Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

David Cameron pójdzie na wojnę z brytyjskim biznesem? Szef Tesco ostrzega: kapitał ucieknie za granicę

0
Podziel się:

Wyspy mogą stracić na wyjściu z UE nawet 56 mld funtów rocznie. Przed takim rozwiązaniem przestrzega m. in. prezes Tesco.

David Cameron pójdzie na wojnę z brytyjskim biznesem? Szef Tesco ostrzega: kapitał ucieknie za granicę
(PAP/EPA)

- Jeśli Wielka Brytania zdecyduje się na wyjście z Unii Europejskiej, wielkie koncerny z łatwością przeniosą siedziby z Londynu do innych europejskich krajów - zagroził John Allan, prezes Tesco w rozmowie z dziennikiem "The Independent". Wśród firm, które już teraz rozważają ucieczkę z Wysp po ewentualnym referendum są między innymi holenderski Philips oraz duże banki HSBC i Standard Chartered.

Premier David Cameron wielokrotnie zapowiadał, że w przypadku braku satysfakcjonujących Wielką Brytanię reform Unii Europejskiej podda członkostwo kraju w UE pod referendum. Cameron żąda między innymi wyłączenia Wielkiej Brytanii z przepisów dotyczących wymiaru sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Brytyjski premier wziął na celownik imigrantów, którym chce ograniczyć przywileje, na co nie ma zgody wśród pozostałych przywódców Unii Europejskiej.

Dlatego, zgodnie z zapowiedziami premiera, jeśli w majowych wyborach wygra jego Partia Konserwatywna, to w 2017 roku zorganizuje referendum w sprawie ewentualnego wyjścia kraju z unijnych struktur. Według ostatnich sondaży wyborczych, konserwatyści Camerona prowadzą i mogą liczyć nawet na 34 procent głosów.

Prezes sieci Tesco John Allan postanowił wziąć udział w tej dyskusji. Otwarcie krytykuje w niej referendum i jest przekonany, że grożenie wyjściem z Unii nie jest dobre ani dla brytyjskich przedsiębiorców, ani dla całej Wspólnoty.

Jego zdaniem ewentualne opuszczenie struktur UE może spowodować lawinową ucieczkę wielu największych firm z kraju. - W Londynie mieści się więcej regionalnych i światowych siedzib firm niż w jakimkolwiek innym mieście na świecie. Niektóre z tych siedzib mogłyby relatywnie bezboleśnie zostać przeniesione do innych miejsc w Unii - powiedział Allan w rozmowie z dziennikiem "The Independent".

- Unijne referendum spowoduje dużą niepewność wśród przedsiębiorców, czy i w co warto inwestować pieniądze na Wyspach Brytyjskich - dodał.

Allan ostrzegł także wszystkie partie polityczne, aby były ostrożne w kwestii rozwiązywania problemów imigracji na Wyspach. - Oczywiście są problemy, które muszą być niebawem załatwione, ale zamknięcie drzwi i wyrzucenie klucza nie jest najlepszym rozwiązaniem - powiedział prezes brytyjskiego Tesco.

Philips też grozi Cameronowi ucieczką kapitału

Frans van Houten, prezes holenderskiego Philipsa, w rozmowie z dziennikiem "The Daily Telegraph" również zagroził premierowi Wielkiej Brytanii ucieczką kapitału. Koncern już rozważa sens dalszej obecności na Wyspach, jeśli Cameron postawi na wyjście z Unii Europejskiej. Philips zatrudnia ponad 1800 osób w Wielkiej Brytanii w głównej siedzibie w Guildford oraz fabrykach w Cambridge i Suffolk.

- Nasza firma jest przywiązana do jedności Unii Europejskiej. Unia stoi przed wyborem jednego z dwóch scenariuszy - albo podzielimy się na grupy i tylko będziemy obserwować, jak Chiny i USA zdobywają europejski rynek naszym kosztem, albo się zjednoczymy. Tylko w ten sposób możemy zbudować region, który będzie konkurencyjny dla reszty świata - mówił w rozmowie z dziennikarzami "The Daily Telegraph" van Houten.

Banki liczą pieniądze i już szukają nowych siedzib w Azji

Agencja Reuters poinformowała w niedzielę, że również dwa duże banki inwestycyjne HSBC i Standard Chartered rozważają ucieczkę i przeniesienie głównych siedzib z Londynu do Azji. Zarządzający instytucjami finansowymi nie zgadzają się z ogromnym skokiem podatku bankowego, który od 2010 roku wzrósł ponad ośmiokrotnie.

Oba banki już teraz zarabiają głównie na azjatyckich rynkach, więc przeniesienie siedzib nie byłoby problemem. Przez obecność w Wielkiej Brytanii łącznie będą musiały zapłacić podatek w wysokości ponad 2 miliardów dolarów, czyli o 500 milionów więcej niż w ubiegłym roku. Zgodnie z informacjami z rocznych raportów finansowych, HSBC musi przelać do budżetu państwa 1,5 miliarda dolarów (7 procent spodziewanych zysków), z kolei Standard Chartered odda 500 milionów dolarów (czyli 9 procent spodziewanych rocznych zysków).

Po majowych wyborach parlamentarnych sytuacja banków może się znacznie pogorszyć. Jeżeli do władzy dojdą laburzyści (Partia Pracy), sektor bankowy będzie musiał wpłacić do kasy państwa około 800 milionów funtów więcej. Bankowcy z Wielkiej Brytanii musieliby płacić ponad 4,5 miliarda funtów podatków rocznie.

