Rynki wysyłają ponury sygnał. "Ta panika ma nietypowy przebieg"
– Ta panika ma nietypowy przebieg. W większości kryzysów finansowych, jakie pamiętam, dolar – jako waluta rezerwowa świata – zyskiwał na wartości. Tymczasem dziś dolar się osłabia – mówi w rozmowie z money.pl dr Adam Drozdowski, zarządzający funduszami InValue Multi-Asset.
Łukasz Kijek, money.pl: Giełdy świecą na czerwono, w momencie gdy rozmawiamy indeks WIG20 traci 6 proc., DAX zaczął dzień na 10-procentowym minusie - indeksy w Azji, Europie i USA spadają od trzech dni. Co się dzieje?
Dr Adam Drozdowski, zarządzający funduszami InValue Multi-Asset: Obecne spadki mogą wyglądać niepokojąco, ale zanim zaczniemy mówić o krachu, warto spojrzeć na szerszy kontekst. To, co dziś obserwujemy, przypomina mi brexit, czyli sytuację z czerwca 2016 roku, po ogłoszeniu wyników referendum w Wielkiej Brytanii.
Wówczas także doszło do gwałtownej wyprzedaży na rynkach, szczególnie w Europie, a sentyment inwestorów przeszedł gwałtowne załamanie. Wspólnym mianownikiem tamtego i obecnego wydarzenia jest decyzja jednej administracji – polityczna, a nie stricte ekonomiczna – która wywołała globalną reakcję.
Wtedy wyborcy postawili na wyjście z Unii Europejskiej, teraz mamy decyzję administracyjną, prawdopodobnie związaną z polityką celną i napięciami handlowymi. Takie impulsy, choć mogą być dla inwestorów bolesne, są też często potrzebne. Wstrząsy oczyszczają rynek – zmuszają kapitał do przemieszczania się, prowokują rewizję wycen, zachęcają do spojrzenia na mniej oczywiste aktywa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozwija biznesy od zera i zawsze wygrywa - Lech Kaniuk w Biznes Klasie
Co powinno się wydarzyć, żeby inwestorzy się uspokoili?
Jeżeli spojrzymy na historię, to takie epizody często kończą się odbiciem – pod warunkiem, że nie dojdzie do eskalacji.
W mojej ocenie, obecna sytuacja może stać się punktem zwrotnym – zwłaszcza jeśli chodzi o podejście inwestorów do różnych segmentów rynku. Ostatnio obserwuję, że małe i średnie spółki zaczynają radzić sobie lepiej od gigantów technologicznych, tzw. Magnificent Seven. To może być pierwszy sygnał zmiany trendu – kapitał szuka okazji tam, gdzie wyceny są bardziej racjonalne.
Wszystko jednak zależy od tego, czy obecny konflikt handlowy zostanie zażegnany, czy też przejdzie w kolejną fazę – ze wzajemnymi cłami, blokadami i rewanżem ze strony Chin czy Unii Europejskiej. W takim scenariuszu najbardziej ucierpiałyby duże spółki eksportujące – nie tylko z USA, ale i z Europy. Wówczas ryzyko recesji będzie realne.
A jak zinterpretować skalę reakcji inwestorów? Czy to już panika?
Tak, widać nerwowość. Ale co ciekawe, ta panika ma nietypowy przebieg. W większości kryzysów finansowych, jakie pamiętam, dolar – jako waluta rezerwowa świata – zyskiwał na wartości. Tymczasem dziś dolar się osłabia. To naprawdę nietypowe zjawisko.
Złoty zyskuje wobec dolara, schodząc poniżej poziomu 3,90 zł, a chwilowo nawet w okolice 3,80 zł. Dla porównania – w czasie paniki covidowej złoty bardzo się osłabiał. Nawet w 2022 roku, w trakcie szczytu inflacyjnego, byliśmy powyżej 5,00 za dolara.
Teraz mamy sytuację odwrotną – mimo napięć, dolar traci. To może sugerować, że osłabienie amerykańskiej waluty nie jest przypadkiem.
Co może za tym stać?
Osłabienie dolara może być celowe – tak jak w 1985 roku, gdy w ramach tzw. porozumienia z hotelu Plaza Accord ministrowie finansów pięciu największych gospodarek świata zdecydowali się wspólnie zbić wartość dolara. Taki manewr miał wtedy wesprzeć amerykański eksport i wyrównać bilans płatniczy. Dziś możliwe, że obserwujemy coś podobnego. Osłabiony dolar wspiera amerykańskie spółki eksportowe, co powinno poprawić koniunkturę w USA.
Drugim celem może być obniżenie rentowności obligacji. Jeszcze niedawno amerykańskie 10-latki dawały ponad 5 proc., teraz spadły do poziomu około 3,9 proc. W warunkach spowolnienia gospodarczego i walki z inflacją niższe rentowności oznaczają tańsze finansowanie dla państwa. To również może być jeden z elementów szerszego planu administracji.
Mamy do czynienia z grą o bardzo wysoką stawkę? To wszystko dopiero może się wymknąć spod kontroli?
Dokładnie tak. Świat stoi dziś na skrzyżowaniu bardzo różnych wektorów: politycznych, ekonomicznych i walutowych. Zmienność na rynkach jest ogromna i wszystko może się jeszcze wydarzyć. Ale jedno jest pewne – obecna sytuacja to nie jest przypadkowe tąpnięcie. To efekt decyzji, które będą miały długofalowe konsekwencje – zarówno dla rynku akcji, jak i dla całej światowej gospodarki.