
Łukowski odniósł się także do problemów z rotacją prezesów w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, co utrudnia wdrażanie skutecznych strategii rozwojowych. Ostatnio ze stanowiskiem pożegnał się prezes Krzysztof Trofiniak.
- Nie znam konkretnych przyczyn rezygnacji w tym przypadku, ale średnia trwałość prezesów w tej instytucji to rok, półtora. Może jest to głęboko już zakorzenione w DNA tej struktury, że stanowi to problem mentalny, który dotyka tych, którzy przychodzą na to stanowisko i nie pozwala im wdrażać odpowiednich strategii rozwojowych - stwierdzia.
Jak mówi gen. Łukowski, przy takiej rotacji prezesów wdrożenie jakiejkolwiek skutecznej strategii jest właściwie niemożliwe. - Należy się zastanowić, czy nie należałoby zmienić modelu biznesowego tej struktury, by był bardziej stabilny, oparty o wyłanianych w ramach profesjonalnych konkursów menedżerów, którzy byliby w stanie realizować swoje działania w sposób ciągły, tak jak w przemyśle prywatnym - ocenia.