Smok, niedźwiedź i tygrys wieszczą nowy globalny porządek. Świat w to uwierzy? [OPINIA]
Władimir Putin pojawił się na szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SCO) z uśmiechem, który trudno odczytać inaczej niż jako satysfakcję. Chiny i Indie zapowiedziały wznowienie bezpośrednich połączeń lotniczych po ponad pięciu latach przerwy. Dwie największe gospodarki świata starają się odbudować więzi w obliczu rosnących niepewności handlowych wywołanych przez Donalda Trumpa.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Od początku inwazji na Ukrainę w lutym 2022 r. Władimir Putin regularnie uczestniczy w międzynarodowych szczytach, w formacie Xi – Modi – Putin, które na przestrzeni lat nabrały nowej energii.
Pierwsze miało miejsce podczas szczytu SCO w Samarkandzie we wrześniu 2022 r., gdzie liderzy Chin, Indii i Rosji omawiali m.in. reakcje na wojnę na Ukrainie. Kolejne spotkanie w Kazaniu w październiku 2024 r., w ramach szczytu BRICS, pokazało coraz silniejszą współpracę trójki przywódców, dążącą do przełamania międzynarodowej izolacji Rosji i budowy alternatyw wobec dominacji dolara i zachodnich instytucji. Formuła Xi – Modi – Putin była obecna także podczas szczytu SCO w Astanie w lipcu 2024 r.
Polityka handlowa prezydenta USA wywołała efekt domina. Cła na chińskie i indyjskie towary miały wymusić ustępstwa Azji, lecz w praktyce przyspieszyły proces emancypacji Globalnego Południa spod dominacji Zachodu. Choć różnice między Pekinem a New Delhi pozostają wyraźne, serdeczne uściski dłoni Putina, Xi i Modiego, które obiegły świat, stały się symbolem taktycznego zbliżenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaczynał od zera. Dziś zarabia miliony na turystyce - Maciej Nykiel w Biznes Klasie
Rozbieżne narracje, wspólna kalkulacja
Największe różnice ujawniły się w treści przemówień. Xi Jinping oparł swoje wystąpienie na upamiętnieniu "80. rocznicy zwycięstwa w światowej wojnie antyfaszystowskiej", łącząc chińską wizję globalnego zarządzania z dziedzictwem II wojny światowej. To narracja wzmacniająca zbliżenie z Rosją i przedstawiająca Zachód jako kontynuatora dawnej agresji. Modi natomiast uczynił głównym tematem terroryzm, wskazując na ostatnie ataki w Kaszmirze i ostro pytając, czy "otwarte wspieranie terroryzmu przez niektóre państwa może być kiedykolwiek do zaakceptowania". Było to czytelne odniesienie do Pakistanu, bliskiego sojusznika Chin.
Te różnice pokazują odmienne strategie: Indie skupiają się na bezpieczeństwie regionalnym i projektach infrastrukturalnych, takich jak port Chabahar w Iranie, podczas gdy Chiny budują narrację globalnego przywództwa i nowego multilateralizmu.
Efekt ceł Trumpa
Najnowsze amerykańskie taryfy, sięgające 50 proc. na indyjskie towary eksportowe, wprowadzone po zakupach rosyjskiej ropy, skłoniły New Delhi do ponownego przemyślenia relacji z Pekinem. Zarówno Xi, jak i Modi wezwali do reformy globalnego systemu zarządzania i wzmocnienia współpracy Południe–Południe. W praktyce oznacza to próbę stworzenia alternatywy wobec zachodnich instytucji międzynarodowych.
Do tego grona dołączy w środę Kim Dzong Un, który weźmie udział w paradzie upamiętniającej zwycięstwo nad Japonią. Obecność przywódcy Korei Północnej, który porzucił dotychczasowy bilateralizm na rzecz uczestnictwa w formacie multilateralnym, pokazała, że na azjatyckiej scenie pojawia się kolejny aktor gotowy postawić na współpracę z Chinami i Rosją. To dodatkowo wzmacnia przekaz o poszerzającym się froncie politycznym poza Zachodem.
Nowe fundamenty współpracy
Xi mówił o "globalnym zarządzaniu na rozdrożu", Putin o "nowym systemie stabilności w Eurazji". Brzmi to, jak polityczny marketing, ale w tle widać konkretne działania: plany stworzenia banku rozwoju SCO, rozliczenia w walutach narodowych czy budowę systemów płatniczych odpornych na amerykańskie sankcje. Pekin oferuje granty i kredyty, Moskwa sprzedaje ropę, a Indie zyskują dodatkową kartę przetargową w relacjach z Zachodem.
Globalne Południe, które po inwazji na Ukrainę dystansowało się od Kremla, może więc stopniowo wracać do współpracy z Rosją. W obliczu ceł i hegemonii USA argument Putina – "tworzymy coś nowego, bez dominacji jednego państwa" – zaczyna brzmieć atrakcyjnie.
Czy świat uwierzy w tę narrację? Trudno przewidzieć. Pewne jest natomiast jedno: każda kolejna fotografia Putina obok Xi, Modiego i Kima osłabia izolację Moskwy. A odpowiedzialność za to w dużej mierze spoczywa na Trumpie, który – chcąc ukarać przeciwników Ameryki – nieświadomie podarował im wspólną platformę.
Sytuacja ta przypomina fabułę znaną z filmów o superbohaterach, w których zazwyczaj rywalizujący ze sobą złoczyńcy odkładają na bok różnice, by zjednoczyć siły przeciwko wspólnemu wrogowi.
Pytanie, czy Ameryka i Europa będą umiały porzucić swoje różnice jeżeli porozumienie między niedźwiedziem, smokiem i tygrysem będzie trwałe.
Dr Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku, kierownik studiów podyplomowych Master of Public Administration na Wydziale Nauk Ekonomicznych UW