"W tym tkwi problem". Chińczycy przesadzili z rozwojem branży?
Przemysł motoryzacyjny w Chinach zmierza ku poważnemu kryzysowi, bo rząd przedkłada cele produkcyjne nad popyt rynkowy - podaje w środę agencja Reutera. Jedna z prognoz niezależnych analityków przewiduje, że w 2030 r. tylko 15 ze 129 marek pojazdów elektrycznych i hybrydowych w Chinach będzie rentownych.
"Polityka rządu, która przedkłada cele produkcyjne nad popyt rynkowy, doprowadziła do nadmiernych inwestycji producentów samochodów. Wynikająca z tego nadwyżka pojazdów spowodowała straty dla wszystkich podmiotów w łańcuchu sprzedaży i doprowadziła do powstania wielu nietypowych praktyk. Wieloletnie dotacje i inne działania rządowe miały na celu uczynienie Chin światową potęgą motoryzacyjną i liderem w dziedzinie pojazdów elektrycznych. Krajowi producenci samochodów osiągnęli te cele, a nawet więcej – i w tym właśnie tkwi problem" - czytamy w środowej analizie Reutersa.
Agencja podaje, że według przedstawicieli branży dla niemal wszystkich producentów samochodów w Chinach osiągnięcie zysków może pozostać w sferze marzeń. Problemy mają też dilerzy, z których większość również nie jest w stanie osiągnąć zysku. Niektórzy z nich rejestrują i ubezpieczają niesprzedane samochody, co pozwala producentom samochodów zaksięgować je jako sprzedane, a dealerom - uzyskać rabaty fabryczne i premie od producentów. Nietypowych zachowań na rynku jest więcej, włącznie z - jak to opisuje Reuters - porzucaniem nowych, niesprzedanych aut na zarośniętych "cmentarzach samochodowych".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pomysł podpatrzył na stołówce. Dziś ma 35 lat i 220 mln zł przychodów - Mateusz Tałpasz
Agencja tłumaczy, że to wynik z polityki rządu, który przedkłada zwiększenie sprzedaży i udziału w rynku, które mają pomóc w zwiększeniu zatrudnienia i napędzić wzrost gospodarczy, nad rentowność i zrównoważoną konkurencję. - Kiedy Pekin wydaje dyrektywę, że jest to branża strategiczna, każdy gubernator prowincji chce mieć fabrykę samochodów. Chcą być w dobrych stosunkach z partią – tłumaczy Reutersowi Rupert Mitchell, australijski komentator makroekonomiczny, który wcześniej pracował w chińskim startupie zajmującym się pojazdami elektrycznymi.
"Chińscy decydenci polityczni odrzucali wcześniej zarzuty dotyczące nadmiernej zdolności produkcyjnej wysuwane przez amerykańskich i europejskich urzędników zaniepokojonych tanim importem. Jednak w ostatnich miesiącach chińscy urzędnicy zobowiązali się do ograniczenia wojen cenowych w sektorach takich jak pojazdy elektryczne i energia słoneczna" - podaje Reuters.
Wykorzystują fabryki tylko w 50 procentach
I dodaje, że według danych firmy konsultingowej Gasgoo Automotive Research Institute chińscy producenci samochodów dysponują zdolnością produkcyjną dwukrotnie większą niż 27,5 mln samochodów wyprodukowanych w zeszłym roku. Problem dotyczy szczególnie samochodów benzynowych, na które popyt gwałtownie spadł po tym, jak dynamicznie zaczęła się rozwijać gałąź aut elektrycznych.
Jednak również i z tymi ostatnimi jest kłopot. Firma konsultingowa AlixPartners prognozuje, że w 2030 r. tylko 15 ze 129 marek pojazdów elektrycznych i hybrydowych w Chinach będzie rentownych.
"Niektórzy analitycy twierdzą, że jedynym wyjściem byłoby dopuszczenie do upadłości wielu producentów samochodów. Jednak wielu chińskich urzędników sprzeciwia się takiemu rozwiązaniu, które według analityków branżowych groziłoby masowymi zwolnieniami i spadkiem wydatków konsumpcyjnych" - komentuje Reuters.
Chińskie auta coraz popularniejsze w Europie
Choć od października 2024 r. w Unii Europejskiej obowiązują nowe cła na import chińskich aut elektrycznych, producenci z Chin zdołali wzmocnić swoją obecność na europejskim rynku - wynika z opublikowanego w ubiegłym tygodniu raportu niemieckiej firmy analitycznej Schmidt Automotive Research.
Z danych za pierwszy kwartał 2025 r. wynika, że udział chińskich marek w całkowitej sprzedaży samochodów w Europie Zachodniej wzrósł do rekordowych 4,8 proc. Liczba importowanych samochodów skoczyła o 64,9 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku oraz o 30,5 proc. względem czwartego kwartału 2024 r. Wzrost napędzają przede wszystkim pojazdy nieobjęte taryfami, a więc hybrydowe i spalinowe, które obecnie stanowią prawie 67 proc. chińskiego eksportu motoryzacyjnego do Europy.
Podobne wyliczenia - ale skupiające się na e-autach - przedstawił w najnowszym raporcie Polski Instytut Ekonomiczny, określając wpływ unijnych ceł jako "ograniczony". Według PIE wartość importu "elektryków" z Chin do UE w pierwszym półroczu 2025 r. spadła o 27 proc., a do Polski - tylko o 10 proc.
Ostra konkurencja z Państwa Środka dokłada się do i tak już trudnej sytuacji przemysłu samochodowego w Europie, borykającego się z wysokimi cenami energii i niepewną sytuacją dotyczącą ceł amerykańskich. W efekcie w ostatnich latach dochodzi do zamknięcia kolejnych zakładów produkcyjnych, a wraz z nimi do likwidacji miejsc pracy. W samym 2024 r. w Niemczech zwolniono 50 tys. osób zatrudnionych w sektorze motoryzacyjnym.
Jednak analitycy rynku samochodowego widzą wśród europejskich marek pewną mobilizację. - O ile na poprzednich targach w 2023 r. wejście Chińczyków na rynek europejski było dużym zaskoczeniem dla rodzimych producentów, o tyle tym razem są oni dużo lepiej przygotowani na odpowiedź - ocenił w rozmowie z PAP dyrektor Schmidt Automotive Research Matthias Schmidt.
Producenci z Europy chcą przyciągnąć klientelę, proponując nowe tańsze samochody, by skuteczniej konkurować z chińskimi producentami.