Skąd UE weźmie pieniądze na zbrojenia? Polska przedstawi propozycję
Szef Ministerstwa Finansów Andrzej Domański podda 12 kwietnia w Warszawie pod dyskusję ministrów finansów z państw UE powołanie nowej instytucji międzyrządowej pod roboczą nazwą "europejski mechanizm obrony" (EDM), działającej jako agencja zamówień i bank jednocześnie. Do takiego mechanizmu mogliby dołączyć Brytyjczycy.
Podczas nieoficjalnego posiedzenia ministrów finansów w Warszawie polska prezydencja chce kontynuować dyskusję na temat finansowania obronności. Pomysły sondowała wśród rządów państw Europy Północnej i rozmawiała o tym z Brytyjczykami; informację o tym podał w ubiegłym tygodniu portal Politico.
Punktem wyjścia do rozmów w Warszawie będzie analiza brukselskiego think tanku Bruegel oceniająca dotychczasowe propozycje Komisji Europejskiej w tym zakresie. Chodzi m.in. o program pożyczkowy SAFE na kwotę 150 mld euro oraz złagodzenie zasad dyscypliny finansowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozwija biznesy od zera i zawsze wygrywa - Lech Kaniuk w Biznes Klasie
W analizie, opublikowanej w poniedziałek, napisano, że propozycje "stanowią postęp w kierunku wzmocnienia dostaw produktów wojskowych, lecz oferowane zachęty są zbyt małe, aby rozwiązać problemy" takie jak niechęć rządów do wspólnych zakupów czy koordynowania działań, by uniknąć dublowania.
W analizie znalazły się dwie propozycje, które - w ocenie polskiego ministra finansów, jak ujął to w zaproszeniu skierowanym do swoich odpowiedników - powinny służyć jako "szczera i konstruktywna podstawa" do rozmowy o dalszym finansowaniu obronności. Pierwsza, bardziej konserwatywna opcja zakłada stopniowe rozszerzanie mechanizmów, które funkcjonują już w ramach UE, takich jak Europejska Agencja Obrony (EDA) czy stała współpraca w dziedzinie obronności PESCO.
Europejski Mechanizm Obrony. Oto szczegóły
Druga możliwość miałaby polegać na powołaniu "europejskiego mechanizmu obrony" - otwartego na kraje spoza UE, takie jak Wielka Brytania.
Mechanizm ten spełniałby kilka zadań: działałby jako wyłączna agencja zamówień publicznych w określonych obszarach, a także jako planista, fundator i potencjalny właściciel np. satelitów. W odróżnieniu od mechanizmów funkcjonujących w UE, niewywiązywanie się krajów członkowskich z zobowiązań mogłoby skutkować sankcjami, w tym zawieszeniem członkostwa.
Instytucja ta działałaby na zasadach zbliżonych do Europejskiego Mechanizmu Stabilności, który wspiera państwa strefy euro w zachowaniu stabilności finansowej.
W ocenie autorów analizy Bruegla, idąc za przykładem Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR), UE mogłaby być odrębnym udziałowcem, który reprezentowałaby Komisja Europejska. Miałoby to pomóc w koordynowaniu działań UE i EDM, mających wpływ na przemysł obronny i zdolności obronne.
Podobnie jak EBOR, instytucja ta mogłaby też być finansowana ze składek państw członkowskich, określanych na podstawie m.in. wielkości ich PKB czy wydatków na obronność. Decyzje byłyby podejmowane na podstawie większości głosów ważonych akcjami.
By utworzyć wspólny rynek obronny, kraje należące do EDM musiałyby przestrzegać dwóch zasad: nie mogłyby udzielać pomocy publicznej firmom zbrojeniowym, a preferencje narodowe przy dokonywaniu zakupów byłyby zakazane. Dodatkowo, pewne obszary zapisane w traktacie ustanawiającym EDM podlegałyby wspólnym zamówieniom.
Bruegel przestrzegł też w analizie, że wycofanie się Stanów Zjednoczonych z roli europejskiego strażnika może doprowadzić do znaczącego podwyższenia cen na zbrojenia ze względu na rosnące zapotrzebowanie w Europie - by zapobiec podwyżkom, kraje powinny ze sobą współpracować, zwłaszcza w zakresie zamówień.
Pieniądze na zbrojenia. Są też wątpliwości
Analitycy obawiają się jednak, że dotychczasowe propozycje KE w zakresie finansowania obronności tylko pogłębią "nacjonalizm" na rynku obronnym.
"Ryzyko związane z pozwoleniem krajom UE na wydawanie większych kwot poprzez łagodzenie przepisów fiskalnych, a bez tworzenia wspólnych mechanizmów finansowania, polega na tym, że może to jeszcze bardziej zwiększyć nacjonalizm w zakresie zamówień publicznych w UE" - czytamy w analizie.
Wspólne zakupy ma promować druga propozycja KE - program pożyczkowy SAFE na kwotę 150 mld euro. Kredyty będą udzielane pod warunkiem udziału w zamówieniach wojskowych co najmniej dwóch państw. W ocenie Bruegla zachęta ta jest jednak zbyt "skromna", by mogła odwrócić negatywny trend w zakresie wspólnych zamówień.