Wielka Brytania może stracić 56 miliardów funtów rocznie

Brytyjska gospodarka może stracić na wyjściu z UE nawet 56 mld funtów rocznie - przestrzega w raporcie think-tank Open Europe. Według ekspertów, decyzja Wielkiej Brytanii o wyjściu z Unii Europejskiej i związane z tym ograniczenia dla przedsiębiorstw, mogą oznaczać zmniejszenie się PKB kraju o 2,23 procent w perspektywie 2030 roku. Oznacza to straty dla gospodarki rzędu 56 miliardów funtów rocznie.

- Przed podjęciem takiej decyzji trzeba odpowiedzieć na wiele pytań o to, jak ma wyglądać relacja pomiędzy Wielką Brytanią a resztą Europy. Czy ma to być kraj na kształt Hongkongu, a więc z wolnym handlem i liberalną polityką w zakresie imigracji czy też całkowicie zamknięty kraj z zamkniętym rynkiem, co oznaczać będzie poważne straty dla gospodarki? - mówił na spotkaniu z dziennikarzami Mats Persson, dyrektor Open Europe.

W opinii think-tanku, znacznie lepszą opcją jest skupienie wysiłków na próbach zreformowania Unii Europejskiej, w kierunku, który umożliwiłby pozostanie w niej Wielkiej Brytanii. - Jeśli włożymy równie dużo wysiłku w działania na rzecz zreformowania UE, jak dużo musielibyśmy zrobić by opuścić Unię bez większego uszczerbku dla naszej gospodarki, wówczas zarówno Unia jak i Wielka Brytania mogą zyskać o wiele więcej - podkreśla Persson.

Raport Open Europe nakreśla cztery możliwe scenariusze na wypadek opowiedzenia się Brytyjczyków w planowanym na 2017 rok referendum za wystąpieniem z UE. Pierwszy z nich przewiduje sytuację, w której Wielka Brytania opuszcza zarówno struktury UE jak również unię celną i wspólny rynek unijny oraz niepowodzeniem kończą się próby wynegocjowania nowych warunków współpracy handlowej. W tym przypadku, zamknięcie granic oznaczałoby konieczność opłacania cła przez brytyjskich eksporterów oraz brak dostępu dla mających siedziby w Londynie instytucji finansowych do unijnego rynku. Według think-tanku będzie to oznaczać da Wielkiej Brytanii spadek PKB o 2,23 proc. do 2030 roku i wspomniane już 56 mld strat w skali roku.

Druga możliwość zakłada realizację tzw. scenariusza szwajcarskiego, a więc zachowanie korzyści wynikających z pozostania w strefie wolnego handlu. W tym przypadku spadek PKB szacowany jest na 0,81 proc.

Według Open Europe, wystąpienie z UE może też wiązać się z korzyściami dla gospodarki. Uzyskanie wzrostu PKB o 0,64 proc. byłoby możliwe w przypadku wdrożenia scenariusza zakładającego wprowadzenie przez Wielką Brytanię tzw. jednostronnej strefy wolnego handlu, która pozwoliłaby zachować obecny poziom konkurencji na brytyjskim rynku.

Wreszcie, najlepszy możliwy scenariusz, zakłada połączenie korzyści z poprzedniego scenariusza z przeforsowaniem zmian wewnątrz UE, przede wszystkim w zakresie polityki klimatycznej. Mogłoby to podnieść brytyjskie PKB nawet o 1,55 procent. Według autorów raportu jest to jednak scenariusz niemal niemożliwy do realizacji.

Wielu brytyjskich biznesmenów bagatelizuje sprawę referendum

W liście opublikowanym pod koniec marca ponad stu szefów wielkich brytyjskich firm wyraziło poparcie dla obecnego, konserwatywnego rządu. Biznesmeni przestrzegli, że rządy laburzystów i nagła zmiana kursu gospodarczego utrudnią wychodzenie z kryzysu.

Takie zdanie ma na przykład Stuart Rose, były szef sieci handlowej Marks & Spencer. Rose uważa, że Wielka Brytania przyciąga firmy stabilnością gospodarczą i elastyczną siłą pracy, dlatego sugerowanie masowego odpływu kapitału jest po prostu bezpodstawne. - Śmieszne jest sugerowanie, że wszyscy nagle wyniosą się za granicę - powiedział w niedzielę w telewizji informacyjnej "Sky News".

Brytyjczycy są zgodni - chcą wyjścia z UE

Brytyjczycy od dawna nie należą do grona największych euroentuzjastów. Ich poparcie dla opuszczenia struktur zjednoczonej Europy nie było jednak tak wysokie od trzydziestu lat. Gdyby referendum w sprawie przyszłości W. Brytanii w UE odbyło się w lutym, 50 procent Brytyjczyków głosowałoby za wyjściem kraju z UE, 33 procent za pozostaniem, a 17 procent nie głosowałoby wcale - wynika z sondażu przeprowadzonego dla dziennika "Financial Times".

Co ciekawe, około 45 procent badanych uznało, że Wielka Brytania czerpie korzyści z członkostwa w UE. 34 procent ankietowanych jest przeciwnego zdania.

Czytaj więcej w Money.pl

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)