Sceny grozy na pokładzie samolotu. 20 tys. zł kary dla pasażera
Aż 20 tysięcy złotych ma zapłacić pasażer, który doprowadził do bójki z załogą na pokładzie Ryanaira. Samolot tuż po starcie powrócił na lotnisko w Krakowie. Do tego dochodzi kara więzienia w zawieszeniu. Wyrok, jaki zapadł przed sądem w maju, nie jest prawomocny.
- Mężczyzna skazany został m.in. na karę łączną 9 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres 3 lat. Ponadto orzeczono wobec niego środek karny w postaci podania wyroku do publicznej wiadomości - przekazała Oliwia Bożek-Michalec, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie, cytowana przez "Gazetę Wyborczą". Wyrok nie jest prawomocny.
To jednak nie koniec. Jak ujawnia w poniedziałek "GW" sąd nakazał Mateuszowi T. zapłacić Ryanairowi 13,8 tys. zł za wyrządzone szkody, zwrócić lotnisku 5,8 tys. zł za uszkodzone drzwi oraz zapłacić 500 zł zadośćuczynienia zaatakowanemu pasażerowi. Łącznie to ponad 20 tys. zł.
Bijatyka w samolocie. Wrócił do Krakowa
W połowie października ubiegłego roku z lotniska w Balicach wystartował samolot Ryanaira do Paryża. Na pokładzie znajdował się Mateusz T., będący pod wpływem alkoholu. Podczas startu zaczął dusić pasażera przed nim, zakładając mu dźwignię na szyję. Załoga i pasażerowie próbowali interweniować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Produkują wszystko w Polsce. Te klocki kupuje cały świat - Robert Podleś w Biznes Klasie
Krakowska "Gazeta Wyborcza" relacjonowała, że Mateusz T. stawał się coraz bardziej agresywny, kopiąc fotele i grożąc, że "wszystkich pozabija i wysadzi samolot". Część pasażerów wpadła w panikę, a sytuacja na pokładzie stawała się coraz bardziej niebezpieczna. Kapitan, na wysokości pięciu kilometrów, zdecydował się przerwać wznoszenie i wrócić do Balic. Załodze i pasażerom udało się obezwładnić Mateusza T. i przywiązać go pasami do siedzenia.
Po około 30 minutach samolot wylądował ponownie w Krakowie, a mężczyzna został przekazany Straży Granicznej. Nadal był agresywny, kopiąc drzwi w placówce SG, co spowodowało szkody wycenione na 5800 zł.
Zazwyczaj takie przypadki kończyły się mandatem, ale nie tym razem. Prokuratura Kraków-Prądnik Biały oskarżyła Mateusza T. o niszczenie mienia i stworzenie zagrożenia dla pasażerów oraz załogi. Prokurator uznał sytuację za na tyle poważną, że objął ściganiem z urzędu naruszenie nietykalności pasażera, którego Mateusz T. dusił.