Rosja w recesji technicznej. Władimir Putin zasygnalizował podwyżki podatków
Rozgrzana gospodarka wojenna Rosji znalazła się w tzw. recesji technicznej. Rosyjski przywódca Władimir Putin stara się tymczasem przekonywać, że spowolnienie jest celowym zabiegiem, którego celem jest graniczenie inflacji i utrzymanie stabilności makroekonomicznej. A przychody z ropy i gazu pikują.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Raport banku centralnego Rosji z początku miesiąca ujawnił, że dynamika wzrostu rosyjskiego PKB stopniała drugi kwartał z rzędu w ujęciu kwartalnym. To odpowiada definicji recesji technicznej, jak podkreśla "Puls Biznesu". Władimir Putin stara się jednak przedstawiać sytuację kraju w różowych barwach.
Rosyjski przywódca na spotkaniu z parlamentarzystami powiedział, że od recesji Rosja jest daleka, a "spowolnienie gospodarcze", jak określił sytuację, nie jest oznaką kryzysu, ale "przemyślanej decyzji władz". Putin stara się przekonywać, że Kreml w ten sposób poprowadził państwo, by ograniczyć inflację i utrzymać stabilność makroekonomiczną.
"Jeszcze w czerwcu minister gospodarki Maksym Reszetnikow ostrzegał, że Rosja znajduje się 'na skraju recesji'. Dane makroekonomiczne pokazują również gwałtowne spowolnienie po wzroście PKB o 4,1 proc. w 2023 r. i 4,3 proc. w 2024 r. Obecnie prognozy zakładają, że wzrost w 2025 r. wyniesie jedynie ok. 1 proc., a inflacja przekroczy 8 proc." - podkreśla jednak "PB".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pomysł podpatrzył na stołówce. Dziś ma 35 lat i 220 mln zł przychodów - Mateusz Tałpasz
Coraz mniejsze przychody Rosji z gazu i ropy
Reuters zauważa z kolei, że przychody Rosji ze sprzedaży gazu i ropy we wrześniu prawdopodobnie będą o 23 proc. niższe w porównaniu z zeszłym rokiem. Agencja wskazuje na niższe ceny surowca oraz silniejszego rubla. Według jej obliczeń, będą to 592 miliardy rubli (7,11 miliarda dolarów).
Miesiąc do miesiąca, przychody z ropy i gazu we wrześniu mają wzrosnąć o 17 proc., co jest wynikiem zmniejszenia rządowych subsydiów dla rafinerii. W pierwszych dziewięciu miesiącach roku mają wynieść 6,62 biliona rubli, co oznaczałoby spadek rok do roku o 20,5 proc.
Surowce energetyczne odpowiadają za mniej więcej jedną czwartą budżetu Rosji. W ubiegłym roku dochody z ropy i gazu wyniosły 11,13 biliona rubli. Początkowo prognozowano, że w 2025 r. wyniosą one 10,94 biliona rubli, czyli ok. 5 proc. PKB, ale prognoza została obniżona do 8,32 biliona rubli, m.in. ze względu na spadek cen ropy.
Rośnie rosyjski deficyt
Rosyjski deficyt budżetowy rośnie, m.in. ze względu na fakt, że w budżecie założono wyższe ceny ropy Urals. Sytuacja na rynku sprawia jednak, że ryzyka geopolityczne nie podbijają stawek tak mocno, jak chciałby tego Kreml.
Reuters pisze, że wszystkie te czynniki w zestawieniu z rosnącymi wydatkami na wojnę w Ukrainie i zbrojenia sprawiają, że fundusz rezerw fiskalnych, zasilany nadwyżkami ze sprzedaży paliw kopalnych, jest sukcesywnie uszczuplany. Obecnie Kreml ma tam ok. 4 biliony rubli (48,25 miliarda dolarów).
"Rząd planuje w tym roku wykorzystać fundusz na 447 miliardów rubli (5,39 miliarda dolarów) na pokrycie części deficytu budżetowego, który ma przekroczyć 1,7 proc. PKB" - podaje agencja.
Putin sygnalizuje wzrost podatków
Sytuacja gospodarki Rosji powoduje, że Putin być może głębiej sięgnie do kieszeni podatników. Kolejny raz w niedługim czasie. Tymczasem obiecał, że podwyżki z 2025 r. będą ostatnimi do 2030 r.
Putin zasugerował w czwartek, że Rosja może rozważyć podniesienie podatków, szczególnie dla osób zamożnych, aby zrównoważyć budżet w czwartym roku wojny na Ukrainie. Projekt budżetu na 2026 r. ma trafić do parlamentu 29 września, a według źródeł Reutera, rząd rozważa podniesienie m.in. stawki VAT, aby kontrolować deficyt budżetowy i utrzymać rezerwy.
"Podczas spotkania z liderami frakcji parlamentarnych, Putin stwierdził, że wprowadzenie podatku luksusowego lub wyższych podatków od dywidend może być 'rozsądne' w czasie wojny, ale zalecał ostrożność" - czytamy w depeszy agencji.