Wysokość płacy minimalnej to kwestia, która dzieli resorty rodziny i pracy i finansów. Szefowa pierwszego z nich Agnieszka Dziemianowicz-Bąk wystąpiła z propozycją podwyższenia płacy minimalnej w przyszłym roku o 7,6 proc. wobec tegorocznego poziomu, czyli do 5020 zł brutto. W tym roku jest to 4666 zł. Przebiła nawet swoją propozycją to, z czym wyszły związki zawodowe, które chciały, żeby wzrosła do 5015 zł brutto.
Resort finansów uważa, że to zbyt hojna propozycja. Na czwartkowym posiedzeniu komitetu stałego rządu wiceminister finansów Hanna Majszczyk powiedziała, że jej resort jest za tym, by płaca wzrosła proporcjonalnie do prognozowanego tempa inflacji i wynosiła w przyszłym roku 4806 zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozstrzygnięcia nie było, bo - jak wynika z informacji money.pl - szef komitetu minister Maciej Berek powiedział, że rząd ma czas do 15 czerwca, kiedy stanowisko ma trafić do partnerów społecznych w Radzie Dialogu Społecznego.
214 zł różnicy
Resorty dzieli 214 zł. Resort Agnieszki Dziemianowicz-Bąk broni propozycji wyższej podwyżki tym, że płaca minimalna ma wzrosnąć o tyle, ile wynosi prognoza wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w przyszłym roku. Chce więc utrzymać relacje pensji minimalnej do przeciętnej płacy. Jego szefowa podkreśla, że jest otwarta na dalsze rozmowy w rządzie, także biorąc pod uwagę kondycję finansów publicznych. - Ale płace muszą być godne, zarówno te w sferze budżetowej, jak płaca minimalna. I o to będę zabiegać - mówiła w środowej rozmowie z money.pl.
Z kolei resort finansów argumentuje, że propozycja MRPiPS znacznie przewyższa ustawowe minimum i wysoki wzrost płacy minimalnej będzie miał istotne skutki dla firm, zwłaszcza tych małych i średnich. Osobną kwestią jest także to, że generuje to także wyższe koszty dla finansów publicznych, bowiem z jednej strony oznacza wyższe podwyżki dla tych, którzy na pensji minimalnej pracują, ale z drugiej winduje także w górę np. koszty przetargów na usługi.
Według danych resortu pracy płacę minimalną pobiera w Polsce 3,1 miliona osób.
Najpierw wotum zaufania, potem decyzja?
Tego typu spór nie jest niczym nadzwyczajnym. Często resort rodziny chciał być bardziej hojny niż Ministerstwo Finansów. W tym roku jednak wypadł w momencie rządowego powyborczego przesilenia. I to może być intencją, by jego rozstrzygnięcie przełożyć, zapewne już po tym, jak premier i rząd uzyskają ponownie wotum zaufania.
Grzegorz Osiecki, dziennikarz money.pl