Spotkanie Dudy z biznesmenami z USA. "Jeden z nich nie istnieje"
Prezydent i premier po spotkaniu z amerykańskim biznesem dużo mówili o inwestycjach Microsoft i Google. Tyle, że nikt z przedstawicieli Microsoftu nie pojawił się w Pałacu Prezydenckim, a Googla nie zabrał głosu. Jak się okazuje, jeden z "amerykańskich biznesmenów", który miał brać udział w spotkaniu - nie istnieje. Tak donosi "Gazeta Wyborcza".
- Jest zielone światło, żeby amerykańskie firmy miały w naszym kraju jak najlepsze warunki do inwestowania, rozwijania się, tego wszystkiego, co jest potrzebne, by mówić o bardzo dobrze funkcjonującej, budującej się współpracy gospodarczej - mówił Andrzej Duda podczas spotkania.
Prezydent dziękował przedstawicielom amerykańskiego biznesu za inwestycje w Polsce. Jak relacjonuje "Gazeta Wyborcza", kilka godzin wcześniej, po spotkaniu z prezydentem USA Donaldem Trumpem, zapowiadał inwestycje firmy Google w centrum nowoczesnych technologii w Polsce. Mowa też była o inwestycjach Microsoftu.
Tesco znika z Polski. "Konkurencja się zaostrzy, to dobra wiadomość dla konsumentów"
Jednak przedstawiciele Microsoftu nie przyszli na spotkanie z prezydentem i premierem. Obecny przedstawiciel Googla nie zabrał nawet głosu. Na spotkaniu na ekranie pokazano też trzy nagrania amerykańskich biznesmenów, zainteresowanych działaniem w Polsce. Jak relacjonuje "GW" jednym z nich był Bob Jordan, prezes firmy RJ Construction Companies.
Problem w tym, że ów mężczyzna na spotkaniu wyglądał zupełnie inaczej niż na oficjalnej stronie internetowej firmy. "Wyborcza" zapytała Kancelarię Prezydenta, czy to ta sama osoba, ale nie otrzymała odpowiedzi.
Po kontakcie z siedzibą firmy w Dallas okazało się, że w centrali nic im nie wiadomo o tym żeby prezes nagrywał coś na spotkanie z prezydentem Polski. Ponadto RJ Construction nie należy do Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że po pytaniach gazety Kancelaria Prezydenta usunęła z YouTube'a nagrania ze wszystkimi amerykańskimi biznesmenami.
Na doniesienia "Wyborczej" zareagował Marcin Kędryna, dyrektora biura prasowego Kancelarii Prezydenta RP, ale nie odniósł się bezpośrednio do zarzutów.